28marzec2024     ISSN 2392-1684

Melexem do wydm. Część 4: bagienny las

00 DSC 2255-nb

Jadąc Melexem w strone wydm naprawdę trudno cokolwiek obserwować. Leśna droga jest raczej z gatunku „trzeciej kolejności odśnieżania”, więc cała uwaga pasażera skoncentrowana jest na tym, aby nie wypaść z podskakującego wściekle wózka, nie walnąc głową w dach ani w żadne żelastwo, nie wypuścić z rąk plecaka, torby, szalika, rękawiczek czy też– nie daj Panie Boże - aparatu fotograficznego!

Z tej strony na to patrząc, powrót na piechotę jest czystym zgoła relaksem i przyjemnością. Jeśli siedząc w wózku wiedzieliście, że jedziecie przez las – teraz dopiero możecie go zobaczyć i nacieszyć się nim, nawdychać do syta.

Wąski, długi pas Mierzei Łebskiej, oddzielającej morze od jeziora, składa się z nadmorskich wydm, bagiennego lasu i przybrzeżnych szuwarów nad brzegiem Jeziora Łebsko. Droga prowadzi blisko jeziora przez niezbyt gęsty, raczej nieprzyjazny las. Co krok leży jakieś powalone, wyrwane wraz z korzeniami drzewo. Korzenie są szerokie i płaskie, przypominając wielki talerz. Nikt tych drzew nie przycina, nie porządkuje. Leżą martwe i straszą. Dlaczego nic się z nimi nie robi? - zadajecie sobie pytanie.

Jak na zawołanie w samym środku lasu na kolejnej tablicy informacyjnej znajduje się odpowiedź:

„...Ekosystem leśny jest swego rodzaju dynamicznym, żyjącym organizmem; siecią powiązań pomiędzy światem ożywionym (biotycznym) a nieożywionym (abiotycznym). Wzrost, śmierć i rozkład drzew określają jego rytm życia i zróżnicowanie przestrzenne. Martwe drewno w postaci suchych konarów, pni i korzeni drzew, stanowi doskonały wskaźnik naturalności lasu. Jego ilość uzależniona jest od konkurencji o światło, pokarm, wodę, od fizjologicznej starości i różnego rodzaju zaburzeń naturalnych (wiatr, owady) lub antropogenicznych (pożar, zrąb, podnoszenie poziomu wody). Poprzez działanie tych czynników pozostaje ta mozaika zalegającego na dnie drewna i młodego pokolenia drzew, które rozwija się i ponownie stopniowo wypełnia przestrzeń lasu. To naturalny proces tzw. sukcesji decydujący o trwałości, bioróżnorodności i homeostazie (równowadze) ekosystemu.

Na powierzchni martwego drzewa powstają różnorodne mikrosiedliska: szczeliny, sęki, dziuple. Także jego wnętrze stanowi interesujące i zróżnicowane środowisko, bogate w pokarm i miejsca schronienia dla wielu organizmów roślin, zwierząt i grzybów. Wśród dużej grupy gatunków uzależnionych od martwego drzewa jest wiele rzadkich i zagrożonych: ptaki, ssaki, gady, płazy, nielotne owady, pajęczaki, nicienie, mięczaki, śluzowce i chrząszcze.

(Powiedzmy sobie szczerze - który z nas, mięczaków, słyszał kiedykolwiek o nicieniach?)

Kuny i łasice wykorzystują pnie martwych drzew jako kryjówki. Blisko 45 gatunków ptaków gnieździ się w dziuplach oraz wykrotach i wyłomach (dzięcioły, sowy, rudzik, padalce, bogatka, gągoł, dudek, kowalik). Nawet mnie udało się „złapać” jednego dzięcioła!!! Odsłonięte i nasłonecznione miejsca powstałe na skutek obumierania drzew preferują padalce, jaszczurki, żmija zygzakowata, zaskroniec. Dziki wykorzystują martwe gałęzie jako legowiska. Duża ilość światła, która dociera do powalonego pnia umozliwia bujny wzrost mchom, paprociom, a nawet roslinom kwiatowym, które żyją na jego powierzchni.

W wyniku rozkładu martwego drewna poprawiają sie stosunki powietrzno-wodne i termiczne gleb oraz wzrasta ich zasobność. Polepsza sie struktura warstw zalegających na powierzchni gruntu. Martwe drewno jest istotnym elementem obiegu pierwiastków w przyrodzie i magazynem ogromnych ilości związkow mineralnych, które w miarę rozkładu dostarczane są do gleby. Ten „nieuporządkowany” las z powalonymi martwymi drzewami to w rzeczywistości znacznie bogatszy i bardziej różnorodny ekosystem niż ten, jaki wykształca się w lesie „posprzątanym”, pozbawionym zalegającego drewna. Obszary ochrony ścisłej gwarantują istnienie takich lasów bez ingerencji czlowieka. Tu natura dzieki wypracowanym przez tysiaclecia mechanizmom sama kształtuje sklad gatunkowy, jego zlozoność, zapewnia trwałość, równowagę dynamiczną oraz ich ciągłość pokoleniową...”

Z tą wiedzą zupełnie inaczej spoglądam na otaczającą mnie przyrodę. Mijam więc zupełnie obojętnie zamkniętą (na szczęście) wyrzutnię rakiet, widząc jednak strzałkę ku oddalonej o 800 m plaży nie mogę się już oprzeć pokusie. Zbaczam więc z drogi i maszeruję przez wydmy, bezskutecznie usiłując wypatrzeć któreś z nielicznych, maleńkich wrzosowisk bażynowych. Ale tak naprawdę chcę jeszcze raz zobaczyć morze i bezludną plażę. Jej wspomnienie zachowam w sobie na długo, będzie mi musiało wystarczyć na kilka miesięcy. Wracam z plaży inną drogą i kilka minut później dochodzę do stacji w Rąbce. Brama wejściowa na prowadzącą do wydm drogę jest już zamknięta, Melexy pochowane. Spoglądam jeszce na napis, głoszący, że OBWÓD OCHRONNY RĄBKA WITA i jest mi przyjemnie, że nie ŻEGNA. Bo wiem, że jeszcze tu wrócę. Samochód czeka na parkingu, ostatnie promienie słońca ocieplają schyłek zimnego przecież dnia, umilając mi powrót do domu.

I to mógłby być koniec tej relacji, gdyby nie fakt, że coś z drogi jednak przed Wami zataiłem. Co? Opowiem w następnym odcinku. Tak więc ciąg dalszy jednak nastąpi!

© Antoni Dubowicz 2013

Udostępnij na:

Submit to FacebookSubmit to Twitter

Dodaj komentarz

Kod antyspamowy
Odśwież

Przeczytaj również: