25kwiecień2024     ISSN 2392-1684

Rewski poranek

00 DSC 9755-nb

12 kwietnia 2012, czwartek.

Rewa przywitała mnie poranną mgiełką i absolutnym spokojem. Aż trudno uwierzyć, ze poza sezonem może być tam aż tak pusto. Było parę minut po siódmej, ale znikąd nie dochodził żaden znak życia. Nie przejechał żaden samochód, nie zaterkotał żaden kutrowy silnik, nie zaszczekał nawet żaden pies. Tylko gładka tafla wody miejscami marszczyła się leciutko od prawie niewyczuwalnego podmuchu wiatru.

Cisza!

Ucieszyłem się więc, jak w oddali zauważyłem dobijający do brzegu piaszczystego, wychodzącego daleko w morze cypla kajak. Dwóch panów wzięło go na barki, przeniosło na druga stronę i powiosłowało dalej w stronę Gdyni. Mgła stłlumiła odgłos uderzeń wioseł o taflę wody. Odpłynęli i tyle ich widziałem.

Więcej ludzi w Rewie już nie spotkałem. Jedynym dźwiękiem był chrzęszczący pod moimi stopami piasek, leciuteńki szmer wody i odgłosy uciekających przede mną ptaków, które niechętnie opuszczały swe stanowiska na piaszczystej ostrodze.

To właśnie jest Mierzeja Rewska, zwana też Rewskim Cyplem, wychodzący w morze paseczek piachu, osiągający długość prawie jednego kilometra. „Szperk”, jak nazywają go miejscowi Kaszubi, rozdziela ciepłe wody Zalewu Puckiego od bardziej słonych i chłodniejszych wód Zatoki Gdańskiej. W większej części jest zanurzony w wodzie i ciągnie się aż do płycizn Półwyspu Helskiego.

Można przejść nim do Kuźnicy,nie zanurzając się bardziej niż po pas. Przepłynąć trzeba jedynie przez liczącą kilkaset metrów „głębinkę”, przekop toru wodnego, prowadzącego do Pucka.

Tędy właśnie maszerują raz w roku uczestnicy „Marszu Śledzia”, pokonując trasę 12 km z Kuźnicy do Rewy. Marsze te, odbywające się corocznie z inicjatywy dr Radosława Tyslewicza od 2002 roku, nie mają jakiejś stałej daty. Ich celem jest popularyzowanie turystyki nad Zatoką Pucką, bezpiecznego wypoczynku nad wodą oraz ochrony przyrody. W pierwszym marszu 3 maja 2002 roku wzięło udział czterech śmiałków, w sierpniu 2013 uczestników była już setka, a chętnych dziesięć razy więcej. Wówczas jest tu z pewnością dużo gwarniej.

Dobre kilkanaście minut zajęła mi wędrówka do samego końca cypla, aż do miejsca, w którym przykryła go woda. Mewy były tak uprzejme i na chwilę opuściły swoje królestwo, podczas kiedy ja próbowałem tuż pod powierzchnią wody odczytać dalszy przebieg drogi. Było bardzo płytko, ale i tak za nic nie odważyłbym się sam wejść w zimną toń Zatoki.

Rozpocząłem więc powrót. W oddali miałem zabudowania Rewy i stojący u nasady „szperku” ozdobny, żelazny Krzyż Morski, postawiony w lipcu 2004 roku w miejscu usuniętego przez Niemców w 1940 roku wysokiego, obłożonego kamieniami krzyża z dębiny, patrzącego na południe, który stał tu od niepamiętnych czasów.

Po „zawietrznej” ciągnie się pas gładkiej, nawet przy silnym wietrze nie wzburzonej wody, zamknięty cieniutką kreseczką z piasku. Ze względu na specyfikę tego zjawiska jest to „...wymarzone miejsce do uprawiania żeglarstwa, windsurfingu i kitesurfingu, zarówno przez osoby zaawansowane, jak i początkujące. W okresie od wczesnej wiosny do późnej jesieni rewskie wody mienią się jaskrawymi barwami żagli i desek śmigających po falach...” Ale kwiecień najwyraźniej nie zalicza się jeszcze do wczesnej wiosny, więc byłem tam sam jeden.

Doszedłem do wioski. Zabudowa dość chaotyczna, ale plaża zadbana. Na samym brzegu pozuje malowniczo maleńka bezimienna łódeczka, nieco dalej wyciągnięty głębiej na plażę większy kuter REW-42. Przechodziłem już przy nim na wstępie. To jeden z trzech aktualnie zarejestrowanych tu „rybaków”. Czy to wystarczy, aby nadal mówić o Rewie jako o rybackiej wiosce?

Pozostałe dwie łodzie to REW-6 i REW-18. Zbliżywszy się do maleńkiej przystani z drewnianym molem zobaczyłem je, drzemiące na absolutnie spokojnej wodzie.

Szczególnie przyciągnęła mój wzrok stalowa, prawie ośmiometrowa łódźREW-18, zbudowana w 2003 roku w Chałupach. Jej właścicielem jest pan Antoni Panczocha. Rzadko spotykam swojego imiennika, tym bardziej więc rad jestem, że to właśnie ta łódka zainspirowała mnie do wykonania jej portretu. Oczywiście farbkami wodnymi!

34 DSC 3316-nb

© Antoni Dubowicz

Udostępnij na:

Submit to FacebookSubmit to Twitter

Dodaj komentarz

Kod antyspamowy
Odśwież

Przeczytaj również: