20kwiecień2024     ISSN 2392-1684

Portowe obrazki (16)

DSC 8792-kc

W pierwszych dniach kwietnia 2012 natknąłem się na stojący w gdyńskim Morskim Terminalu Masowym bulk carrier „Elbe Max” (225 m długości, 73.548 t nośności). Wielki ten statek ma, jak większość pływadeł dzisiaj, bardzo międzynarodowy życiorys.

Zbudowany został w 1999 roku jako „Bunga Saga 10” w południowokoreańskiej stoczni Hyundai Heavy Industries Co. Ltd. w Ulsan dla malajskiego armatora Perbadanan Nasional Shipping Line. Już po roku jednak zmienił zarówno nazwę jak i właściciela. Został nim grecki Waxstone Shipping Inc. z siedzibą na Brytyjskich Wyspach Dziewiczych, jednym z najbardziej popularnych w świecie podatkowych rajów. Operatorem statku, pływającego pod flagą Isle of Man (kolejnej oazy podatkowej) z portem macierzystym Douglas, jest przedsiębiorstwo Enterprises Shipping & Trading z siedzibą w Atenach, a towarzystwem asekuracyjnym powstałe w belgijskiej Antwerpii, dziś francuskie Bureau Veritas.

W tej międzynarodowej mieszance jest również i wątek polski. Niestety, tragiczny, bo związany ze śmiercią jednego z członków załogi. 16 lutego 2011 roku o 6 rano, w ciężkim północnoatlantyckim sztormie, w odległości 430 mil morskich na

południowy wschód od Nowej Funlandii, pracujący na pokładzie „Elbe Max” przy zabezpieczaniu zerwanej cumy, która mogła wkręcić się w śrubę statku nasz rodak został porwany przez wdzierające się na pokład fale i zmyty za burtę. Mimo podjęcia przez załogę natychmiastowej akcji ratowniczej, do której dołączył również statek ratowniczy oraz patrolujący właśnie ten obszar samolot U.S. Coast Guard Hercules C-130, marynarza odnaleźć się nie udało; wyłowiono zaledwie puste koło ratunkowe. Także wprowadzenie drugiego C-130, wysłanego z Elizabeth City, N.C nie przyniosło rezultatów, w wyniku czego późnym wieczorem akcję zakończono. Ciała marynarza morze nigdy nie oddało. Pracował on na statkach greckiego armatora od 1995 roku. Pozostawił żonę i 16-letnią córkę.

Morze potrafi być okrutne. Niech dzisiejsze „portowe obrazki” nam o tym przypomną.

© Antoni Dubowicz

Udostępnij na:

Submit to FacebookSubmit to Twitter

Dodaj komentarz

Kod antyspamowy
Odśwież

Przeczytaj również: