28marzec2024     ISSN 2392-1684

Wywóz złomu

DSC 5510-nb

Minęły czasy, kiedy zza zachodniej granicy przywoziliśmy na lawetach złom, by już w kraju dopuścić go do ruchu jako samochód. Źli urzędnicy zatrzymali ten interes, wprowadzając podatki i zaostrzając przepisy rejestracji pojazdów mechanicznych. Dzisiaj role się odwróciły, teraz to my jesteśmy jednym z poważniejszych eksporterów złomu. Naszym hutom wiedzie się chyba tak dobrze, że krajowego złomu nie potrzebują. Chociaż, skoro nie budujemy już ani statków, ani samochodów, ani czołgów, to po co nam w ogóle huty?

Natrafiwszy więc w czwartek, 24 kwietnia tego roku na wielki statek, ładujacy w Gdyni przy Nabrzeżu Francuskim krajowy złom z przeznaczeniem na eksport, nie powinienem się był dziwić. Nie powinienem, a jednak byłem zaskoczony.

Złom ładuje się na statek za pomocą wielkogabarytowych, głębokich żelaznych szufli, podobnych w kształcie do węglarek, którymi wrzucało się kiedyś węgiel do kaflowego pieca – tyle, że bez rączki i w wymiarach godnych olbrzyma. Olbrzymiego olbrzyma, dodajmy, bo zwykły Hagrid nie dałby sobie z nimi rady!

Szufle te podwieszone są na potężnych łańcuchach do statkowych dźwigów, ktore je podnoszą i opuszczają, a także potrafią przechylić, by wysypać zawartość do przepastnych ładowni. Złom na szufle wsypują wywrotki. Jedna, dwie wywrotki (każda o ładowności 18 do 30 ton) – i „szufla” jest pełna. I tak w kółko. Nieprzerwany sznur pojazdów podjeżdża po kolei do jednej z czterech takich „szufli”.

Nie powiem, widok tańczacych po burcie cieni jest intrygujący. A jest to burta masowca „Union Explorer”, należącego do Union Marine Enterprises, greckiej kompanii okrótowej z siedzibą w Akti Miaouli w Pireusie.

Że statek jest grecki, widać wyraźnie na rufie, zarówno bowiem nazwa, jak i port macierzysty napisane są po grecku. Zaintrygowało mnie to i postanowilem zająć się bliżej sprawą języka. Nasi bowiem rodzimi armatorzy, z PŻM na czele, już w 1999 roku zrezygnowali z używania polskich znaków, tłumacząc to wymogami rejestracji statków pod obcą banderą. Całkiem niedawno pisałem o tym, przedstawiając Orleta Lwowskie. Mamy dzisiaj w naszej flocie Swinoujscie, Wloclawek, Wisle, Solidarnosc, Wladyslawa Kulczynskiego, Rodlo, jest też Polska Walczaca, Zeran i inne kwiatki – ale tak naprawdę nie ma żadnych przepisów, zabraniających stosowanie własnego alfabetu. Pisownia nazwy statku znakami angielskimi wynika tylko i wyłącznie z procedury uzyskania numeru identyfikacyjnego IMO. We wniosku, oprócz nazwy w dowolnym języku, należy podać również jej zapis w języku angielskim. W tej „zangielszczonej” formie nazwa wpisana jest do rejestru Lloyds Register. Ale nie ma absolutnie żadnego obowiązku zmiany nazwy Żerań na Zeran itd, to wyłącznie wygoda i służalczość armatora. Grecy rozwiązali to w ten sposób, że na rufie nazwa napisana jest po grecku, na dziobie w transkrypcji angielskiej. Można? Można!

Wracając do samego statku, „Union Explorer” to całkiem jeszcze młody masowiec, zbudowany w 2011 roku w stoczni STX w Dalian w Chinach. Jego pojemność brutto (GT) wynosi 33.280, netto (NT) 19.342 (pojemność podaje się w jednostkach niemianowanych). Nośność zaś, podawana w tonach, to 57.700 t. Statek ma 190 m długości całkowitej (183,30 długości między pionami), 32,26 m szerokości i od 11,10 do 13,00 m zanurzenia. Wysokość burtowa od stępki do pokładu głównego wynosi 18,50 m. Pięć ładowni od 13.620 m³ (ładownia nr 1) do 14.875 m³ (numer 4) ma ogólną pojemność 57.292 m³. Pomiędzy nimi umieszczone są cztery 36-tonowe dźwigi o wysięgu 26 m. na pokrywie ładowni nr 5 (najbliższej nadbudówki) może wylądować helikopter. Napęd stanowi silnik STX-MAN B&W typu 6S50MC- C (Mark 7) o mocy maksymalnej 12.700 KM przy 127 obrotach. Pozwala to na pływaćnie z prędkością ekonomiczną ok. 12 węzłów.

Załoga stała wynosi 24 osoby plus 6 dodatkowych w Kanale Suezkim. Dla „dodatkowych” przysposabiana jest do celów mieszkalnych siłownia, znajdująca się w nadbudówce na pokładzie głównym.

Ze złomem w ładowniach „Union Explorer” wypłynął z Gdyni 24 kwietnia. 12 maja dotarł do Nemrut w Turcji, skąd popłynął dalej do Gibraltaru, aby 15 czerwca 2014 utknąć na dłużej w Dakarze. Nie wiadomo, czy złom gdzieś po drodze wyładował. Szczęśliwie sam nie stał się złomem i w ostatnich tygodniach znów jest w trasie. Właśnie znajduje się niedaleko Gibraltaru, wyszedł 23 października z Marcus Hook, dziury leżącej na rzece Delaware w stanie Pennsylvania w USA (2.400 mieszkańców) i po przemierzeniu Atlantyku idzie kursem 86° z prędkością 15,9 węzłów, zmierzając do Iskenderun, największego tureckiego portu na Morzu Śródziemnym. Właśnie tutaj Indiana Jones szukał Świętego Grala w filmie „Indiana Jones i ostatnia krucjata”.

Ale to nie ma już z gdyńskim złomem naprawdę nic wspólnego.

© Antoni Dubowicz 2014

(plan: STX Offshore & Shipbuilding)

Udostępnij na:

Submit to FacebookSubmit to Twitter

Dodaj komentarz

Kod antyspamowy
Odśwież

Przeczytaj również: