25kwiecień2024     ISSN 2392-1684

Das Traumschiff

00 DSC 5593

Dokładnie 32 lata temu, 22 listopada 1981 roku telewizja niemiecka wyemitowała pierwszy odcinek filmu telewizyjnego „Das Traumschiff” (statek marzeń).

Od tej pory nakręcono już kilkadziesiąt kolejnych filmów w kilku rzutach. Od wielu lat utarło się, że premierowe filmy emitowane są w drugim dniu świąt Bożego Narodzenia i w Nowy Rok. Tak stanie się również w tym roku, w grudniu „das Traumschiff” uda się do Malezji, noworoczna podróż poprowadzi go do Australii. Każdy film składa się z trzech niezależnych epizodów; dwóch „pasażerskich” i jednego „załogowego”. W myśl założeń producenta jeden z wątków jest zawsze zabawny, drugi pełen napięcia, a trzeci – oczywiście - miłosny. Zazwyczaj 60% scen kręcone jest na statku, a tylko 40% na lądzie. Ekipa filmowa jest więc stałym gościem na „statku marzeń”, którym od 1999 roku jest właśnie m/s „Deutschland”.

Jednak żadna z 71 filmowych podróży nie zaprowadziła go nigdy ani do Gdyni ani do jakiegokolwiek innego europejskiego portu (z jednym jedynym wyjątkiem w 1993 roku , kiedy „Traumschiff” popłynął do Norwegii), z reguły celem rejsów są najbardziej „wzięte” i gorące miejsca na kuli ziemskiej, zwykle dalekie lub egzotyczne.

Jednak nie we wszystkich rejsach na pokładzie znajduje się ekipa filmowa. W przerwach statek odbywa w sezonie wiosenno letnim wycieczki po Morzu Śródziemnym lub Bałtyku. Bywa też u nas. Tak więc również w środę, 14 sierpnia można było zobaczyć na własne oczy, jak „Traumschiff” m/s ”Deutschland” opuszcza gdyński port. O mały włos ze zdjęć byłyby nici, bo statek wyszedł dość późno, tuż przed zmierzchem. Było już po 19:00, ale jak na zawołanie na chwilkę pokazało się zachodzące słońce.

Statek nie jest pierwszym „Traumschiffem” – przed nim był norweski „Vistafjord” (1981-1982) oraz niemieckie „Astor” (1983-1984) i „Berlin” (1986-1998). „Deutschland”, zbudowany w 1998 roku pełni tę rolę od 1999.

Na ścianie nadbudówki widać pięć olimpijskich kół i napis „Deutsches Schiff London 2012”, widomy znak tego, że wycieczkowiec oficjalnie pełnił w Londynie funkcje reprezentacyjne i hotelowe.

Na nim wracali też do kraju członkowie niemieckiej drużyny hokeja. Na stadionie zdobyli oni złoty medal, ale właściwe igrzyska rozegrały się dopiero na tym pływającym Grand Hotelu. W ciągu jednej tylko nocy hokeiści zdewastowali kompletnie sporą część wystroju wnętrz. Jednak w Hamburgu tłumy kibiców witały ich tak owacyjnie, że sprawa jakoś prędko ucichła. Bardzo nagłośniona była natomiast inna sprawa, mająca miejsce wiosną 2012, a mianowicie protest kapitana i części załogi w związku z planowanym przerejestrowaniem statku pod tanią banderę Malty. W odpowiedzi na niesubordynację armator zwolnił kapitana i wyrzucił strajkującą grupę załogi, nie uwzględnił jednak siły milionowej rzeszy telewizyjnych fanów i filmowych producentów (a po cichu włączył się do tego również niemiecki rząd). W patriotycznej akcji żądano przywrócenia ukochanego kapitana na stanowisko i zrezygnowania z taniej bandery. Das Traumschiff nie może przecież pływać pod maltańską flagą, musi pozostać niemiecki!

I tak też się stało, armator musiał się poddać. „Deutschland” jest dzisiaj jedynym wycieczkowcem pod niemiecką banderą. Jego portem macierzystym jest niewielkie miasteczko Neustadt in Holstein, leżące nad Bałtykiem (15.000 mieszkańców). Jest tam dość przyzwoita marina oraz przystań dla ratowników morskich. Sam port wielkością przypomina Darłówko czy Ustkę – „das Traumschiff” w każdym razie z całą pewnością by się tam nie zmieścił. Tyle, że jest to siedziba armatora, który nadal tam siedzi i pewnie do dziś zgrzyta zębami ze złości. Ale jak tu wygrać z wolą ludu i telewizji?

© Antoni Dubowicz 2013 

Udostępnij na:

Submit to FacebookSubmit to Twitter

Dodaj komentarz

Kod antyspamowy
Odśwież

Przeczytaj również: