24kwiecień2024 ISSN 2392-1684

: Post 22 grudzień 2016; Odsłony: 2735

DSC0233a

Gdynia, środa, 21 grudnia 2016, godzina 12:30

Wracając spod kontenerowca, na który dostarczyliśmy pilota, spotkaliśmy w morzu idący przeciwnym kursem holownik. On zdążał dopiero do pracy, my już z niej wracaliśmy.

Dla załóg zarówno gdyńskich pilotówek, jak i holowników takie spotkania są codzienną rutyną. Jednostki mijają się z reguły w dość dużym oddaleniu i nie zwracają na siebie szczególnej uwagi.

Tym razem jednak było to coś specjalnego, gościem na „Pilocie-5” byłem bowiem ja. Wprawdzie też już po robocie, zabrałem się bowiem z nimi zasadniczo po to, by robić zdjęcia pilotowi, wdrapującemu się po trapie na statek - więc miałem to już za sobą.

Chciałem teraz wykorzystać okazję i „złapać” w kadr idący z portu holownik. Opuścić jednak sterówkę i wyjść na odkryty pokład było absolutnie niemożliwe, nie przy tej pogodzie. Wprawdzie było akurat (wyjątkowo) słonecznie, ale szliśmy bardzo szybko. „Pilotem” rzucało więc i miotało na fali, bryzgi wody zalewały pokład i wycieraczki ledwo nadążały z wycieraniem szyb sterówki. Przebywanie w tych warunkach na zewnątrz byłoby czystym szaleństwem. Miałem wprawdzie na sobie kamizelkę ratunkową i poinstruowany byłem, który sznurek pociągnąć, by się nadmuchała, w razie gdyby, ale jakoś nie chciałem tego na sobie sprawdzać.

Cale szczęście szyper zauważył moja wewnętrzną walkę i zlitował się nade mną, zwalniając na tyle, że możliwe stało się otworzenie drzwi kabiny. Stanąłem wiec w nich, trzymany dodatkowo od tyłu przez mechanika pokładowego (nigdy przecież nie wiadomo, co takiemu fotografowi strzeli do głowy!) i udało mi się zrobić kilka zdjęć. Po sylwetce rozpoznałem, że jest to „Fairplay 26”, największy obecnie w gdyńskim porcie. Największy i najsilniejszy!

Zaprawdę, zaprawdę powiadam Wam, że dla mnie spotkanie takie to wydarzenie, nie żadna rutyna!