20kwiecień2024     ISSN 2392-1684

„Polskie" żaglowce

P1040107-nb

Wspomnienia z Tall Ship’s Races 2009 w Gdyni.
"Polskie" żaglowce? No jasne, holownik i latarniowiec, jak najbardziej po naszemu!

Ten pierwszy to "Jacob Meindert" (ex "Oldeoog"), po 36 latach służby jako holownik i lodołamacz portowy w Wilhelmshaven zakupiony w 1988 przez Holendrów z myślą o przebudowie na żaglowiec. Tej niezwykłej metamorfozy dokonano w Gdańsku przez spółkę Top Sel, firmę, ktora nie dysponowała ani halami produkcyjnymi, ani maszynami, ani dżwigami ani nabrzeżami wyposażeniowymi.
Bardziej po polsku się chyba już nie da.

A ten drugi to słynny statek z zielonymi żaglami, niemiecki "Alexander vom Humboldt", ktory z wycofanego ze służby i na wpół zatopionego wraku latarniowca "Weser Reserve" (rok budowy 1906) przeistoczył się w roku 1988 w przepiekną fregatę. A któżby inny mógł zaprojektować taki statek lepiej, niż Zygmunt Choreń, "ojciec żaglowców", twórca m.in. "Daru Młodzieży" (wraz z pięcioma bliźniakami dla ZSRR), "Pogorii", "Iskry", bułgarskiej "Kaliakry", "Oceanii", "Fryderyka Chopina" czy też niechcianego "Gwarka", który przeobraził się z brzydkiego kaczątka w najbardziej ekskluzywny żaglowy wycieczkowiec świata "Royal Klipper", żeby wymienić tylko te najbardziej nam bliskie.

Miło popatrzeć, jak na morzu spotykają się takie "polskie" żaglowce, nieprawdaż?

 

© Antoni Dubowicz 2009/2012

Udostępnij na:

Submit to FacebookSubmit to Twitter

Dodaj komentarz

Kod antyspamowy
Odśwież

Przeczytaj również: