20kwiecień2024     ISSN 2392-1684

Prom MF Jan Heweliusz

heweliusz miniatura

Fotorelacja Centrum Nurkowego Best Divers z nurkowania na wraku promu MF Jan Heweliusz.

Tragedia polskiego promu Jan Heweliusz rozegrała się w nocy 14 stycznia 1993 roku, nie opodal wyspy Rugia, a konkretnie 15 mil od przylądka Arkona. Na Bałtyku szalał Huragan, wiatr dmący z szybkością 160 km/ h. W 12 stopniowej skali Beuforta nie przewidziano takiej siły wiatru,która jest po prostu druzgocąca, a na Bałtyku nie spotykana. Mimo ostrzeżenia o silnym wietrze - choć synoptycy nie przewidzieli huraganu.

"Heweliusz„ wyszedł z portu w Świnoujściu i całą naprzód wziął kurs na bazę promową w Ystad w Szwecji. To była środa, 14 stycznia, godz. 23.30. Pogoda fatalna ale jeszcze nie katastroficzna - 6-7, w porywach 9 w skali Beuforta to dla rutyniarzy jakby normalka...
TurbinaDowódca promu, kpt.ż.w. Andrzej Ułasiewicz ma 46 lat i 13 letni staż kapitański, cieszy się opinią znakomitego fachowca. Pada komenda - Podnosić cumy, odbijamy...13 stycznia to był feralny dzień. Trwał pośpieszny remont furty rufowej, czyli potężnej klapy zamykającej wnętrze pokładu kolejowo-samochodowego. Czy zdołano usunąć wszystkie usterki ? Pośpiech jest złym doradcą. Czas naglił. Wyjście w morze opóźniło się i tak o dwie godziny. Trzeba to będzie jakoś nadrobić można przecież wybrać krótszą trasę. Bardziej ryzykowną ale krótszą."

 

HeweliuszCo było bezpośrednią przyczyną zatonięcia promu ? Ostatecznie Izba Morska stwierdziła, iż była to wina kapitana i załogi. Czy było tak naprawdę ? Pytań i niejasności jest wiele, a mało kto wie, iż Heweliusz miał problemy ze statecznością jeszcze „za życia". Pożar górnego pokładu gdzie po remoncie wylano 30 ton betonu w celu wyrównania powierzchni z pewnością mocno zachwiał równowagę promu. Przechył na keje w Ystad w Szwecji z niezrozumiałych przyczyn, to kolejne pytanie czy rzeczywiście stateczność promu była zgodna z dopuszczalnymi normami. Czy jest prawdą, że stery strumieniowe na dziobie nie zadziałały podczas feralnej nocy z powodu złego stanu technicznego statku ? 

Na HeweliuszaWyjazd na nurkowanie na wrak promu Jan Heweliusz 12 sierpnia 2002 roku był męczący. 12 godzin jazdy w jedna stronę, fatalnie przespana noc, nurkowanie i od razu powrót do domu był wyczynem nie tyleż wariackim co naprane dużym wyzwaniem.

Mieliśmy zobaczyć świadectwo tragedii jaka wydarzyła się nad ranem 14 stycznia 1993 roku. 55 ofiar śmiertelnych. Tylko 9 osób przeżyło tą katastrofę, a aż 5 osób nie zostało odnalezionych do dzisiaj.
Na to nurkowanie trzeba spojrzeć zupełnie inaczej. Zachowujemy podświadomie powagę miejsca. Jest to przecież podwodny cmentarz. 

 

Od czterech lat centrum nurkowe Dive Point ze Szczecina organizuje wyjazdy na nurkowania na tym wraku. Cała otoczka, opis wydarzeń, pokazane materiały zdjęciowe i filmowe przed nurkowaniem świadczą o dobrze zorganizowanym wyjeździe, a jeden wrak nabiera znaczenia nad wyraz szczególnego w polskiej historii nurkowania i Żeglugi Bałtyckiej. Nasz opiekun i główne źródło wiedzy na temat wraku Jana Heweliusza, Tomek Stopyra zasypuje nas ciekawostkami i faktami nie znanymi dotychczas większości z nas.

W drodze na HeweliuszaOby tylko pogoda była dobra. To główna myśl jaka przychodzi mi do głowy w niedziele wieczorem 11 sierpnia tuż przed położeniem się spać. Słyszałem już o wyprawach nurków, którzy po dopłynięciu nad Heweliusza zrobili sobie tylko zdjęcie pamiątkowe z boją oznaczającą miejsce spoczywającego Heweliusza i wracali do portu z powodu zbyt dużej fali jaka zerwała się podczas płynięcia z Sasnitz do wraku ale bywało także inaczej. Kapitan Brigitte decydował się wypłynąć na wrak przy tak dużej fali , że ludzie wymiotowali zaraz po wypłynięciu za „główki" nabrzeża Sasnitz mocno zastanawiając się czy to kapitan czy może uczestnicy wyprawy poszaleli żeby w taką pogodę decydować się na wypłynięcie. Po 3 godzinach płynięcia morze się tak uspokajało, iż można by robić na wraku podstawowy kurs nurkowania OWD.
W drodze na HeweliuszaW drodze na HeweliuszaDotrzeć do miejscowości Sasnitz na wyspie Rugia w Niemczech jest dość prosto. Tyle, że jedzie się długo, a po niemieckiej stronie powoli z racji z grubsza innych zachowań kierowców niemieckich. Ograniczenie prędkości na drodze to dla nich świętość i tak można się ciągnąć od granicy polsko-niemieckiej do Sasnitz w nieskończoność, a kto nie wytrzyma nerwowo i przyspieszy ma szansę na zdjęcia robione z kilku aparatów ustawionych przy drodze przez niemiecką Policję w celu wyłapywania co szybszych ‘gagatków'.

Po przybyciu na miejsce czekał na nas już statek, którym mieliśmy płynąć na Heweliusza.
M/S Brigitte to statek przystosowany do wożenia niemieckich turystów wokół wyspy Rugia. Kapitan żyje głównie z tego tak więc nurkowie mogą nim popływać poza weekendami. Komfortowo czuje się tam 20-25 osób. Powyżej tej liczby tłok utrudnia tam życie każdemu. Na szczęście właściciel wcześniej przewidział takie nurkowe wyprawy i statek jest całkiem dobrze przystosowany do dłuższych wypraw z noclegiem. Prysznic, toalety damskie i męskie, mini barek, 30 miejsc noclegowych, całkiem pokaźna mesa i serwowane śniadania oraz obiad, pokład widokowy, ciepła woda w kranie zaspokaja gusta co wybredniejszych nurków.

Spanie na M/S Brigitte jest raczej męczące ale wyśpimy się przecież w domu. Tu przyjechaliśmy zobaczyć naocznie legendę Polskiej Żeglugi Bałtyckiej.

12 sierpnia, godz. 6.00 rano. Kapitan wypływa z Sasnitz. Niektórzy nie mogą już spać z powodu głośnego warkotu silników. Około godz. 9.00 jesteśmy nad wrakiem Heweliusza. Duża, pomarańczowa boja żeglugowa oznaczająca miejsce spoczynku Hewelusza jest znakiem dla przepływających tu promów, a za każdym razem kiedy statki mijają to miejsce dają sygnał syreną składając hołd osobom, którym nie było już dane zobaczyć poranka pamiętnego dnia 14 stycznia.
Jesteśmy po śniadaniu zaserwowanym przez załogę statku. Nie jest to śniadanie jak w hotelu Victoria ale nikt nie narzekał. Niecałą godzinę później wszyscy uczestnicy wyprawy schodzą do wody. 24 osoby miały przeżyć coś ekscytującego, coś co chociaż raz w życiu trzeba zobaczyć.

Wcześniej Tomek Stopyra opisuje wrak, warunki i bezpieczeństwo nurkowania, kilka szczegółów o historii promu, które mało kto słyszał. Heweliusz w chwili zatonięcia na pokładzie miał 28 tirów wyładowanych m.in. żarówkami, które można teraz zobaczyć pod prawa burtą wraku (obecnie sufit), cebulą, plazmą krwi i pustymi butelkami. Było tam również 10 wagonów kolejowych ale dostęp do nich jest niemożliwy.

Pierwsze nurkowanie. Po zejściu po linie opustowej, dopiero po około 15 minutach zorientowałem się, że płynę w kierunku dziobu statku. Przejrzystość wody ocenił bym na średnią tj. do termokliny na 17 metrach około 3-4 metry, a poniżej około 10-12 metrów. Stopyra ocenił ją na kiepską. Tak więc wiem, że wrócę tu jeszcze raz i mam nadzieję, że trafi mi się lepsza przejrzystość wody.

Pierwsze nurkowanie trwało 50 minut. W głowie poukładałem sobie ogólny widok wraku. Najlepszą częścią nurkowania był widok dziobu Heweliusza. Daje on obraz ogromu tragedii i wielkości promu - 125 metrów.

Lina opustowa dochodzi do jednego z relingów Heweliusza na prawej burcie przy samej rufie. Jest to głębokość 10 metrów i dobrze jest zacząć nurkowanie od strony rufowej oglądając śrubę i stery ale najważniejsze jest to, iż w części rufowej między kadłubem statku, a piaskiem zobaczyć można niemalże zawsze małe stado dorszy, które później gdzieś znikają prawdopodobnie spłoszone przez bądź co bądź sporą ilość ludzi pod wodą.
Furty rufowej tu nie zobaczymy gdyż Heweliusz po wywróceniu się do góry stępką zgubił ją około 700 metrów od obecnego miejsca spoczynku wraku.

Wrak leży na lewym boku stępką w stronę południową tak więc trudno jest zrobić tam dobre zdjęcie gdyż cały czas pływa się w cieniu. Tuż przy miejscu mocowania liny opustowej niemieccy nurkowie przymocowali tablice pamiątkową informującą o zachowaniu powagi i szanowaniu wraku łącznie z informacją aby nie wyciągać z niego żadnych rzeczy. Jest to tylko informacja i każdy zrobi jak chce ale chciałbym aby wszyscy nurkowie wzięli sobie do serca tak samo jak ja fakt , iż jest to miejsce tragedii i spoczynku 5 ludzi, którzy do dziś nie zostali wyciągnięci z tego miejsca, a wszystko wskazuje na to, iż nie zdążyli uciec z kajut pasażerskich podczas przechyłu promu i tam właśnie ich szczątki zostaną.

Wrak nie przypomina już kolorem i kształtami promu, który pływał po Bałtyku jeszcze 9 lat temu. Miliony omułek i pąkli pokryły doszczętnie wszystkie elementy statku. Mało jest miejsc nie pokrytych tymi organizmami, a wżery rdzawe widać już dosyć wyraźnie w wielu miejscach.

Na tym nurkowaniu znalazłem fragment betonowej wylewki z pokładu pasażerskiego o którym podobno nie ma wzmianek w dokumentacji remontowej promu. Fragment betonu leżał na piachu około pięciu metrów od wraku. Na wszelki wypadek jej zrobiłem zdjęcie, a podczas przerwy miedzy nurkowaniami Tomek Stopyra ze swoim Divemasterem wyciągnęli go na pokład Brigitte. Kto wie, może będzie to dowód rzeczowy we wznowionym dochodzeniu o bezpośrednie przyczyny zatonięcia promu.

Po niezbyt obfitym obiedzie połączonej zupy z drugim daniem przygotowanym znowu przez jednego z załogantów schodzimy na drugie nurkowanie. Warunki pogodowe nie najgorsze. Ciepło około 22 stopni. Lekki wiatr. Szkoda tylko, że na niebie chmury przysłoniły słońce przez co na wraku było jeszcze bardziej ponuro i ciemno. Woda ciepła. U góry 17 stopni Celsjusza, a przy dnie 7. To wytrzyma każdy nurek nurkujący nawet w mokrym skafandrze.

Następne nurkowanie każdy ocenił jako lepsze, a to za sprawą tego, iż każdy mniej więcej już wiedział gdzie są które elementy wraku. Teraz mogliśmy skoncentrować się na penetracji pokładów. Heweliusz był tak wysoki, iż można go porównać do niskiego wieżowca. Na wysokości 17 metrów mieściło się 5 pokładów. Najniższy - pokład dna podwójnego, następnie główny pokład kolejowy, pokład samochodowy na którym podczas nurkowania widać TIR-y powysypywane z wraku jak małe samochodziki z szuflady w pokoju dziecięcym. Pokład łodziowy gdzie znajdowały się kajuty dla pasażerów, a który oderwał się od głównej części statku podczas dryfowania Heweliusza i leży zaledwie kilkanaście metrów dalej od wraka oraz pokład namiarowy z mostkiem kapitańskim, który teraz leży także oderwany od głównej bryły Heweliusza i jest mocno zgnieciony i wbity w piach.
Podczas tego nurkowania dokładnie obejrzałem sobie śrubę i stery rufowe oraz pokład samochodowy. Podczas nurkowania wyglądało to tak jakbym wpłynął do dwóch pokładów samochodowych i nie do końca pozlepiałem sobie tą część wraku. To jest między innym powód dla , którego planuje tu jeszcze wrócić.
Kilkanaście samochodów ciężarowych, które widziałem dało mi obraz tragedii, która tu się wydarzyła, a przerosło to moje wyobrażenie w 100%. Tego się nie da opisać w kilku słowach. To trzeba zobaczyć. Największy karambol samochodów na autostradzie nie jest wstanie wyrządzić najdelikatniej mówiąc takiego bałaganu.
Inny powód dla , którego zamierzam tu wrócić to zdjęcia. Część zdjęć , które wykonałem tylko podczas pierwszego nurkowania nie nadaje się w ogóle do oglądania. Światło i przejrzystość wody była tragiczna jak na zdjęcia, a po za tym mało kto patrzy podczas nurkowania na wraku na najmniejsze organizmy, które żyją na ścianach wraku, a jest co oglądać tylko trzeba wówczas pływać z nosem przy burcie. Krewetki, węgorze omółki, kiełże, głowacze, babki, które przecież całkiem niedawno zasiedliły Bałtyk w tak dużej ilości, meduzy. To wszystko nadaje się do fotografii makro, ale kto myśli o robieniu zdjęć obiektom wielkości 2-3 cm podczas nurkowania na wraku wielkości 125 metrów. Mimo wszystko podczas drugiego nurkowania polecam przyjrzeć się bliżej temu co siedzi tuż pod krawędziom prawej burty Heweliusza.

Po wszystkim wracamy do Sasnitz. Zmęczeni jak diabli ale zadowoleni. Jeszcze tylko podbicie log booków pieczątką z nurkowania na wraku M/F Jan Heweliusz i około 18.00 jesteśmy w porcie. Tam szybko pakujemy się , ostatnie zdjęcie na tle Brigitte i wracamy do Polski. Znowu czeka nas 4 godziny do granicy w Lubieszynie, a potem 6-7 godzin do Warszawy. Zmęczenie to jednak nic w porównaniu z tym co zobaczyliśmy.

Fotoreportaż powstał dzięki CENTRUM NURKOWYM BEST DIVERS

Udostępnij na:

Submit to FacebookSubmit to Twitter

Dodaj komentarz

Kod antyspamowy
Odśwież