29marzec2024     ISSN 2392-1684

Przegląd sieci na WŁA-131

00 DSC 0688 nb

Włok to narzędzie połowowe bardzo szczegółowo unormowane przepisami unijnymi.

Sklada sie zasadniczo z trzech części o różnych kształtach i funkcjach. Główna część włoka, w kształcie wielkiego otwartego worka (o dwóch klinowatych skrzydłach, które rozwierają się podczas ciągnięcia włoka w wodzie), jest zawsze zwężona. Druga częśc, niezwężona, zazwyczaj składa się z jednego lub dwóch segmentów. Część trzecia, matnia, worek włoka, jest także częścią niezwężoną, często zbudowaną z podwójnego sznurka w celu zwiększenia odporności na intensywne zużycie.

Włok może być wleczony po dnie, nazywa się wówczas włokiem dennym, lub też zanurzony w wodzie na określonej, często dużej głębokości (którą można z kutra dowolnie regulować), dopasowanej do głębokości, na której znajduje się ławica ryb. Taki włok nazywa się wlokiem pelagicznym.

Rozporządzenie (WE) nr 2187/2005 ustanawia określone środki techniczne dla zachowania zasobów połowowych w wodach Morza Bałtyckiego oraz cieśnin Bełt i Sund. Między innymi określa przepisy dotyczące wielkości i rodzaju wszystkich elementów narzędzi połowowych, w tym również rozmiar oczek (dopasowany oczywiście do gatunku ryb). Minimalny rozmiar oczka oczek rombowych w worku włoka dorszowego wynosi na przykład 105 mm. Materiał przędzy jest wykonany z włókien polietylenowych o grubości pojedynczego sznurka nie większej niż 6 mm lub o grubości podwójnego sznurka nie większej niż 4 mm. Jak widzicie, wszystko jest absolutnie precyzyjne.

To oczywiście tylko maleńki fragment przepisów, które ciekawy czytelnik znajdzie z pewnością bez trudu w sieci (żeby pozostać w temacie).

Przed każdą wyprawą na łowisko włok trzeba odpowiednio przygotować. Nie sposób wykonać tej pracy tego na kutrze, do tego potrzeba miejsca. Z reguły więc kuter podpływa rufą do nabrzeża, włok wyciąga się na brzeg i tam dokonuje przeglądu , wymiany czy też doraźnej naprawy poszczególnych fragmentów. Rybak musi więc posiadać różnorakie umiejętności, z których wiele wymaga wprawy i doświadczenia. Taką pracą jest na przykład „łapanie” porwanych oczek. Potrzebny jest do tego ostry nóż, przędza sietna i iglica, zwana też kleszczką. Ale nie tylko sieć trzeba doprowadzić do stanu idealnego, również przygotować należy odpowiednie deski trałowe, sprawdzić wszystkie zamocowania, ustawić i wyregulować często skomplikowane urządzenia, monitorujące pod wodą pracę sieci, zrobić jeszcze to i jeszcze tamto. Słowem, jest co robić!

7 stycznia 2016 wieczorem (w zimie godzina 16 to już wieczór) prace przy przyglądzie włoka obserwowałem we władysławowskim porcie. Do wyjścia w morze szykował się WŁA-131, kuter przysposobiony do połowów z rufy. Piszę - przysposobiony, bo nie zawsze takim był.

WŁA-131 urodził się jako klasyczny kuter burtowy w Stoczni Rybackiej w Ustce w roku 1974. Jest to jeden z kutrów ostatniej serii wielkiej rodziny jednostek B-25. W latach 1955 do 1976 w stoczniach w Gdyni i Ustce zbudowano ich nieomal 150. Akurat ten egzemplarz, typu B-25s/A, przeznaczony był dla państwowego przedsiębiorstwa PPiUR „Koga” w Helu i przez lata nosił znaki burtowe HEL-140. Jednak po upadku państwowego rybołówstwa trafił do nowego, obecnego armatora do Władysławowa i od tej pory nazywa się WŁA-131. W ostatnich latach przebudowano go praktycznie w 100%, ze stoczni wyszedł zupełnie nowy kuter, absolutnie w niczym nie przypominający dawnego B-25. Myślę jednak, że to osobna historia i zajmę się nią w którychś z przyszłych Moskich Kadrów.

Dziś pozostawiam Was z przeglądem sieci na WŁA-131.

© Antoni Dubowicz 2016

Udostępnij na:

Submit to FacebookSubmit to Twitter

Dodaj komentarz

Kod antyspamowy
Odśwież

Przeczytaj również: