23kwiecień2024     ISSN 2392-1684

„Thor” - budowniczy morskich wiatraków

DSC 0481-nb

Kto widział kiedyś olbrzymie wiatraki na pełnym morzu, zaciekawił się być może, jak takie morskie giganty powstają? Spróbuję to krótko wyjaśnić.

Na początek przedstawiam Wam Budowniczego. To czworonożne coś, będące połączeniem statku, wyspy i dźwigu jest cudem techniki, najnowszym i najnowocześniejszym specjalistycznym urządzeniem do budowy morskich farm wiatrowych. Na imię ma "Thor".

Zdjęcie pokazuje go tuż po ukończeniu, wypływającego w początku kwietnia 2010 w swój pierwszy, dziewiczy rejs, prowadzący ze stoczni do macierzystego Hamburga, gdzie miesiąc później miał być uroczyście ochrzczony podczas wielkiej parady z okazji obchodów 821 urodzin portu w dniu 5 maja. Czekające na niego tłumy gości musiały jednak uzbroić się w cierpliwość, "Thor" miał bowiem spore kłopoty z przejściem pod przecinającą Łabę trasą wysokiego napięcia (nb najwyższą w Europie). Chrzest odbył się więc dnia następnego, a pośród lśniących, eleganckich wycieczkowców i innych pięknotek właśnie to niezgrabne pływadło stało się gwiazdą hamburskich uroczystości.

Jak doszło do tego, że "Thor" wychodzi z portu w Gdyni? Posluchajcie. To historia o zaradności, nowoczesności, fachowości i o przyszłości przemysłu stoczniowego.

Upadek nierentownych stoczni w Gdyni i w Szczecinie odbił się głośnym echem, które jeszcze nie przebrzmiało, a już niebawem dołączyć do nich może Stocznia Gdańska. Na publicznym pohukiwaniu i wzajemnych oskarżeniach nadal zbijany jest polityczny kapitał.

Ale jest i druga strona medalu, o której zresztą podejrzanie cicho (dlaczego?). Udowodniła to prywatna gdańska stocznia Crist Sp. z o.o., znana dotąd, jeśli w ogóle, to jedynie z budowy częściowo wyposażonych kadłubów statków. I właśnie ona, mała firma bez własnego stoczniowego zaplecza, stworzyła to technologiczne cudo.

Kadłub "Thora" zbudowano w dużym doku Stoczni Gdynia SA tuż po jej upadku, dając zatrudnienie głównie jej pracownikom. Krótko po zwodowaniu przeholowano „Thora” do Gdańska i zacumowano przy jednym z pirsów. Tam przeprowadzono własnymi siłami prace wyposażeniowe, po czym wrócił on do gdyńskiego doku, gdzie przechodził dalsze prace wykończeniowe oraz testy urządzeń i systemów przed rozpoczętymi 30 marca próbami na Zatoce Gdańskiej.

Próby wypadły pomyślnie, i tak oto w dniu 8 kwietnia wieczorem "Thor", którego armatorem jest Hochtief Construction AG - niemiecki koncern zajmujący się m.in. budownictwem przemysłowym, opuścił port w Gdyni i wyruszył do Hamburga (na zdjęciach).

"Mocne wejście" Thora na rynek odbyło się 6 maja, na oczach uczestników dziewiątej już "Hamburg Offshore Wind Conference" poświęconej budowie i eksploatacji morskich farm wiatrowych. Stocznia „Crist” zyskała przy okazji międzynarodowe uznanie.

Na zdjęciach najbardziej rzucają się w oczy podniesione "nogi" Thora. Mają one 82 metry długości (ciut więcej, niż cały Dar Pomorza!), co pozwala „Thorowi” wywindować się nad powierzchnię morza. Dźwig o maksymalnym wysięgu 87 m zdolny jest operować ciężarami do 500 ton (przy wysięgu 15 m). Statek przewozić może 3300 ton ładunku, powierzchnia wolnego pokładu wynosi 1850 m2 (40 x 46 m), to jest tyle, ile potrzeba na 4 boiska do siatkówki. Nad nadbudówką z pomieszczeniami mieszkalnymi dla 48 osób znajduje się platforma z lądowiskiem dla helikoptera.

Tyle suchych liczb i faktów, kryjących sie za tym niezwykłym widokiem niezwykłego morskiego pojazdu.

A jak „Thor” dziala? Najogólniej rzecz biorąc - w wyznaczonym miejscu statek cumuje, opuszcza nogi na dno (do 50 m), podciąga się na nich kilka metrów nad poziom morza - i przeobraża w platformę. Mocarny dźwig pokładowy opuszcza na dno morza przewożone na pokładzie konstrukcje fundamentów, które są następnie pod wodą montowane i betonowane.

Po doświadczeniach Odina, mniejszego brata Thora, przy budowie szwedzkiej farmy wiatrowej "Lillgrund vindkraftpark" w 2007 i niemieckiej "alpha ventus" w 2008 roku wiadomo, że taka właśnie metoda budowy jest najbardziej opłacalna.

Szacuje się, że do końca 2030 roku powstanie 30 farm wiatrowych na Morzu Północnym i 10 dalszych na Bałtyku. Planowana produkcja energii o mocy 25 gigawatów ( czyli 25 milionów kilowatów) oznacza zaangażowanie środków inwestycyjnych w wysokości 100 miliardów euro. Potrzebne są odpowiednio przystosowane porty i cała flota specjalistycznych statków i platform, takich jak „Thor”, pracujący właśnie przy budowie farmy Bard Offshore Wind 1 na Morzu Północnym.

Przyszłość już się zaczęła. Czy weźmiemy w niej udział?

© Antoni Dubowicz 2013

Udostępnij na:

Submit to FacebookSubmit to Twitter

Dodaj komentarz

Kod antyspamowy
Odśwież

Przeczytaj również: