29marzec2024     ISSN 2392-1684

ARM „Cuauhtemoc” – zwiedzanie

 

00 DSC 6862-nb

„Cuauhtemoc” to żaglowiec wyjątkowy. Jego teatralno-operowe wejście do Gdyni było jeszcze na ustach wszystkich, kiedy rozpoczęło się zwiedzanie. W sobotę jednak zapowiedziany był z wizytą ambasador Meksyku, na pokładzie przygotowano w związku z tym małe przyjęcie. Ciekawscy mogli tylko popatrzeć z nabrzeża – ale już w niedzielę... W niedzielę statek otwarto dla szerokiej publicznosci i przed trapem ustawiły się tłumy. Wyelegantowani i wiecznie uśmiechnięci trapowi „przystrajali” trap po obu stronach, kierując ruchem w sposób zupełnie niezauważalny. Nie było żadnych zagradzających łańcuchów, żadnych rozkazów rzucanych tonem sierżanta w stronę gości, żadnych przeszkód – słowem – sielanka! Na lśniący od czystości pokład wejść mógl (i wszedł) każdy, kto chciał. Witano go uśmiechem i muzyką!

Muzyka bowiem, wesoła, skoczna, chwilami z patriotyczną nutką, była na statku wszechobecna.

Ja wszedłem na pokład we wtorek, dwudziestego sierpnia późnym popołudniem, choc moze trafniej byłoby powiedzieć, pod wieczór. Było już bowiem po 19:00. Dzień nie należał do zbyt pięknych, dość mokry i w miarę chłodny, dzięki czemu zwiedzających nie było aż tak dużo i dało się robić zdjęcia statku, a nie tylko tłumów przewalających się gości. Wchodząc na trap nie zauważyłem tabliczki z godzinami zwiedzania. Zwykle wisi taka, oznajmiająca, że wejść można w poniedziałek i środę od 12 do 14 lub jakoś podobnie. W pozostałym czasie załoga życzy sobie spokoju i wypoczynku. Na „Cuauhtemocu” tego nie było, ten żaglowiec nie na darmo ma opinię najgościnniejszego. Wieczorny gość jest tak samo mile widziany, jak przedpołudniowy!

Patronem żaglowca jest siostrzeniec i zięć Montezumy II – Cuauhtemoc (pikujący orzeł), ostatni wódz Azteków, który zaufał Cortezowi – i źle na tym wyszedł. W 1525 został przez niego zdradzony, schwytany i zgładzony. Jego to przedstawia złocony galion na dziobie okrętu (bo jest to jednostka meksykańskiej marynarki wojennej)

Ten szkolny bark jest ostatnim z czterech jednakowych statków, zbudowanych w Hiszpanii i wzorowanych na bardzo udanych niemieckich żaglowcach szkolnych z lat 30tych (jak Gorch Fock, USCGC Eagle and the NRP Sagres).

Podobnie jak siostrzane żaglowce – kolumbijska „Gloria”, ekwadorska „Guayas” i „Simon Boliwar” z Wenezueli, „Cuauhtemoc” jest pływajacym ambasadorem rodzinnego kraju i częstym gościem w portach całego świata. Przez pierwsze 23 lata służby (do 2005 roku) „odłożył” za rufą ponad 400.000 mil morskich (700.000 km), uczestnicząc w międzynarodowych zlotach i regatach, jak Cutty Sark Tall Ships’ Races, ASTA Tall Ships Challenges, Sail Osaka i innych. W 1990 roku okrążył świat,w latach 1992 – 1993 Amerykę Południową. Dwukrotnie okrążył też przylądek Horn ( w 1993 i 2006 roku) i wyszkolił wiele roczników marynarki wojennej Meksyku.

W Gdyni gościł po raz drugi po dziesięcioletniej przerwie, a przybył tam wprost z finału Tall Ships’ Races 2013 ze Szczecina (gdzie po raz pierwszy był w 2007 roku).

Żaglowiec został zbudowany w stoczni Astilleros Celaya S.A. w Bilbao w Hiszpanii. Budowę ukończono 29 lipca 1982, po czym przekazano go pierwszej załodze i Marynarce Wojennej Meksyku. Portem macierzystym jest Acapulco.

Żelazny kadłub o długości między pionami 67,16, długości całkowitej (łącznie z bukszprytem) 90,50 m, 11,99 m szerokości i 5,40 m zanurzenia zwodowano 9 stycznia 1982.

Trzy maszty (rejowo otaklowany fok i grot oraz bezan z ożaglowaniem gaflowym) niosą w sumie 2.368 m² żagla.

Spalinowy silnik pomocniczy Caterpillar o mocy 839 kW (1.125 KM) przenosi moc na 1 śrubę, pozwalając na osiągi rzędu 8 węzłów.

Wyporność statku wynosi 1.800 ton, numer IMO 8107505, sygnał wywoławczy XCBF.

Załoga składa się z 186 oficerów i marynarzy oraz 90 uśmiechniętych uczniów.

Uśmiechnięte i przyjazne twarze widziało się na „Cuauhtemocu” do końca pobytu, nawet po paskudnych scenach na gdyńskiej plaży, podczas których marynarzy meksykańskich zaatakowały watahy rozwydrzonych kiboli Ruchu Chorzów, o których z ust przedstawicieli niektórych partii politycznych dowiedzieć się mieliśmy, ze to nie nożownicy i bandyci, tylko polscy patrioci. Równie bulwersująca była niesłychana bierność gdyńskiej policji.

Dzień przed odpłynięciem żaglowca byłem pod jego burtą późnym wieczorem, krótko przed dziesiątą. Mimo dojrzałej godziny nadal wchodziły na pokład grupy zwiedzających!

 

cdn...

© Antoni Dubowicz 2013/2014

Udostępnij na:

Submit to FacebookSubmit to Twitter

Dodaj komentarz

Kod antyspamowy
Odśwież

Przeczytaj również: