29marzec2024     ISSN 2392-1684

„GLOBAL NATURE” – spotkanie pierwsze i ostatnie

00 DSC 6194 nb

„Global Nature” stał w Gdyni w grudniu 2011 roku. Oglądałem go, stojącego przy Nabrzeżu Polskim, przez kilka kolejnych dni, z ulicy Polskiej widać było jednak tylko szczyt bardzo wysokiej burty i białą nadbudówkę na rufie. Zasłaniała go olbrzymia hałda węgla. To i czarne burty zasugerowały mi zrazu, że jest to węglowiec. Dopiero 28 grudnia miałem okazję trafić do portu w momencie, w którym wychodził z Gdyni – i wówczas zobaczyłem, ze to nie żaden „kocmołuch”, tylko masowiec do przewozu drewnianych wiórków. Na pokładzie miał bowiem charakterystyczne dla tego typu statków „lejki”.

Pogoda była iście grudniowa. Szare, ciężkie niebo, szary odcień wody, czarne kadłuby krzątających się przy statku trzech holowników i wielka, równie czarna masa dwustumetrowego 50-tysięcznika robiły na mnie dość przygnębiające wrażenie, mimo iż nie wiedziałem, że nie zobaczę go już nigdy więcej. Nie był przecież wcale starym statkiem, miał zaledwie 13 lat. Jednak nie dane mu było doczekać starości. Kilkanaście miesięcy po tym jedynym spotkaniu „Global Nature” odbył swój ostatni rejs na plażę Aliaga w Izmirze, w Turcji, na cmentarzysko statków. Miejsce to nazywa się dumnie stocznią złomową, ale jest to raczej przedsionek piekła. Zupełnym przypadkiem znalazłem na YouTubie film, pokazujący, jak przy wstrzasającym płaczu statkowych syren „Global Nature” wchodzi z rozpędu na plażę, by dokonać na niej żywota. Film nakręcono w 2013 roku, w lutym. Jak już pewnie się domyśliliście, TRZYNASTEGO!

https://www.youtube.com/watch?v=SYPpp5A_ou4

Co rusz trafiałem na zrobione wówczas w Gdyni zdjęcia, ale stale odkladałem je, zwlekając z opublikowaniem. W tych dniach jednak znów się na nie przypadkowo natknąłem przy szukaniu czegoś w archiwum – i postanowiłem, ze czas żałoby już minął. Można i warto przypomnieć sobie ten ciekawy statek, zanim czas zatrze go na dobre w pamięci.

Zbudowała go w 1998 roku japońska stocznia Hitachi Shipbuilding w Maizuru jako „Global Oji”, którą to nazwę nosił do lipca 2009. Był to specjalistyczny statek do przewozu drewna i wyrobów drewnopochodnych (Wood Chips Carrier) o pojemności brutto (GT) 41.484 i tonażu (DWT) 51.264 t. Miał dokładnie 200 m długości i 32 m szerokości. Maksymalne zanurzenie wynosiło 12 metrów. Wychodząc z Gdyni „siedział” w wodzie głęboko, zanurzony do znaku 11 metrów – miał więc prawie pełne ładownie. Nie wiem, jaki ładunek i dokąd wywozil z portu, ale postanowiłem, że nie jest to aż takie ważne, by pytać o to teraz, po latach, jego ówczesnego właściciela, firmę Global Prince Shipping w dalekiej Panamie. Panama oznacza oczywiście, że taka była też zarówno flaga jak i port macierzysty statku. Jedynie towarzystwo klasyfikacyjne było niepanamskie - Nippon Kaiji Kyokai ma siedzibę w kraju, w którym statek zbudowano. Global Nature „chodzilł” z prędkością ekonomiczną 14 węzłów, czyli mieścił się idealnie w obowiazujących wśród jednostek tego typu standardach. Wyposażenie pokładowe skladało się z trzech 14,5 tonowych dźwigów, usytuowanych między ładownią 1 i 2, 3 i 4 oraz 5 i 6. Dzięki wspomnianym „lejkom”, umieszczonym na samojezdnych suwnicach, można było sypać wiórki drzewne do ładowni tak, by statek załadować równomiernie.

„Global Nature” oznaczony był numerem IMO 9157325. Numer IMO nosi każdy statek jak tablicę rejestracyjną, z reguły na rufie, czasem na tylnej stronie nadbudówki. Jego radiotelegraficznym sygnałem wywoławczym był skrót 3FMI8, a morskim numerem identyfikacyjnym MMSI 352524000. Numer MMSI służy do morskiej komunikacji radiowej i składa się z 9, w przyszłości 10 cyfr, z których pierwsze trzy (MID = Maritime identification digits) określają przynależność państwową statku, pozostałe zaś identyfikują go jednoznacznie jako ten, a nie żaden inny. Panama ma chyba najwięcej numerów MID: 351-357 oraz 370-373, co wiąże się z wielką liczbą zarejestrowanych tam jednostek. Inne kraje mają ich kilka, np USA i Malta po pięć, Grecja, Singapur i Wielka Brytania – cztery itd. Polska, bo tego z pewnością chcecie się również dowiedzieć, ma, podobnie jak zdecydowana większość krajów świata, tylko jeden numer, a jest nim 261.

I tym „polskim” akcentem (jakżeby inaczej), pożegnajmy się z „Global Nature” na zawsze. Bywał w naszych portach, więc być może duch jego spotyka się tam, gdzie się znajduje obecnie, w raju statków, z naszym „Batorym” i całą masą innych jednostek, które odeszly. Nie jest mu tam na pewno nudno, w raju jest bowiem dużo więcej statków, niż na wszystkich morzach i oceanach razem wziętych.

© Antoni Dubowicz

Udostępnij na:

Submit to FacebookSubmit to Twitter

Dodaj komentarz

Kod antyspamowy
Odśwież

Przeczytaj również: