25kwiecień2024     ISSN 2392-1684

Aktualności

Wizyta Królowej Wiktorii

Queen Victoria w Gdyni

Przy okazji dzisiejszej wizyty „Queen Victorii” w Gdyni warto pokusić się o kilka słów o rodzinie królewskiej. Obecna Wiktoria jest już trzecią dziewczynką o tym imieniu. Jak zawsze w dobrych rodzinach, historia jej jest barwna. Urodziła się we Włoszech w Magherze, części pięknej Wenecji zwanej potocznie jej „brzydką siostrą” (druga brzydula to Mestre). Ciąża trwała długo, bo od kwietnia 2005 aż do końca 2007 roku, kiedy to dziecko ochrzczone zostało przez Camillę, ex kochankę, wówczas już prawowitą żonę księcia Karola, który jakoś nie mógł zostać następcą tronu, choć z racji urodzenia i wieku „mu się to po prostu należało!” (cytat nieznanego źrodła).

Pierwszych kilka lat swego życia Victoria spędziła w Southampton, lecz już w 2010 roku, na długo przed „Brexitem”, wyprowadziła się z Wielkiej Brytanii i przeniosła na Bermudy, gdzie zamieszkała w miejscowości Hamilton.

Rodzina królowej jest dość liczna. Ma ona kilka starszych sióstr, bliźniaczek, choć nie jednojajowych. Urodziły się bowiem w różnych miejscach i różnym czasie. Trzy, a nawet cztery z nich są Holenderkami. To „Zuiderdam”, „Oostendam”, „Westerdam” i „Noordam”. Co ciekawe, ta ostatnia rodziła się dwukrotnie, okazało się bowiem, że za pierwszym razem wyszła - o zgrozo - brytyjska „Arcadia” (ach, ten Karol!) i „Noordam” udała się dopiero za drugim razem. Wszystkie siostry mają wspólny rodowód - po ojcu, czy też matce, z domu Fincantieri, choć porody odbywały się to w Magherze, to w Anconie, a to w Monfalcone (ostatnie miejsce łączy je z naszym „Batorym”)

Spośród bliższych kuzynek Wiktorii wymienić należy nieco młodsze „Eurodam” i „Nieuw Amsterdam”. Bliskie pokrewieństwo łączy ją również z trzema innymi siostrami, majestatyczną i dostojną „Queen Elizabeth” oraz - uwierzcie na słowo, to szczera prawda - ognistymi Włoszkami „Costa Luminosa”, „Costa Deliziosa”. Jak widać, w wyższych sferach sprawa narodowości czy obywatelstwa nie gra aż tak wielkiej roli jak u nas, zwykłych śmiertelników.

Jej Wysokość „Queen Victoria” opuści Gdynię za kilkadziesiąt minut. W dalszej podróży towarzyszyć jej będą – jak zwykle – liczne samotne starsze panie (cóż, życie!) wraz ze specjalnymi opiekunami, czterema starszymi panami „zawsze do usług”. To taka tradycja na dworze królewskim. Usługi kulinarne w – przykładowo - ulubionej restauracji „Królowa i Przyjaciele” świadczy aż 120 sprawdzonych kelnerów i kucharzy, którzy dziennie przerabiają 2500 jajek, 250 kg mięsa oraz 300 litrów śmietanki.

Śmietance towarzyskiej z „wyższej polki” podaje się oczywiście przysmaki. W tym wypadku kawior. Jak wiadomo, ośmiorniczki wyszły już z mody, odkąd sprzedaje się je w plebejskiej „Biedronce”. Rzadko więc zdarza się, by pobyt w restauracji okazał się dla bywalców niezdrowy. Jak do tej pory zaledwie raz jeden, jakaś infekcja norowirusem, na którą zapadło 78 prominentnych gości. Większość z nich jednak szybko wydobrzała, co należy uznać za sukces i przestać dopytywać, co stało się z resztą.

Nie byłoby to przecież po dżentelmeńsku, nieprawdaż?

Informacja wlasna NB/AD

Foto: „Queen Victoria” na torze wodnym do Gdyni - © Antoni Dubowicz 2019

Udostępnij na:

Submit to FacebookSubmit to Twitter

Dodaj komentarz

Kod antyspamowy
Odśwież