29marzec2024     ISSN 2392-1684

Aktualności

Kryzys dorsza w wodach Bałtyku minie za dwa lata

 dorsz

Informacje o złym stanie zasobów rybnych Bałtyku sygnalizowane przez część rybackich związków i publikowane w lokalnej prasie, znajdują wytłumaczenie w naturalnych procesach zachodzących w przyrodzie. Nie oznacza to jednak, że ludzka działalność pozostaje bez wpływu na odnawialność populacji ryb.

– Sytuacja nie jest dobra, choć trudno mówić o katastrofie – mówi Michał Necel, prezes Zrzeszenia Rybaków Morskich. – Dorsza jest dziś mniej i jest mniejszy niż w latach ubiegłych, co najsilniej odczuwa mniejsze rybołówstwo łodziowe. Właściciele kutrów, które wypływają dalej w morze wykorzystują kwoty połowowe w znacznie większym stopniu.

W 2014 roku polscy rybacy odłowili połowę przyznanych im przez Unię Europejską kwot połowowych. W tym roku odsetek ten może być jeszcze mniejszy. Na spotkanie z wiceministrem Kazimierzem Plocke i wiceprzewodniczącym Komisji Rybołówstwa Parlamentu Europejskiego Jarosławem Wałęsą, jakie w lutym miało miejsce we Władysławowie, rybacy przynieśli tacę z wychudzonymi dorszami i flądrami, podkreślając, że ryby te nie nadają się do skupu. Podobne kłopoty mają również Szwedzi.

– Bałtyk jest akwenem, który ma ograniczoną wymianę wód z Oceanem, a życie poszczególnych gatunków ryb w dużej mierze zależy właśnie od tego – tłumaczy doktor Zbigniew Karnicki, główny specjalista do spraw wspólnej polityki rybackiej Unii Europejskiej Morskiego Instytutu Rybackiego w Gdyni. – Z uwagą obserwujemy zjawisko wlewów oceanicznych, które zapewniają odpowiednie zasolenie i odpowiednią ilość tlenu do rozwoju dorsza.

Ikra dorsza rozwija się na głębokości 60-80 metrów, a odpowiednie zasolenie zapewnia jej dobrą pływalność na tej właśnie głębokości. Gdy zasolenie w okresie tarła jest zbyt małe ikra opada w obszary beztlenowe i nie rozwija się.

Według danych Morskiego Instytutu Rybackiego – Państwowego Instytutu Badawczego najlepsze warunki dla rozwoju dorsza w Bałtyku panowały w połowie lat 80., kiedy polskie połowy tej ryby sięgały 120. tysięcy ton. W porównaniu z tym obecne kwoty połowowe rzędu 20. tysięcy ton wydają się niskie, jednak ostatnie dwa duże wlewy oceaniczne do Bałtyku to rok 2003 i koniec roku 2014.

– Zdajemy sobie sprawę z zachodzących w przyrodzie procesów; populacja dorsza i szprota nieustannie się zmienia, zaś odnowienie dorsza po wlewie oceanicznym to nie jest kwestia miesiąca czy dwóch, a raczej dwóch lat – mówi Michał Necel.

Rybacy podkreślają też, że na Bałtyku zachodzą inne niepokojące zjawiska, które mogą przeszkodzić w odnowieniu się populacji dorsza i które związane z działalnością ludzi. Należą do nich połowy paszowe dokonywane przez wielkie skandynawskich jednostki, które zdaniem rybaków przetrzebiają populację ryb.

- Na zły stan stada dorsza w Bałtyku, a także na niszczenie siedlisk i przetrzebienie innych gatunków ryb wpłynęło kilka czynników zależnych od człowieka, takich jak wieloletnie przeławianie stad i zła polityka zarządzania rybołówstwem – uważa Magda Figura z polskiego oddziału Greenpeace. - Dobry stan całego ekosystemu jest niezbędny dla dobrego funkcjonowania rybołówstwa. Stada ryb potrzebują czasu, żeby się odbudować. Rozumieją to doskonale rybacy przybrzeżni, którzy w dużo większym stopniu odczuwają skutki złego stanu zasobów ryb.
Nowa Wspólna Polityka Rybołówstwa nakłada na państwa obowiązek odbudowania stad i wspierania zrównoważonego rybołówstwa przybrzeżnego, jednak w obecnych działaniach polskiej administracji tego nie widać – podkreśla.

Zdaniem Greenpeace pierwszym krokiem, jaki powinna zrobić Polska jest wprowadzenie zakazu trałowania w strefie 6 Mm od linii brzegu, a następnie właściwa implementacja wprowadzonego w tym roku zakazu odrzutów, czyli obowiązku przywożenie do portu wszystkich złowionych ryb. Wyjaśnienia wymaga też kwestia wspomnianych połowów paszowych oraz odpowiednia alokacja kwot połowowych w oparciu o kryteria środowiskowe, społeczne i ekonomiczne.

Nie jest wykluczone, że już niebawem, ze wparciem Jarosława Wałęsy, dojdzie do wystąpienia polskich armatorów w Brukseli. Wiceprzewodniczący Komisji Rybołówstwa w Parlamencie Europejskim kilka dni temu prezentował też w ramach Bałtyckiego Okrągłego Stołu do spraw Rybołówstwa Projekt Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady, ustanawiający wieloletni plan w odniesieniu do stad dorsza, śledzia i szprota w Morzu Bałtyckim oraz połowów eksploatujących te zasoby.

– Metodą prób i błędów Komisja Europejska zdecydowała o rozwiązaniu dla Bałtyku, które dla polskich rybaków od dawna wydawało się oczywiste – mówi Jarosław Wałęsa. – Poszczególne gatunki ryb nie pływają w próżni, tylko występują między nimi silne zależności. Pomysł na uwzględnienie dorsza, śledzia i szprota w jednym planie pozwoli nam lepiej zrozumieć i przewidzieć wymagania ekosystemu przy jednoczesnym wyjściu na przeciw potrzeb sektora. Bałtyk jest pierwszym akwenem na którym tak kompleksowe podejście będzie testowane.

Wałęsa jest sprawozdawcą planu w imieniu Parlamentu Europejskiego. Podkreśla, że w tej roli musi zrobić wszystko, aby plan był wystarczająco elastyczny i odpowiadał aktualnym wyzwaniom.

- Plan wieloletni jest dokumentem absolutnie kluczowym dla bałtyckiego dorsza - podtwierdza Andrzej Białaś, doradca ds. polityki rybołówstwa w fundacji Oceana.. - Jego celem jest wdrożenie postanowień zreformowanej Wspólnej Polityki Rybołówstwa, a więc zrównoważone wykorzystanie zasobów i ochrona środowiska morskiego. Prezentowany aktualnie projekt rozporządzenia jest zdecydowanie krokiem w dobrym kierunku lecz w kilku punktach wymaga poprawy, między innymi jeśli chodzi o dostosowanie wielkości połowów. Liczymy na to, że ostateczny plan będzie chronił zarówno zasoby ryb, jak i interesy rybaków w perspektywie długoterminowej."

Plany wieloletnie stanowią jeden z najważniejszych instrumentów wdrażania postanowień zreformowanej wspólnej polityki rybołówstwa. Jednym z ich nadrzędnych celów jest zapewnienie by połowy były realizowane na poziomie maksymalnego podtrzymywalnego połowu. Mają one zawierać również zapisy regulujące wywiązanie się z obowiązku wyładunku/zakazu odrzutów.

Bałtyk jest małym, wrażliwym morzem, niezmiernie podatnym na działalność człowieka. Tylko rozsądne zarządzanie w oparciu o ekosystem jest w stanie zapewnić zarówno bezpieczną przyszłość rybakom jak i utrzymać w dobry stanie sam Bałtyk.

Marek Nowak


Fot. ryby.wwf.pl
Źródło: gospodarkamorska.pl

Udostępnij na:

Submit to FacebookSubmit to Twitter

Dodaj komentarz

Kod antyspamowy
Odśwież