20kwiecień2024     ISSN 2392-1684

Powrót z tarczą (H-5 wraca z poligonu)

00 DSC 0764 nb

Port Wojenny w Gdyni żyje swoim własnym życiem, okręty wchodzą i wychodzą z niego według własnego, tajnego, nie publikowanego publicznie harmonogramu. Cóż, mają przecież swoje własne wejście, więc nie muszą się liczyć się z żadnym normalnym, wchodzącym lub wychodzącym z portu cywilnym statkiem.

Prawdę mówiąc, ruch w wojennym porcie jest jednak niewielki, tak mały, że nawet gwiazdom dziennikarskim z tvn24 zdarza się nie mieć zielonego pojęcia, że taki port w ogóle w Gdyni istnieje. A tymczasem jest to główna baza naszych morskich sił! Tutaj stacjonują nasze poamerykańskie fregaty, poradzieckie i poniemiecko-ponorweskie okręty podwodne, nasze własne poPRLowskie trałowce i inne groźne bestie. Tutaj mieści się także 45. Dywizjon Pomocniczych Jednostek Pływających Komendy Portu Wojennego Gdynia (3. Flotylla Okrętów).

Jedną z takich pomocniczych jednostek jest holownik portowo-redowy H-5, główny bohater dzisiejszych Morskich Kadrów. Gwoli jasności, jednostki pomocnicze nie są okrętami w ścisłym tego słowa znaczeniu, nazwy ich nie poprzedza więc skrót ORP - Okręt Rzeczypospolitej Polskiej. Holownik H-5 zbudowała (wraz z trzema bliźniaczymi jednostkami H-3, H-4 i H-7) gdyńska Stocznia Remontowa "Nauta" wg opracowanego we własnym Zakładowym Biurze Konstrukcyjnym bardzo udanego projektu, oznaczonego skrótem H-900/II. Zasłużenie więc holowniki te cieszą się dobrą opinią zarówno wśród załóg, jak i wśród fachowców.

H-5 podniósł banderę Marynarki Wojennej 15 czerwca 1981 roku. Głównym jego zadaniem jest holowanie tarcz do strzelań artyleryjskich.

W tej roli też "złapałem" go zupełnie przypadkowo na początku sierpnia tego roku. Wracał do Gdyni z morskiego poligonu, ciągnąc za sobą umieszczoną na płozach niewielką tarczę artyleryjską. Jak wygląda taka tarcza? Prawdę mówiąc, nie jest to nic specjalnie imponującego. Ot, rozpięty na słupkach kawał szmacianej płachty, jakie często widuje się na płotach, szczególnie tych, które mają coś ukryć przed oczami przechodniów. Tyle, że nie jest zielony ani w ochronnym wzorku khaki czy też moro, lecz jaskrawoczerwony. Może to i dobrze, w taki płot artylerzystom z pewnością łatwiej trafić!

Trudno mi jednak powiedzieć, czy tego dnia celowali wyjątkowo kiepsko, czy może strzelali wyłącznie "na sucho" (gdzieś przecież trzeba oszczędzać), faktem jest jednak, że tarcza nie nosiła śladów trafienia. Chociaż, jak się dobrze przyjrzeć, jakaś dziurka chyba jednak jest!

Znaczy, sukces czy tylko przypadkowe rozdarcie? Ot i dylemat!

© Antoni Dubowicz

Udostępnij na:

Submit to FacebookSubmit to Twitter

Komentarze  

+2 #3 Ryszard Bilenda 2020-06-25 19:16
Pozdrawiam wszystkich z pierwszej załogi H5.

Polecam:
https://www.graptolite.net/PRL/H5.html
Cytować
+1 #2 piotr zerzucha 2019-06-10 00:51
Pozdrawiam wszystkich ktorzy mnie zapomnieli
Cytować
+2 #1 Henryk Popławski 2017-03-07 09:28
Służyłem na H5 w 81r, byłem w pierwszej załodze odbierającej holownik z Nauty. Bardzo udana jednostka.
Cytować

Dodaj komentarz

Kod antyspamowy
Odśwież

Przeczytaj również: