Taaaaaki okoń!
- Post 09 listopad 2014
- Odsłony: 5120
„...Występuje w wodach do 1000 m n.p.m., zarówno w płynących jak i stojących a także w słonawych wodach przybrzeżnych w estuarium rzek. Młodsze osobniki często tworzą ławice, starsze żyją w niewielkich grupach bądź samotnie...” (wikipedia)
Ten jest najwyraźniej osobnikiem starszym, bo widywałem go tylko solo. Nie potrafię też ocenić stopnia zasolenia wód Motławy i Martwej Wisły, ale jest ono chyba niewielkie. I właśnie w tym środowisku „Okoń” czuje się najlepiej. Pierwszy raz nawinął mi się „pod lufę” w sierpniu 2012 roku na Martwej Wiśle. Spotkanie to przeszło w zasadzie bez echa, odnotowałem tylko, że ma niezgrabną, kanciastą nadbudówkę, pomalowaną krzykliwie na niebiesko. Oddałem więc tylko jeden strzał ostrzegawczy i zapomniałem o nim. Kolejne spotkania miały miejsce na Motławie w kwietniu 2013, podczas obserwowania prac przy budowie nabrzeży na Wyspie Spichrzów. Szczególnie ostatnie spotkanie było istotne, pierwszy raz przyjrzałem się bowiem „Okoniowi” uważniej – a co zobaczyłem, zaciekawiło mnie. Czarny kadłub o prostej dziobnicy i klasycznej, holowniczej rufie wyglądał na dość wiekowy. Wątpliwości na ten temat zniknęły, kiedy zstwierdziłem, że jest nitowany.
Było jasne - „Okoń” MUSI być stary!
Zacząłem szperać i w gazetach o liczących się tytułach trafiłem na kilka artykułów o nim. Opisywały one „Okonia” jako najstarszy polski holownik, zbudowany w 1902 roku! To niesamowite, statek starszy od władysławowskiego „Franusia”? Nie wierzę! Zerknąłem więc w wyrocznię wiedzy o statkach, książkę Jerzego Micińskiego „Pod polską banderą” – i oto, co znalazłem:
„Okoń” – ex „Wisełka”, ex „Neptunek”, ex ?, holownik; zbudowany w 1905 r. , stocznia nie znana; - BRT; - NRT; dl.15,1 m, szer. 3,8 m, zan. ok. 1,5 m; parowiec, 1 maszyna tłokowa podwójnego rozprz. 2-cyl., 60 KM, 1 śruba, 6 węzłów; 1 pokład, 4 ludzi załogi.
Nadal nie mogłem jednak w to uwierzyć (poza tym książka pana Micińskiego pochodzi z roku 1962), moja ciekawość obudziła się więc na dobre. Postanowiłem dotrzeć do historycznej prawdy. Zanim jednak rozpocząłem głębsze badania, wpadł mi w ręce dobrze udokumentowany artykuł pana Waldemara Danielewicza, wydrukowany w numerze specjalnym „Okrętów”. Robotę, którą zamierzałem wykonać, zrobił on w 100%, a nawet lepiej. Pozostało mi więc albo podszyć się pod autora, albo poprosić go o zgodę na opublikowanie jego tekstu. Zdecydowałem się oczywiście na to drugie. Autora szczęśliwie znam, więc zadzwoniłem do niego z prośbą o zgodę na publikację.Tę uzyskałem, możecie więc zapoznać się sami z pasjonującą historią „Okonia”.
Dla leniwych podam w skrócie najważniejsze fakty:
W 1902 gdańska stocznia Klawittera zbudowała dla ostródzkiego armatora holownik o nazwie „Osterode”. W 1918 trafił on do Gdańska. Tam zarejestrowano go pod nazwą „Neptun”. W ciągu krótkiego czasu „Neptun” przechodził kolejno: w 1919 do Elbląga, w 1921 na cztery miesiące do Königsbergu i znów do Elbląga, gdzie zarejestrowano go po raz wtóry, zapominając wyrejestrować go w Gdańsku. Traf chciał, że „Neptun” znów znalazł się właśnie tam w 1923 roku. Nowy właściciel usiłował odnowić rejestrację z 1918 roku. Urząd był jednak podejrzliwy i wścibski, zbadał więc sprawę dokładnie. Okazało się, że ten „Neptun” nie jest tym samym „Neptunem”, który zarejestrowano w 1918 roku! Nie zgadzały się wielkości i inne dane pomiarowe. Wyśledzono, że stary „Neptun” został pocięty w 1921 roku w Königsbergu na złom. Tam też zbudowano w tym samym roku nowy kadłub, wyposażając go w pochodzącą z 1902 roku starą maszynę parową wraz z kotłem.
„Nowy” „Neptun” przeszedł w 1931 roku w ręce Bregenske Baltic Transport Ltd. A.G z siedzibą w Wolnym Mieście Gdańsku. W 1937 roku trafił na krótko do Gdyni, by wrócić w styczniu 1938 do Gdańska. Właściciel nazywał się Johann Saidowsky. W 1945 roku wymontował on z „Neptuna” starą maszynę parową, usiłując uratować swój holownik przed radzieckim wyzwolicielem. Po wojnie, już jako Jan Saidowski, obywatel Polski, pływal na upaństwowionym „Neptunie” w charakterze kapitana. Polska Żegluga Morska najpierw statek od niego dzierżawiła, w 1947 przejęła go w posiadanie, zmieniając nazwę na „Wisełka”. W następnych latach stosunki własnościowe zmieniały się wielokrotnie, aż w 1951 roku „Wisełka” przekazana została Państwowemu Przedsiębiorstwu Żegluga na Wiśle w Warszawie / Ekspozytura Rejonowa w Gdańsku. Wówczas z „Wisełki” narodził się „Okoń”. Potem jeszcze dużo się działo. Dość powiedzieć, że w 1955 w Bazie Remontowej Żeglugi Bydgoskiej w Elblągu wymieniono stary kocioł na nowy, NRDowski, oraz wyremontowano maszynę parową. W 1957 armatorem „Okonia” została „Żegluga Gdańska”. W ramach koniecznego remontu, trwającego od 1958 do końca 1961 roku statek gruntownie przebudowano. Wymieniono m. in. maszynę parową na również NRDowski 4cylindrowy silnik wysokoprężny z 1951 roku o mocy 70 KM oraz przebudowano kuchnię, ubikację oraz kabiny załogi, zmniejszając jednocześnie jej liczbę do 3 osób. „Żegluga Gdańska” wycofała „Okonia” ze służby w 1978 roku, sprzedając go w rok później Przedsiębiorstwu Usług Morskich „Port Service” w Gdyni. Eksploatowano go tam do 1988 roku, w międzyczasie dokonując kolejnej wymiany silnika na 6-cylindrowy, tym razem krajowy produkt z Andrychowa („zmarynizowany” w Pucku) o mocy 95 KM.
Od 1990 roku właścicielem „Okonia” jest Zakład Usług Podwodnych i Hydrotechnicznych „Neptun” przy ulicy Stryjskiej w Gdyni. Wg armatora jego moc maszyn wynosi obecnie 100 kW.
Pozostaje mi powiedzieć, że „Okoń” nie odebrał wprawdzie palmy pierwszeństa „Franusiowi”, ale nadal pozostaje jednym z najstarszych statków w polskiej flocie. Wy zaś, czytając nierzetelne wiadomości w prasie (a pojawią się one z pewnością) i wiedząc swoje - będziecie mogli uśmiechnąć się z politowaniem i pokiwać głową z wyrozumiałością. A to całkiem przyjemne uczucie.
© Antoni Dubowicz 2014
PS
Firma „Nepun” jest bardzo „rybna”, oprócz „Okonia” posiada w swoim taborze pływającym również dwa „Okonki”, „Suma”, „Belonę” i „Pstrąga”!
Komentarze
No i zdjecia - f a n t a s t y c z n e !!!