Wejście nr 8, Chałupy
- Post 21 listopad 2016
- Odsłony: 3380
Pierwszy sztorm roku 2012 przeszedł przez półwysep 4 stycznia. Wiało od zachodu, a więc, dość nietypowo, nie od morza, tylko od strony lądu. W drodze z Władysławowa do Helu zatrzymałem się w pobliżu Chałup, aby wpaść na plażę, popatrzeć na otwarte morze i nawdychać się świeżego powietrza.
Było zimno, bardzo wietrznie, bardzo mokro i bardzo głośno. Trudno było ustać.
Byłem absolutnie zachwycony!
I tak powstały te zdjęcia, z których wybrałem dla Was siedem.
Kadr pierwszy:
Zaczęło się w miarę niewinnie. W ciągu następnych dwóch tygodni przeszła jednak przez półwysep fala dużo cięższych sztormów.
Leszek napisał mi kilkanaście dni później, iż „...dokonały (one) niesamowitego spustoszenia. W Jastrzębiej Górze woda podeszła pod samą skarpę powodując obrywanie się klifu. We Władysławowie plaże zmniejszyły się o jakieś 40 %. Na półwyspie w okolicach Jastarni morze odsłoniło na kilka dni bunkier o którym istnieniu nikt już prawie nie pamiętał. Po kilku dniach to, co zostało przez działania sztormów odsłonięte ... wtórnie zostało schowane przez żywioł...”
Kadr drugi:
Na półwyspie jest 67 numerowanych wejść na plażę, licząc od Władysławowa w stronę Helu. Wejście nr 8 prowadzi od parkingu leżącego po stronie morza na wysokości pola namiotowego Chałupy 6.
Wiało potężnie, było bardzo mokro i bardzo głośno. Głębiej, na otwartym morzu rozkręcał się właśnie pierwszy tegoroczny sztorm.
Rozkoszowałem się widokiem, dopóki zimno i ostry wiatr nie przegoniły mnie z powrotem do samochodu.
Kadr trzeci:
Na plaży wietrzysko było niemiłosierne. Smagało twarz, usiłowalo zerwać z człowieka ubranie i wyrwać mu z ręki aparat. Wiało jednak od strony lądu, „gasząc” przez to atakujące brzeg fale.
Na morzu wiało jeszcze bardziej. Statki, które były blisko brzegu, usiłowały schronić się w pobliskich portach, inne, w głębi morza, ustawiały się dziobem do wiatru i fali i rozpoczynały sztormowanie.
Było wspaniale! Uciekłem stamtąd tylko dlatego, że już po kilku minutach zmarzłem na kość.
Kadr czwarty:
Kiedyś, w jakimś poprzednim życiu, widziałem dwa rysunki, chyba w „Morzu”, z których najlepiej zapamiętałem podpisy:
- kiedyś, pamiętam, przyszedł straszny sztorm –
- kiedyś, pamiętam, morze było jak lustro -
Każdy z Was ma dość wyobraźni, aby wyczarować do nich swój własny obraz.
Obraz morza w dniu 4 stycznia jest zaś taki, jaki jest. A podpis?
A czy to takie ważne?
Kadr piąty:
Przy brzegu fale nie są aż tak wielkie, bo ucisza je przeciwny, wiejący od lądu potężny wiatr, malowniczo zrywając z bałwanów wodne pióropusze.
Oczywiście, jak zwykle, chlasta nimi po gębie innego bałwana, który, walcząc z aparatem na absolutnie pustej plaży wygląda przy tym na całkiem zadowolonego.
Nigdy nie wiadomo, czym człowiekowi można dogodzić!
Kadr szósty:
Zmarzłem, mam dość. Opuszczam plażę, idę gdzieś, gdzie nie ma wichury, gdzie jest sucho, ciepło i cicho. Do samochodu. Jeśli go jeszcze z parkingu nie wywiało.
Kadr siódmy, na do widzenia:
© Antoni Dubowicz 2012/2016