29marzec2024     ISSN 2392-1684

Setna rocznica Zaślubin Polski z Morzem – rekonstrukcja z okazji i na cześć

Setna rocznica Zaślubin Polski z Morzem rekonstrukcja z okazji i na cześć

Obejmowanie przyznanych Polsce na mocy Traktatu Wersalskiego terenów rozpoczęło się dopiero po wejściu w życie postanowień wersalskich, tzn. od 10 stycznia 1920 r. Na Pomorze wojska polskie wkroczyły 17 stycznia 1920 r. 18 stycznia zajęły Toruń, 23 Grudziądz, a 10 lutego dotarły do wybrzeża morskiego. Tego dnia w Pucku odbyły się symboliczne Zaślubiny Polski z Morzem, zorganizowane dla uczczenia powrotu Polski nad Bałtyk. Z Gdańska przybył specjalnym pociągiem Dowódca Frontu Pomorskiego generał Józef Haller. Towarzyszyła mu dwudziestoosobowa delegacja Sejmu, przedstawiciele rządu, m.in. minister spraw wewnętrznych Stanisław Wojciechowski, wicepremier Wincenty Witos, wojewoda pomorski Maciej Rataj, kontradmirał Kazimierz Porębski oraz dyplomaci: szef misji brytyjskiej i attache wojenno-morski USA. Oto jak wspomina tamte wydarzenia naoczny świadek – wojewoda pomorski Maciej Rataj - Marszałek Sejmu Ustawodawczego 1920 r: „…Sama uroczystość w Pucku, choć bardzo podniosła, jednak była źle zorganizowana. Nikt się nami nie zajął, nikt nie wskazał drogi. Musieliśmy z Ministrem Wojciechowskim szukać sami ,,dostępu do morza" przez rozmokłe błonia nadbrzeżne, brnąc w błocie do kostek. Deszcz padał na umór, tak że nad księdzem celebrującym mszę na brzegu morza trzymano parasol. Zatoka była zamarznięta, musiano przerąbać przerębel, by gen. Haller mógł dokonać ,,zaślubin z morzem", wrzucając do morza pierścień. Wskutek niesprzyjających okoliczności ceremonia dużo straciła na uroku. Nie udało się w tych warunkach podnieść wrażenia i ,,wjechanie do morza" oddziału Konnicy Polskiej nie nastąpiło, a dało to komuś złośliwemu okazję do uwagi, że fantazja polska każe robić wszystko na opak: konnicy każemy pływać po morzu, a marynarzom chodzić po lądzie. Nie zorganizowany był też bankiet, który się odbył wieczorem w miejscowej Kursali…” (pamiętniki Macieja Rataja)

Wyidealizowaną wersję zaślubin namalował w 1930 roku Wojciech Kossak. Tak jednak chcemy to wydarzenie pamiętać, tak przedstawione ono zostało już w czasie pierwszej rekonstrukcji, odegranej w 1934 roku i uwiecznionej na filmie „Ombres sur l’Europe”, nakręconym przez francuską wytwornię „Pathé”. Widzimy na nim sceny „…ślubowania przez oddziały kawalerii polskiej wierności morzu, pod komendą i na rozkaz donośnego głosu generała J. Orlicz-Dreszera, centralnej postaci tego kulminacyjnego momentu filmu o Pomorzu, stwierdzającego wieczna przynależność do Polski jej rdzennie polskiego dostępu do morza. (…) A w pamięci widza pozostaje nazawsze i góruje najwyżej nad czarno-białą materią twórców tego obrazu, porywająca scena ślubowania morzu, kiedy szwadrony kawalerji wjeżdzają konno w fale morskie i zanurzają w nich sztandar Wojska Polskiego…”  (MORZE nr2/1934)

Obraz Kossaka, znajdujący się w kolekcji Muzeum Wojska Polskiego, posłużył teraz Poczcie Polskiej do wydania okolicznościowego znaczka (fotografia tytułowa).

Rekonstrukcja wydarzeń, która odbyła się w Pucku w dniu 10 lutego 2020, w setną rocznicę zaślubin, odległa była zarówno od wersji kossakowskiej jak i prawdziwych zdarzeń w 1920 roku.

Było bowiem bardzo statycznie i „akademicko”, jakby na wzór szkolnej akademii na cześć w dawnych latach demonizowanej dziś „komuny”. Dużo prelekcji i trochę statystów, kilku oficjeli, nieodzowny ksiądz. „Zaślubiny” odbyły się więc nie na plaży, tylko w byłej bazie lotnictwa morskiego, szwadrony kawalerii pozorować musiało zaledwie sześciu jeźdźców (plus Haller). Właśnie konie, cierpiące i spłoszone hukiem 21 armatnich salw, były niestety najbiedniejszymi aktorami rekonstrukcji. Sam „Haller” jednak wyglądał godnie, nad wyraz poważnie i dumnie, choć niewiele miał do roboty, wyręczony w pracy przez narratora.

Najbardziej do stylu epoki dopasowała się pogoda. Było przenikliwie chłodno i deszczowo, rozpięte parasole dodawały więc scenie pewnej autentyczności.

Z ciekawostek - symboliczną wartę przy podniesionej na maszt banderze trzymał Witold Tylec, wnuk Józefa Tylca, pierwszego wartownika w lutym 1920 roku.

Uroczystość w Pucku zakończyła się darmową grochówką z polowej kuchni. Szczególnie dla młodych widzów był to chyba najpiękniejszy punkt obchodów.

(Kliknij w kadr, by powiększyć zdjęcie)

W dzień po zaślubinach w Pucku, 11 lutego 1920 roku na plażę we Władysławowie dotarł pododdział Wojska Polskiego z generałem Józefem Hallerem na czele. Na dowódcę Frontu Pomorskiego, jego adiutanta, ks. Józefa Wryczę, a także kontradmirała Kazimierza Porębskiego (pierwszego dowódcę polskich sił morskich) czekała grupa kaszubskich rybaków.

Dostojni goście wsiedli na pokład rybackiej łodzi, która przewiozła ich na pokład większego, należącego do Jakuba Myślisza z Wielkiej Wsi kutra „Seestern”, stojącego kilkadziesiąt merów od brzegu. Na nim dostojnicy wyruszyli w pierwszy w niepodległej Polsce, symboliczny rejs wzdłuż brzegu od Wielkiej Wsi do Jastrzębiej Góry i z powrotem.

 „Seestern” niósł polską banderę, która według części źródeł przedstawiała białego orła na amarantowym tle. Niektórzy podają, że kuter miał również polską nazwę „Gwiazda Morza”, błędnie tłumacząc niemieckie słowo. Po polsku „Seestern” oznacza bowiem rozgwiazdę. Jakby nie było, jednostki „Seestern” w sporządzonych w maju tego samego roku pierwszych wykazach kutrów na polskim wybrzeżu nie udało się zidentyfikować.

Dokładnie sto lat później, 11 lutego 2020, powtórzono ten symboliczny rejs. W roli kutra „Seestern” ( w zmienionej pisowni SEE STERN) wystąpiła jednostka „Sztorm V” z Władysławowa, wożąca na co dzień dorszowych wędkarzy w morze. Sztormu na morzu akurat nie było, co wcale nie znaczy, że generał Haller był bezpieczny. O mały włos bowiem nie utopiono go podczas pokonywania przyboju łodzią, na której płynął!

Piękne fotografie tej części obchodów wykonał z władysławowskiej plaży Bohdan Huras. Dziękujemy za fotki i udostępnienie ich czytelnikom Naszego Bałtyku!

(Kliknij w kadr, by powiększyć zdjęcie)

© Antoni Dubowicz 2020, © Bohdan Huras 2020

PS: pisząc o kutrze „Seestern” korzystałem również z książki Bohdana Hurasa i Franciszka Necla „Kutry z Wielkiej Wsi”.

Udostępnij na:

Submit to FacebookSubmit to Twitter

Dodaj komentarz

Kod antyspamowy
Odśwież

Przeczytaj również: