23kwiecień2024     ISSN 2392-1684

Śmierć kutrów

01-DSC 0362

Z dniem 1 maja 2004 Polska stała się pełnoprawnym członkiem Unii Europejskiej.
W gospodarce rybnej rozpoczął się "proces restrukturyzacji i modernizacji polskiego sektora rybackiego". W programie tym przewidziano wydatną pomoc finansową UE,
skierowaną szczególnie na "dostosowanie nakładu połowowego do zasobów", pod czym rozumieć należy "trwałe wycofywanie za odszkodowaniem części floty rybackiej", czyli po prostu ZŁOMOWANIE.

W chwili wejścia do Unii posiadaliśmy 1400 jednostek rybackich, w tym 409 kutrów (statków większych niż 12 m) oraz 991 łodzi motorowych i wiosłowych.

Tylko w pierwszym unijnym roku zezłomowano 160 kutrów, czyli przeszło 39% całej floty, a każdy następny sezon przynosił dalsze straty. W końcu ubiegłego roku pozostały nam już tylko 143 kutry (34,5%) i 644 łodzie (65%). Jak podaje jednak Morski Instytut Rybacki, aż 82 jednostki nie wykazywały w roku 2011 żadnej aktywności połowowej!!!

W kwietniu 2010 ze łzą w oku robiłem w Rybackiej Stoczni Remontowej we Władysławowie zdjęcia ze złomowania dwóch kutrów, które odeszły na wieczną wachtę.

Pierwszy z nich to HEL-101,jeden z trawlerów rufowych typu B-410, a drugi to WŁA-36, przedstawiciel wielkiej serii "superkutrów" B-25s.

Kutry rufowe typu B-410 / B-403 to jedna z ostatnich w ogóle i ostatnia tak duża seria statków rybackich zbudowanych w Polsce. Budowała je Stocznia Rybacka w Ustce. W latach 1974 – 1983 wyprodukowano w sumie 79 jednostek dla przedsiębiorstw rybackich w Polsce oraz 5 kutrów przeznaczonych na potrzeby rybołówstwa w NRD i dalszych kilka dla Bułgarii i Rumunii.
Pierwsze dwa kutry B/410, WŁA-300 (1974) i WŁA-301 (1975), były jednostkami prototypowymi. Ale już trzeci z kolei statek był w pełni dojrzały technicznie, po wprowadzeniu sugerowanych przez armatorów poprawek i dodatkowych życzeń.

A szóstym z kolei kutrem (typ B-410/II) był właśnie HEL-101. Zbudowano go dla PPiUR "Koga" w Helu. Wszedł do służby we wrześniu 1976 roku. Po wyprzedaży majątku "Kogi" w 1998 roku kuter przeszedł w ręce prywatne.
Nowymi właścicielami zostali panowie Leszek Malinowski i Jacek Schomburg. Po tragicznym, nieoczekiwanym zgonie pana Malinowskiego kuter usiłowała eksploatować jego owdowiała żona, ale nie dała rady sprostać finansowym wyzwaniom. Dla statku oznaczało to, niestety, śmierć.

Rybacy mówili mi, iż był to jeden z najlepszych statków tego typu, jego kasacja była więc tym bardziej bolesna. HEL-101 nigdy nie miał dzielić losu z kilkudziesięcioma kutrami, zezłomowanymi po 2004 roku wyłącznie w wyniku kalkulacji ekonomicznych (dopłaty unijne za "trwałe wycofywanie" kutrów z eksploatacji wynosiły do ponad 600 000 euro za kuter).


Z 79 zbudowanych dla Polski rufowców B-410/B-403 do dziś pozostało zaledwie 17 (plus jeden „repatriant” z NRD). Dla przeszlo 78% kutrów przepisy unijne oznaczały śmierć.
Przed 2004 rokiem zdarzyła się tylko jedna tragedia z ich udziałem:
15 lutego 1985 roku nad ranem, o godzinie 4:33, na mieliźnie w pobliżu wejścia do portu we Władysławowie osiadł przeciążony grubą skorupą lodu WŁA-293, zniesiony z kursu przez niespodziewany, zaskakująco silny, lodowaty wiatr. Załogę zdjęli pontonami ratownicy Brzegowej Stacji Ratownictwa Morskiego. Kilkunastostopniowe mrozy sprawiły, że tkwiący na mieliźnie, mocno przechylony, ze sterówką po części zanurzoną w wodzie kuter przeobraził się błyskawicznie w jedną wielką bryłę lodowej zmarzliny, zamkniętą w żelaznym uścisku skutego lodem morza. Mróz trzymał przez wiele tygodni, w czasie których WŁA-293 stał się dodatkową atrakcją Władysławowa i celem spacerów dla żądnych sensacji turystów. Dopiero pod koniec marca lody zaczęły topnieć, pozwalając na podniesienie statku przez pływający dźwig i przetransportowanie go do portu. Zniszczenia na kutrze były jednak tak ogromne, że jego odbudowa była niemożliwa. Trawler został wyciągnięty na brzeg, pocięty na kawałki i przekazany na złom. Miał dopiero 7 lat.


WŁA-36 BYŁ (z bólem używam tu świadomie czasu przeszłego) jednym z tzw "superkutrów" typu B-25s. Zbudowano go w 1967 roku w Gdyńskiej Stoczni Remontowej jako DAR-152 dla PPiUR "Kuter" w Darłowie. Ostatnimi jego właścicielami byli panowie Edward Piontke, Adam Schmidt i Krzysztof Czerski.

Co to są "superkutry"?
Najogólniej rzecz biorąc są to kutry pozwalające na połowy w bardziej odległych obszarach Morza Bałtyckiego oraz, w sezonie letnim, w oparciu o statek-bazę, na Północnym Atlantyku.
Kutry te mają ok 25 m długości, załogę składającą się z 7-10 osób i ładownię o pojemności ok 80 m3. Autonomiczność pływania wynosi do dwóch tygodni.
Były to kutry burtowe (tzn. ciagnące włok za burtą, a nie za rufą), budowane w kilku dużych seriach w konstrukcji kompozytowej (kadłub drewniany, nadbudówki stalowe) lub całkowicie stalowej. Produkowano je do połowy lat 70-tych. Wielu specjalistów uważa, że były to najlepsze kutry na Bałtyku. Część z nich znajduje się nadal w czynnej słuzbie, w większości jednak, po wielu modernizacjach i przebudowach, zmieniły się one nie do poznania. Ale to już inny temat.


Przed wejściem Polski do Unii straciliśmy zaledwie dwa „superkutry”. Ich los dokonał się jednak nie w stoczni złomowej, tylko na morzu.
Jednym z nich był HEL-128, który 13 lutego 1992 roku wczesnym popołudniem, w dobrych warunkach pogodowych, na spokojnym, pozbawionym falowania morzu nagle przewrócił się i w ciągu 3 minut zatonął. Zdarzyło się to na łowisku T 4-5, ok. 10 mil od latarni w Krynicy Morskiej. W katastrofie poniósł śmierć szef maszyn, którego ciała nigdy nie udało się odnaleźć. Pozostali rybacy uratowani zostali przez poławiający w pobliżu kuter HEL-150.

Zaś 31 marca 1998 roku o godzinie 17.30, w gęstej mgle, na Morzu Bałtyckim w rejonie Głębi Bornholmskiej doszło do kolizji kutra KOŁ-181 z litewskim promem samochodowo-kolejowo-pasażerskim "Kaunas". W wyniku kolizji kuter doznał przegłębienia na dziób, poprzez prawą burtę położył się stępką do góry i parę chwil później zatonął. Tym razem morze na szczęście nie zabrało ofiar w ludziach. Dryfujących na gumowej tratwie rozbitków podjęła szalupa z litewskiego promu. Przekazani ratownikom duńskim, dotarli oni na Bornholm, z którego zabrał ich do kraju kuter KOŁ-9.


HEL-101 miał w swoim pracowitym życiu wiele rybackich przygód, ale jedną, niezwykłą, pozwolę sobie przytoczyć. Otóż w marcu 2007 roku wyłowił on na Zatoce Gdańskiej czarniaka, rybę żyjącą w północnym Atlantyku na głębokości 200-300 m. Czarniak ten był, jak na warunki bałtyckie, olbrzymi, miał 99 cm i ważył ponad 9 kg.
W Stacji Morskiej w Helu, gdzie zgłoszony został ten niecodzienny połów, stwierdzono, że złowiona ryba była samicą dojrzewającą do odbycia tarła. Sama ikra ważyła prawie 1,8 kilograma. Przed złapaniem się w sieci ryba musiała intensywnie żerować, bo w jej żołądku znaleziono 59 szprotów oraz kawałek drewna i plastiku.Atlantycki czarniak ma średnio 40-80 cm długości, choć zdarzają się sporadycznie osobniki mierzące 120 cm.
W jaki sposób ryba znalazła się w Zatoce Gdańskiej? Nie wiadomo, ale przypuszczalnie wraz z dużym wlewem wód z Morza Północnego, spowodowanym przez zimowe sztormy.
Do Stacji Morskiej trafiły do tej pory tylko trzy okazy czarniaka (pierwszy w 1994 roku), z których ten, złowiony właśnie przez HEL-101, był największy.

Ładowni, w której się musiał znajdować, już nie ma. A co zostało z reszty kutra, sami widzicie.


ABC ZŁOMOWANIA (obowiązywało do końca 2011 roku):

1. Każdy właściciel polskiego statku rybackiego mógł złożyć podanie o przekazanie jednostki na złom.
2. Złomowane statki musiały mieć co najmniej 10 lat.
3. Statki musiały być co najmniej przez 3 lata wpisane do Rejestru Statków Rybackich.
4. Statki musiały być sprawne, tzn gotowe do żeglugi i z pełną załogą.
5. Rybak musiał posiadać ważną licencję połowową i specjalne zezwolenie połowowe.
6. Rybak złomował kuter na własny koszt.
7. Złomowana jednostka musiała być pocięta co najmniej na trzy części, przy czym żadna z nich nie mogła być większa niż 50% długości jednostki.
8. Z kutra musiał także zniknąć silnik i nadbudówka .
9. Pocięte musiały również zostać nadburcia.
10. To samo musiało stać się z numerem burtowym.

Dopiero wtedy Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa przelewała na konto rybaka pieniądze za złomowanie - wynoszące, w zależności od wielkości i wieku jednostki, od kilkuset tysięcy do kilku milionów złotych (równowartość ponad 600 000 euro).
Program trwałego wycofywania kutrów z eksploatacji finansowany był w 75% przez Unię Europejską i w 25% z budżetu państwa. Wypłatą rekompensat za złomowanie kutrów zajmowała się Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Ich wysokość zaś zależała od wartości kutra, czyli jego wielkości i wieku.
W myśl tej zasady rybakom najbardziej opłacała się likwidacja kutrów możliwie nowych, z czego chętnie korzystali.

Procedury trwały długo, rybacy czekali więc cierpliwie na pieniądze, a w tym czasie kolejne kutry trafiały na "wyznaczone do złomowania miejsca" w stoczni we Władysławowie.


Sprzęt, którym dysponuje dziś polskie rybołówstwo bałtyckie, jest niestety coraz bardziej przestarzały.
Według danych na koniec 2011 roku przeciętna wieku kutrów wynosiła prawie 43 lata, a wśród najliczniej reprezentowanej grupy jednostek 15-17,9 m nawet 52 lata! Nie ma już ani jednego kutra, który miałby mniej niż 16, a 126 z nich (88% stanu floty) przekroczyło wiek 25 lat.

Flota łodziowa jest nieco młodsza, jej średni wiek wynosi obecnie prawie 25 lat.

I cóż tu więcej pisać?

© Antoni Dubowicz 2010, 2012 

Udostępnij na:

Submit to FacebookSubmit to Twitter

Komentarze  

0 #5 Redakcja NB 2020-02-20 20:36
Można to prześledzić w corocznych rejestrach PRSu, są też publikacje MIRu - Wiadomości Rybackie. Tam najprościej prześledzić liczebność i losy floty rybackiej. Są również wykazy Unii Europejskiej. W nich znaleźć można status wszystkich europejskich jednostek rybackich (łącznie z łodziami), w tym i polskich począwszy od 2004, od czasu wejścia do UE.


Cytuję Piotr:
Witam,
Gdzie można znaleść taki spis?
Interesuje mnie pełna lista kutrów i łodzi objętych tym programem.
Dziękuję
Cytować
0 #4 Piotr 2020-02-20 17:33
Witam,
Gdzie można znaleść taki spis?
Interesuje mnie pełna lista kutrów i łodzi objętych tym programem.
Dziękuję
Cytować
+1 #3 Artur 2017-06-07 11:49
Koł 181 był kutrem z serii B-410. Z tej serii zatonął jeszcze 19 listopada1977r. koł 175 (jedna osoba zginęła). A z B-25 z kołobrzegu 31 października 1978r. zatonął koł 166 (zginęło sześciu rybaków)
Cytować
0 #2 Marque 2015-03-23 23:41
Czy istnieje gdzieś spis jednostek zezłomowanych w ramach działań unii?
Cytować
+2 #1 Pablo 2015-01-19 15:40
Dla uściślenia - trał burtowy nie oznacza wcale ciągnięcia włoka za burtą - jak sugeruje autor, ale jedynie umiejscowienie bębna sieciowego i wydobywanie narzędzi połowowych od strony burty. Ciągnięcie narzędzi połowowych odbywa się za rufą.
Cytować

Dodaj komentarz

Kod antyspamowy
Odśwież

Przeczytaj również: