29marzec2024     ISSN 2392-1684

Wejście nr 8, Chałupy

DSC 7551 nb

Pierwszy sztorm roku 2012 przeszedł przez półwysep 4 stycznia. Wiało od zachodu, a więc, dość nietypowo, nie od morza, tylko od strony lądu. W drodze z Władysławowa do Helu zatrzymałem się w pobliżu Chałup, aby wpaść na plażę, popatrzeć na otwarte morze i nawdychać się świeżego powietrza.

Było zimno, bardzo wietrznie, bardzo mokro i bardzo głośno. Trudno było ustać.

Byłem absolutnie zachwycony!

I tak powstały te zdjęcia, z których wybrałem dla Was siedem.

Kadr pierwszy:

Zaczęło się w miarę niewinnie. W ciągu następnych dwóch tygodni przeszła jednak przez półwysep fala dużo cięższych sztormów.

Leszek napisał mi kilkanaście dni później, iż „...dokonały (one) niesamowitego spustoszenia. W Jastrzębiej Górze woda podeszła pod samą skarpę powodując obrywanie się klifu. We Władysławowie plaże zmniejszyły się o jakieś 40 %. Na półwyspie w okolicach Jastarni morze odsłoniło na kilka dni bunkier o którym istnieniu nikt już prawie nie pamiętał. Po kilku dniach to, co zostało przez działania sztormów odsłonięte ... wtórnie zostało schowane przez żywioł...”

Kadr drugi:

Na półwyspie jest 67 numerowanych wejść na plażę, licząc od Władysławowa w stronę Helu. Wejście nr 8 prowadzi od parkingu leżącego po stronie morza na wysokości pola namiotowego Chałupy 6.

Wiało potężnie, było bardzo mokro i bardzo głośno. Głębiej, na otwartym morzu rozkręcał się właśnie pierwszy tegoroczny sztorm.

Rozkoszowałem się widokiem, dopóki zimno i ostry wiatr nie przegoniły mnie z powrotem do samochodu.

Kadr trzeci:

Na plaży wietrzysko było niemiłosierne. Smagało twarz, usiłowalo zerwać z człowieka ubranie i wyrwać mu z ręki aparat. Wiało jednak od strony lądu, „gasząc” przez to atakujące brzeg fale.

Na morzu wiało jeszcze bardziej. Statki, które były blisko brzegu, usiłowały schronić się w pobliskich portach, inne, w głębi morza, ustawiały się dziobem do wiatru i fali i rozpoczynały sztormowanie.

Było wspaniale! Uciekłem stamtąd tylko dlatego, że już po kilku minutach zmarzłem na kość.

Kadr czwarty:

Kiedyś, w jakimś poprzednim życiu, widziałem dwa rysunki, chyba w „Morzu”, z których najlepiej zapamiętałem podpisy:

- kiedyś, pamiętam, przyszedł straszny sztorm –

- kiedyś, pamiętam, morze było jak lustro -

Każdy z Was ma dość wyobraźni, aby wyczarować do nich swój własny obraz.

Obraz morza w dniu 4 stycznia jest zaś taki, jaki jest. A podpis?

A czy to takie ważne?

Kadr piąty:

Przy brzegu fale nie są aż tak wielkie, bo ucisza je przeciwny, wiejący od lądu potężny wiatr, malowniczo zrywając z bałwanów wodne pióropusze.

Oczywiście, jak zwykle, chlasta nimi po gębie innego bałwana, który, walcząc z aparatem na absolutnie pustej plaży wygląda przy tym na całkiem zadowolonego.

Nigdy nie wiadomo, czym człowiekowi można dogodzić!

Kadr szósty:

Zmarzłem, mam dość. Opuszczam plażę, idę gdzieś, gdzie nie ma wichury, gdzie jest sucho, ciepło i cicho. Do samochodu. Jeśli go jeszcze z parkingu nie wywiało.

Kadr siódmy, na do widzenia:

© Antoni Dubowicz 2012/2016

Udostępnij na:

Submit to FacebookSubmit to Twitter

Dodaj komentarz

Kod antyspamowy
Odśwież

Przeczytaj również: