16kwiecień2024     ISSN 2392-1684

Zamiast „Batorego” - „Stena Baltica”

00 DSC 8002-nb

Gdynia, ulica Polska numer 1.

To adres o niesłychanej wręcz symbolice - miejsce, w którym dla całych rzesz emigrantów Polska się kończyła, ale też dla wielu późniejszych „repatriantów” Polska się zaczynała. Stąd właśnie odbijały nasze transatlantyki, wywożące rodziny górali spod samiuśkich Tater czy chłopów z Polesia czy Wołynia, jadących za chlebem do Nowego Świata, tu przybijały, przywożąc ich po latach z powrotem na trwającą dłużej lub krócej sentymentalną wizytę w „Starym Kraju”.

Jakże słusznie, że właśnie w tym gmachu powstaje Muzeum Emigracji.

Pod koniec kwietnia szedłem w jego stronę, a w sercu moim rosła duma. Udało się w końcu oszpecony brutalnie od kilkudziesięciu lat budynek doprowadzić do stanu przedwojennej świetności. Dobudowano brakujący narożnik, a na frontowe ściany powróciły płaskorzeźby z orłami (z koroną!), zniszczone przez hitlerowskiego najeźdźcę w 1939 roku.

Słowem, Dworzec Morski prezentował się dobrze. Porządkowany i urządzany na nowo był też plac przed budynkiem ze stojącym tam od 1965 roku pomnikiem, poświęconym Ludziom Morza. Na tablicy, wkomponowanej w ustawionych na sobie, wydobytych z dna morza czterech wielkich głazach, symbolizujących morskie zawody - rybaka, marynarza, portowca i stoczniowca - widnieją przypisywane Gallowi Anonimowi słowa: DZIŚ SYNOWIE SIĘ NIE TRWOŻĄ BURZ I SZUMÓW MORSKICH WÓD.

Z daleka już widać było stojący tuż obok Dworca Morskiego, wystający ponad jego dachy duży, bialy statek. Okazal się nim być należący do firmy Stena Line prom „Stena Baltica”.

Statek ten opisałem szczegółowo w styczniu na łamach Naszego Baltyku w artykule „siódma z kolei” (http://naszbaltyk.com/morskie-kadry-antka/978-siodma-z-kolei.html), nie będę się więc powielał.

Tym razem światło do fotografowania było zdecydowanie lepsze niż w styczniu (prawdę mówiąc, aż za dobre!), „nałapałem” więc masę promowych kadrów.

Poza tym wielka, biała masa statku pozwalała wyobrazić sobie , że jest to pasażer, a nie żaden prom towarowo-pasażerski. Szczególnie od przodu, z tyłu bowiem potężna, pomalowana na niebiesko opuszczana rampa złudzeń już żadnych nie pozostawiała. Od przodu jednak tak, więc okiem wyobraźni widziałem w nim pasażera. I muszę powiedzieć, że budynek Dworca Morskiego dopiero w jego towarzystwie nabrał sensu, powagi, godności i mógl pokazać się we właściwym świetle.

Jaka szkoda, że swego czasu zdecydowano się na pocięcie „Batorego” na złom! To nieodwetowana strata, której juz nikt nigdy naprawić nie zdola. Malo tego, wiele lat później w podobnie bezsensowny sposób pozbyliśmy się także i jego następcy, „Stefana Batorego”,, nasz ostatni w dziejach transatlantyk . A przecież razem z którymś z nich Dworzec Morski stałby się atrakcją na miarę światową!

Przybijające dziś dokładnie w tym miejscu wycieczkowce są już nie nasze i nie wskrzeszą dobrych i długich tradycji żeglugi transatlantyckiej w Polsce. Bardzo bezdusznie obchodzimy się z historyczną spuścizną.  

Miejmy nadzieję, że Muzeum Emigracji nie stanie się także Muzeum Polityki Morskiej!

© Antoni Dubowicz 2014

 

PS:

zauważyliście pewnie, że pisząc - zagubiłem się w dygresjach i „rozważaniach strycznych”. Stąd ta rozbieżność pomiędzy tekstem i obrazem. Głównym tematem miała być przecież „Stena Baltica”!

 

Udostępnij na:

Submit to FacebookSubmit to Twitter

Dodaj komentarz

Kod antyspamowy
Odśwież

Przeczytaj również: