Wodowanie kutra VINGASKÄR - prolog
- Post 30 październik 2020
- Odsłony: 697
Z wodowania kutra VINGASKÄR mam taką masę fotografii, że umieszczenie ich w jednych Morskich Kadrach przekraczałoby możliwości percepcyjne nawet wytrawnego czytelnika. Z doświadczenia wiem, że już po niewielkiej porcji zdjęć zdolność odbioru, a tym samym zainteresowanie, spada radykalnie, z tendencją do zera. Wybrać zaś tylko kilkanaście z nich, obrazujących reprezentatywnie ogrom wydarzenia, nie jestem w stanie. Cóż więc zrobić? Po namyśle postanowiłem podzielić materiał na niewielkie porcje, składające się z, powiedzmy, piętnastu fotek i puszczać je w odcinkach. Ile ich będzie, jeszcze nie wiem. Się zobaczy!
Przygotowałem już nawet pierwszą porcję, gdy przyszło mi do głowy, by historię zacząć opowiadać od początku. Nie od dnia wodowania, tylko od chwili, kiedy wyjrzałem przez kuchenne okno i zobaczyłem stojący przy Indyjskim dźwig pływający i okolony rusztowaniami jakiś statek na nabrzeżu.
- To musi być coś nowego ze stoczni Karstensen – pomyślałem. - Znaczy, szykuje się kolejne wodowanie!
O godzinie 11:00 byłem w porcie, by zobaczyć spodziewaną akcję z bliska. Brygada pracowników zdejmowała rusztowania, zza których wyłaniała się sylwetka nadzwyczaj zgrabniutkiej jednostki. Na pierwszy rzut oka wyglądała na statek badawczy czy szkoleniowy. Sądząc po estetycznym kolorycie i nazwie na rufie: VINGASKÄR sądzić można było, iż jej zleceniodawcą jest jakaś uczelnia lub instytucja morska ze Skandynawii. Na wodzie czekał ściągnięty z gdańskiej stoczni Marine Projects Ltd. CONRAD CONSUL, najpotężniejszy dźwig pływający w Polsce.
Był wtorek, 13 października. Demontaż rusztowań musiał trwać jeszcze co najmniej godzinę, dwie. Na morzu rozkręcał się sztorm, którego apogeum osiągnięte zostać miało dopiero w środę po południu. W tych warunkach wodowanie statku jeszcze tego samego wydało mi się nierealne.
Wróciłem więc do domu i zacząłem szukać w internecie danych na temat budowanej jednostki. Zadzwoniłem też do stoczni Karstensen Shipyard Polska, by dowiedzieć się czegoś bliższego na temat spodziewanego terminu wodowania. Na konkretną wiadomość przyszło mi jednak czekać do późnych godzin wieczornych w piątek, 16 października.
Poczekajcie i Wy na następne Morskie Kadry z pierwszą częścią relacji z tego bardzo niezwykłego, trudnego i ciekawego wodowania.
© Antoni Dubowicz 2020