19kwiecień2024     ISSN 2392-1684

Jedno zdjęcie, jedna historia

DSC 0672-nb

21 grudnia, rozglądając się po gdyńskim porcie, w basenie stoczniowym wpadły mi w oko białe burty jakiegoś promu. Nie byłoby w tym nic dziwnego, w stoczni stale stoją podobne jednostki, ale w tym coś mi nie grało! Przyjrzałem mu się więc dokładniej i znalazłem przyczynę. Na burtach wymalowany był wielki znak DFDS SEAWAYS, na dziobie zaś niewielka wprawdzie, ale jednak wyraźna, jakby prowizorycznie wysmarowana nazwa: STENA SUPERFAST X. No więc jak? DFDS czy STENA?

Sprawa się prędko wyklarowała: prom „Superfast X”, który Stena kupiła w maju 2014 od DFDS i oficjalnie zaprezentowała światu 2 września, zastąpić ma kursujący na linii irlandzkiej prom „Stena Nordica”, który być może przesunięty zostanie do obsługi linii Fishguard-Rosslare, którą dziś obsługuje 33-letnia „Stena Europe”, która znów przesunięta zostanie ...i te de i te pe.

...Stena Superfast X zabierze na swój pokład nie tylko więcej pasażerów (aż do 1200 osób), ale zapewni też zdecydowanie większą linię ładunkową (2 kilometry). To znacznie więcej niż oferował działający do tej pory na tej linii prom Stena Nordica, który mógł przewieźć jednorazowo ok. 400 osób ... (cytat: Stena)

Do służby prom wejść ma w tych dniach, tygodniach, w każdym razie na początku roku (termin nie został dokładnie sprecyzowany). W Gdyni „...przechodzi w tej chwili modernizację i poddawany jest modyfikacjom. W nowej odsłonie zaoferuje mnóstwo nowych obiektów oraz udogodnień, które uprzyjemnią podróż...” Mają to być pomieszczenia służące zarówno pasażerom jak i kierowcom ciężarówek, jak np Barista Coffee House, Met Bar oraz Grill, Shopping Outlet i szereg innych. Prasa fachowa donosi, że kontrakt na wykonanie prac otrzymała należąca do Cargotec Corporation, fińska bodajże (kto dziś do tego dojdzie?) firma MacGregor. Ma się ona zająć przystosowaniem statku do nowej funkcji, wyposażając prom w nową rampę i furtę dziobową, nowe drzwi wodoszczelne i rampę rufową. O posiadanym kontrakcie na wykonanie tych, a także innych prac, jak odnowienie maszynowni, wbudowanie nowych grodzi czy przebudowa kabin zgodnie z obowiazującymi w Stenie standardami pisze jednak również gdyńska Nauta. I bądź tu mądry, człowieku! Jak tu dojść, kto główny, a kto podwykonawca? Jedno jednak jest jasne - prom stoi w Gdyni, nie gdzie indziej. Pod koniec grudnia odniosłem też wrażenie, że robota idzie pełną parą. Prawdopodobnie w najbliższym czasie do pracy przystąpią malarze i i niebieski napis DFDS na burcie zastąpiony zostanie przez równie niebieski StenaLines.

I to właśnie historia ukryta za zdjęciem. Ale nie cała!

Równie pasjonująca jest bowiem historia samego promu. Posłuchajcie!

„Superfast X” to ostatni z czterech identycznych szybkich (osiągających prędkość 30,4 węzła, czyli 56,3 km/h) konwencjonalnych promów z klasą lodową, budowanych w latach 2001-2002 w stoczni HDW (Howaldtswerke -Deutsche Werft) w Kilonii dla potrzeb nowego serwisu bałtyckiego znanego przewoźnika promowego Superfast Ferries. „Superfast X” zwodowany został 18 listopada 2000, jednocześnie z promami Superfast VIII i Superfast IX (Superfast VII zwodowano w suchym doku dokładnie 10 dni wcześniej). Do eksploatacji wszedł 26 lutego 2002, początkowo na linię Rostock – Södertälje, by już od maja przejść na nowo utworzoną trasę z Rosyth do Zeebrügge.

Trzy Superfasty (VII, VIII i IX) sprzedano w marcu 2006 przewoźnikowi Tallink z Estonii, do końca 2007 pozostawały one jednak własnością Superfast Ferries. W sierpniu 2006 przyszła kolej na „Superfast X”. Za 112 milionów euro (koszty budowy wynosiły „tylko” 102 miliony) kupiła go firma Eolia Transport, która w lutym 2007 prom przejęła, nazywając go„Jean Nicoli”.

Od tego momentu sprawy potoczyły się niezwykle szybko. Zanim jeszcze przejęli go nowi właściciele, wyczarterowała go firma COTUNAV do obsługi trasy z Włoch i Francji do Tunezji. Potem prom stał na sznurku, początkowo w La Seyne, potem w Marsylii. Od września do października 2007 chodził w krótkim czarterze ANEK Lines na trasie Patras—Korfu—Igoumenitsa—Wenecja, po czym sprzedano go firmie SeaFrance, która w kwietniu 2008 zmieniła mu nazwę na „SeaFrance Molière” i wysłała do stoczni Arno w Dunkierce, by przystosować go do krótkich przelotów między Calais i Dover.

Po przeniesieniu do firmy leasingowej Sarl Poquelin Bail „SeaFrance Molière” rozpoczął przewozy towarowe już 19 sierpnia 2008, usługi pasażerskie zaś zaczął świadczyć 1 września. Jednak eksploatacja promu na trasie przez Kanał La Manche nie okazała się sukcesem. Już jego zakup był nierozważnym posunięciem w czasie, gdy SeaFrance zmagała się z trudnościami, potęgowanymi prawdopodobnie za sprawą księgowych w Paryżu. W rezultacie statek przenoszono z jednej państwowej firmy do drugiej. On sam zaprojektowany był z myślą o nocnym przewozie pasażerów na dłuższych dystansach, będąc całkowicie nieprzystosowanym do obsługi króciutkiej, zaledwie 35 kilometrowej trasy między Calais i Dover. Jego przebudowa na "statek dzienny" również pozostawiała wiele do życzenia. W 2011 roku sąd zarządził likwidację SeaFrance. Od 16 listopada prom stał bezczynnie, początkowo w Dunkierce, potem, w następstwie sprzedaży (kupcem była firma Scappino Shipping Ltd) w brytyjskim Tilbury. Nazwę skrócono mu po prostu na „Moliere”.

W październiku 2012 prom wziął w czarter DFDS z zamiarem obsadzenia go na swojej linii Dover-Dunkierka. W trakcie krótkiego remontu (ponownie w stoczni Arno w Dunkierce) po raz kolejny zmieniono mu nazwę, tym razem na „Dieppe Seaways”, powrócono również do francuskiego rejestru. Portem macierzystym jest więc dziś Le Havre. Do służby wszedł 7 listopada, jednak, w wyniku podjętych w międzyczasie decyzji armatorskich, nie na zaplanowaną, tylko na już raz dla niego fatalną trasę Dover – Calais. Oczywiście nieszczęście go nie uniknęło. 1 maja 2014, podczas postoju w Dover, w maszynowni „Dieppe Seaways” wybuchł pożar, spowodowany przegrzaniem silników. Ewakuowano wszystkich 316 pasażerów, lecz 3 strażaków i 7 członków załogi doznało poparzeń. Na kilka dni prom wycofano z eksploatacji, po czym „Dieppe Seaways” powrócił na trasę, lecz tylko na chwilkę. W kolejnych dniach nabyła go bowiem Stena, a dziś zobaczyć go można w gdyńskiej stoczni. Mowi się o tym, że tym razem remont i przebudowa zakrojone są na wielką skalę. Początkowo planowano, że będzie on gotów już 20 grudnia, ale coś nie wypaliło. Armator podał więc do publicznej wiadomości, że „... z powodów komercyjnych i operacyjnych...” zdecydował się nie wprowadzać go na linię w przeładowanym, krótkim sezonie świątecznym, nie podając jednak dokładnej daty, kiedy konkretnie ma się to zdarzyc. Wygląda na to, że odpowiedź na to pytanie może leżeć w Gdyni.

Resztę historii już znacie.

22 stycznia 2015, © Antoni Dubowicz 

Udostępnij na:

Submit to FacebookSubmit to Twitter

Dodaj komentarz

Kod antyspamowy
Odśwież

Przeczytaj również: