Ostatnia przystań gdańskich wodolotów ?
- Post 14 lipiec 2016
- Odsłony: 11677
W posiadaniu Żeglugi Gdańskiej wciąż znajdują się wodoloty. Aktualnie (stan z lipca 2016) są to trzy jednostki:
- h/f „Merlin 2” typu „Woschod” o zdolności przewozowej 94 pasażerów, zasięg pływania - żegluga osłonięta,
- h/f „Polesie 9” o zdolności przewozowej 46 pasażerów, zasięg pływania - żegluga osłonięta, Zalew Wiślany,
- h/f „Polesie 12” o zdolności przewozowej 46 pasażerów, zasięg pływania - żegluga osłonięta, Zalew Wiślany.
Ich cechą wspólną jest to, że od wielu już lat nie latają i raczej nic nie wskazuje na to, że jeszcze kiedykolwiek polecą. Obejrzałem je z bliska (i obfotografowałem) w bazie remontowej Żeglugi Gdańskiej w grudniu 2013 roku – i już wtedy były w stanie, który nazwać by można najoględniej – nieświeżym, by nie powiedzieć brzydko, że to złom. Stan ten najlepiej obrazuje obcięta sterówka jednego z wodolotów, porzucona na placu.
Oprócz tych wymienionych dogorywało tam wówczas kilka innych, starszych wodnych „nielotów”, od dawna już nieobecnych w jakichkolwiek wykazach. To widoczne na fotografiach dwie „Rakiety”, oznaczone numerami 04 i 05. „Rakieta” (Ракета), projekt 340, 340Э, 340МЕ, to pierwszy w świecie typ wodolotu, który wszedł do seryjnej produkcji. „Rakiety” budowane były od 1957 roku w radzieckiej stoczni „Krasnoje Sormowo” (Красное Сормово) w Niżnym Nowgorodzie oraz stoczni „Morie” (Море) w ukraińskim mieście Feodosja. W sumie powstało ich ponad czterysta. Ich projektantem był inżynier i konstruktor okrętowy Rostisław Jewgenjewicz Aleksiejew, który już w latach 40-tych projektował okręty na skrzydłach nośnych, a także czołgi i inny sprzęt wojenny.
Obie stojące w Gdańsku „Rakiety” pochodzą z ukraińskich zakładów w Feodozji – „Raketa 04” zbudowana została w roku 1962, „Raketa 05” w 1975. Do 1997 roku obie stacjonowały w porcie rzecznym w Kownie (Kaunas) na Litwie („Raketa 04” przez 35 lat, „Raketa 05” przez 23 lata), zanim trafiły do gdańskiej Żeglugi, która zarejestrowała je w Elblągu. Miały dwuosobową załogę i zabierały na pokład 64 pasażerów. Latały z prędkością do 64 km/h, pożerając przy tym 120 litrow paliwa na godzinę. Właśnie ten wielki apetyt zadecydował w dużej mierze o tym, że po kryzysie naftowym ich eksploatacja stała się nieopłacalna. Wylądowały więc w bazie, gdzie już od ponad dziesięciu lat porastają mchem i rdzą.
„Raketa 04” znalazła nawet w międzyczasie nabywcę, który planował, a nawet zaczął przebudowywać ją na pływającą kawiarnię, z projektów tych jednak ostatecznie nic nie wyszło. „Piątka” zaś, również wystawiona na sprzedaż (w 2005 za 115.000 euro), miała jeszcze mniej szczęścia i amatora nie znalazła.
Po „Rakietach” były „Meteory”, po czym przyszedł czas na typ „Woschod” (Восход, projekt 352). „Merlin-2”, podobnie jak stojący obok niego „Merlin” to właśnie ten typ. Nieznacznie większy od „Rakiety” (27,60 zamiast 26,96 m), silniejszy (810 zamiast 736 kW), osiągał podobną prędkość około 60 – 65 km/h, a na pokład zabrać mógł nieco ponad 70 pasażerów. To dane fabryczne. Żegluga Gdańska zdolność przewozową „Merlina-2” określa na 94 pasażerów, to wydaje się jednak przesadą. Poza tym - i tak nie ma to już najmniejszego znaczenia, jako że wodolot ten nigdy już raczej nikogo na pokład nie zabierze. „Woschody” budowane były wyłącznie na Ukrainie w stoczni „Morie”. Ich produkcja rozpoczęła się w 1973 roku i „siadła” po upadku ZSRR. Do tego czasu zbudowano jednak ponad 150 jednostek, nie tylko dla siebie, ale i na eksport. Wysyłano je do 18 krajów, między innymi do Kanady, Wietnamu, Ludowej Republiki Chin, Holandii, Grecji, Austrii, na Węgry, do Bułgarii, Tajlandii i Turcji. W ostatnich latach wznowiono produkcję Woschodów na zlecenie holenderskiej firmy Connexxion.
Nasze gdańskie „Woschody” – czy też ich resztki - to wspomniany już na początku „Merlin-2”, wciąż na stanie Żeglugi Gdańskiej, oraz „Merlin”, którego już na listach nie ma. Zacznijmy więc od niego. Zbudowano go w 1990 roku z nazwą „Восход-70” na burcie dla rosyjskiej kompanii „Zapadnoje Parochodztwo” w Sowietsku. Żegluga Gdańska nabyła go w roku 2000 i zarejestrowała w Sopocie. „Merlin-2” zaś, zarejestrowany w Jastarni, rok starszy od „Merlina”, zbudowany w 1989 jako „Восход-68”, pływał początkowo (również do roku 2000) dla Żeglugi Rzecznej na Biełej w mieście Ufa, stolicy Baszkirii.
Jak widać na zdjęciach, jakakolwiek eksploatacja obu jednostek w bliższej czy dalszej przyszłości wydaje się absolutnie nierealna.
Ostatni rodzaj wodolotów w gdańskiej bazie to typ „Polesie” (Полесье), projekt 17091. To dwie nowsze jednostki - zbudowane w 1989 „Polesie-9” oraz „Polesie-12” z 1992 roku. Są to wodoloty mniejsze, produkowane w Gomelskiej Stoczni Produkcyjno-Remontowej na Białorusi, skonstruowane z myślą o ich eksploatacji na wielkich rzekach Białorusi (Soż, Prypeć), Ukrainy (Dniepr, Desna), Litwy (Niemen), Estonii (Jezioro Czudskie), Rosji (Górna Wołga, Kubań, Pregoła, Północna Dźwina, Irtysz, Ob, Lena, Amur) i Kazachstanu (Górny Irtysz). Mogły one przewozić pasażerow na odległość do 400 km w rejsach trwających do 8 godzin. Po latach 90-tych część „Polesi” z powodów ekonomicznych trzeba było sprzedać. Dostały się one wówczas na Węgry (gdzie nazywały się „Bibic”), do Niemiec, Holandi, Chin oraz do Polski. To wlaśnie te dwa na zdjęciach, „Polesie-9” i „Polesie-12”, które przyszły do nas z Kaliningradu. Pierwsze z nich zbudowane było w 1989 roku, następne w 1992. Już wspomniałem, że są to jednostki mniejsze, mają 21,2 m długości i 5 m szerokości. Wyposażone są w 810 kW silnik, napędzający je do 65 km/h. Przewoziły 53 pasażerów. Jak widać na fotografiach, „Полесье 13” nie zostało nawet przemalowane, pozostawiono na nim rosyjską nazwe, a nawet wyblakłą flagę Rosji, namalowaną na nadburciu przy informacji o linii Elbląg-Kaliningrad-Elbląg. Nie muszę więc pisać, na jakiej trasie ten wodolot latał, jeśli w ogóle latał, bo usterki i awarie należały w nich do codzienności i każdy rejs był jedną wielką niewiadomą. A to władze radzieckie cofnęły wodolot do Elblaga, a to wysiadły maszyny i ludzi trzeba było ewakuować na podstawiony statek, a to to, a to tamto...
Co do ostatnich fotografii, widoczne na nich jednostki z wodolotami mają tyle wspólnego, że stały obok. Ale nie tylko. Również i one pochodzą z zamierzchłych czasów i powoli odchodzą do krainy wspomnień. Celowo piszę – powoli, bo nie wiem, czy przecudny holownik „Kleń” w rezultacie odszedł czy nie, co naprawdę się z nim stało. Jego certyfikat PRS upłynął w maju 2014, w późniejszych rejestrach już go nie znalazłem. Zbudowała go w 1965 roku Krakowska Stocznia Rzeczna jako typ Hol-150KM z numerem stoczniowym 130. Miał 18,70 metrów i wyposażony był w legendarną maszynę DM-150 Zakładów Mechanicznych PZL Wola.
Wiem natomiast, jak potoczyły się losy kompletnie zdezelowanego, pustego kadłubka o nazwie „Warta”. Na jego rufie widoczne były zaledwie trzy literki macierzystego portu – BOR. Upłynęło trochę czasu, nim dopasowałem do nich brakujące, by uzyskać pełną nazwę MAL-BOR-K. Nie uwierzylibyście, co z niego wyrosło! Kiedyś opowiem Wam o tym osobno.
Pozwólcie, że tym optymistycznym akcentem zakończę smutną relację o gdańskich wodolotach – uskrzydlonych statkach, które nigdy już stąd nie odlecą.
© Antoni Dubowicz (fotografie - 2013, tekst - 2016)
PS
Nigdy nie mów nigdy (?)
W grudniu 2015 lokalna prasa elbląska doniosła, że jedno „Polesie” zakupiła pewna prywatna lokalna firma i przetransportowała do Elbląga, gdzie zamierza go ponoć reanimować, wyposażyć w oszczędniejszy silnik i z jego pomocą reaktywować żeglugę po Zalewie Wiślanym (regularne rejsy z Elbląga ustały w 2010 roku). Miałoby się to stać tego lata, czyli lada dzień. Na razie jednak żadnej informacji nie ma. Wiadomo jednak, że armator ten, działająca również w Elblągu gdańska spółka Weko, zajmująca się głównie sprzedażą węgla (nie gardząc przy okazji bardzo okazyjnym zakupem elbląskiej stoczni itp), rzeczywiście otwiera żeglugę, ale nie pasażerską, tylko towarową. Nabyła nawet w tym celu rzeczną barkę z Czech, którą wozić będzie węgiel z Elbląga do Kaliningradu (a raczej odwrotnie).
A co z „Polesiem”? Czas pokaże, czy zmieniło ono tylko miejsce ostatniego postoju, czy też naprawdę wyruszy kiedykolwiek na wodę. Jakoś jestem sceptyczny, takich akcji było już wiele.
Komentarze
a jednak popłyniemy wodolotem :)
http://www.dziennikbaltycki.pl/strefa-biznesu/a/wodoloty-rozpoczna-rejsy-po-zatoce-gdanskiej,10727310/