28marzec2024     ISSN 2392-1684

Przepompownia ryb

00 DSC0918 nb

Widok kutrów wyładowujących beczki z solonym śledziem to już odległa historia. Młodsze pokolenie zna ją co najwyżej z opowiadań dziadków, nielicznych kursujących jeszcze fotografii i strzępów starych kronik filmowych.

Dawno już beczki ustąpiły miejsca skrzynkom, zrazu drewnianym, później plastikowym. Są one nadal w użyciu, lecz zwykle tylko na mniejszych oraz starszych jednostkach. Plastikowe skrzynki są bardzo kolorowe i układają się w piękne, malownicze wzorki, jak klocki LEGO. Idąc w morze kutry te biorą ze sobą cały ładunek pustych skrzynek oraz zapas kruszonego lodu. W ładowniach, jeszcze w morzu, złowione ryby pakuje się w te skrzynki i przesypuje je lodem. W porcie wyciąga się je później za pomocą bomu oraz siły mięśni i przeładowuje na czekające samochody.

W miarę uprzemysławiania kutrów i metod połowu wożenie skrzynek stało się nieekonomiczne. Szczególnie na większych kutrach zaczęto więc montować własne wytwornice lodu, a ładownie na nich są z reguły chłodzone. Coraz częściej wozi się również ryby żywe, co daje najlepszą gwarancję ich świeżości. Na nabrzeżach pojawiają się stosowne urządzenia do „odsysania” ryb z ładowni, przeładowujące je już nie do małych skrzynek, tylko do dużo większych kadzi lub bezpośrednio do oczekujących na nabrzeżach samochodów cystern. Zaczęto też budować chłodnie portowe. Do nich to jeszcze żywa ryba trafia rurociągiem wprost z kutra. W chłodni albo się ją mrozi w duże bloki albo natychmiast przerabia w zintegrowanej z nią przetwórni.

Rybackie porty zapełniają się więc „przepompowniami ryb” - kontenerami z agregatami, ciągnącymi się na brzegu długimi elastycznymi rurami oraz przypominającymi wielkie słonie wysokimi, stalowymi konstrukcjami ze zwieszającymi się z ich łbów „trąbami”. W Helu są one już od dawna i zdążyły tak bardzo wrosnąć w krajobraz portowy, że przestają zwracać na siebie uwagę. We Władysławowie jednak pierwsze takie „słonie” pojawiły się dopiero w 2014 roku, wraz z modernizacją zbudowanej w 2008 roku chłodni i linii produkcyjnej w przetwórni „Szkunera”.

Gdy w końcu grudnia 2016 zjawiłem się w porcie, jedno z takich przepompowywań właśnie się kończyło. W narożniku basenu stał - pusty już – kuter WŁA-84, wpasowany między jednostki „Szkunera”. Dopiero co ostatnia ryba została z niego odessana, więc miast szprotek zobaczyłem tylko przelewającą się jeszcze wodę, podczas gdy na nabrzeżu klarowano już powoli sprzęt. W przesuwaniu długich elastycznych rur tego rybiego „odkurzacza” pomagała portowa sztaplarka, co wydatnie ułatwiało pracę. Słowem, interes się właśnie zamykał. Zdążyłem jednak zrobić jeszcze kilka „mokrych” zdjęć.

Takie to czasy nadeszły, że można stać tuż tuż przy burcie rozładowywanego kutra i nawet nie zobaczyć ani jednej ryby. Naprawdę nie chciałbym być dzisiaj portowym kotem!

Władysławowo, 28 grudnia 2016

© Antoni Dubowicz

 

Udostępnij na:

Submit to FacebookSubmit to Twitter

Dodaj komentarz

Kod antyspamowy
Odśwież

Przeczytaj również: