Wodowanie kutra VINGASKÄR / część 10
- Post 15 listopad 2020
- Odsłony: 759
Powróćmy na chwilkę do ostatniego kadru części dziewiątej. Dotknięcie stępką wody było tą chwilą, którą odnotowały annały stoczniowe ( i obecny przy tym fotograf), lecz proces opuszczania kutra wcale się przecież na tym nie skończył. Naprawdę więc o zwodowaniu można mówić dopiero wtedy, gdy statek stanie na wodzie o własnych siłach – w momencie, w którym osiągnie pływalność. Nastąpiło to kilka minut po „godzinie zero”, ale tego nie odnotowuje się w żadnych księgach. Właściwie trochę szkoda.
Tak więc VINGASKÄR jest już na wodzie. Nie kolebie się, bo woda spokojna, poza tym nadal trzymany jest przez dwa dźwigi pływające. Tak zostanie jeszcze przez jakiś czas, nawet po przesunięciu go do brzegu i zacumowaniu. Przemawia za tym zwykła ostrożność, może przesadna, ale stocznia nie podejmuje niepotrzebnego ryzyka, choćby nawet szczątkowego. Ryzykiem mogłaby być jakaś nieszczelność kadłuba. Na kuter wdrapuje się dość spora brygada pracowników, których zadaniem będzie kontrola szczelności części podwodnej kutra, szczególnie zbiorników balastowych. Ponowna kontrola, powiedzmy od razu, ponieważ szczegółowo sprawdzone to już zostało przed wodowaniem. Teraz jednak jest to możliwe również w stanie zanurzonym. W razie gdyby, odpukać, coś było nie tak, można by jeszcze kuter podnieść z wody i wyciągnąć z powrotem na ląd. I stąd dalsza obecność dźwigów.
W tym przypadku tak się jednak nie stało (w żadnym innym zresztą również) i kilka godzin później VINGASKÄR odczepił się od MAJI i CONRADA CONSULA, które wróciły tam, skąd przyszły. Tego już jednak nie doczekałem, odszedłem od kutra o godzinie 13:30.
Zanim jednak opuściłem port na dobre, zrobiłem jeszcze kilka fotek VINGASKÄRA z drugiej strony basenu, z nabrzeża Polskiego. Choćby po to, by móc wreszcie pokazać Wam cały czas aktywnie uczestniczący w akcji holownik FAIRPLAY IV. Wspominałem go wprawdzie w którejś części, ale fotograficznie potraktowałem trochę po macoszemu. A więc proszę bardzo, oto on. Niech też ma swoje zasłużone pięć minut!
I to już koniec.
© Antoni Dubowicz 2020
PS:
VINGASKÄR wyszedł z Gdyni dwa dni później, 19 października 2020, by na holu RONJI udać się do Skagen. Wyjście zarejestrowała portowa kamera o godzinie 8:35.
Cała relacja w linkach:
Prolog: https://www.naszbaltyk.com/morskie-kadry-antka/4267-wodowanie-kutra-vingaskaer-prolog
Część 1: https://www.naszbaltyk.com/morskie-kadry-antka/4272-wodowanie-kutra-vingaskaer-czesc-1
Część 2: https://www.naszbaltyk.com/morskie-kadry-antka/4274-wodowanie-kutra-vingaskaer-czesc-2
Część 3: https://www.naszbaltyk.com/morskie-kadry-antka/4276-wodowanie-kutra-vingaskaer-czesc-3
Część 4: https://www.naszbaltyk.com/morskie-kadry-antka/4277-wodowanie-kutra-vingaskaer-czesc-4
Część 5: https://www.naszbaltyk.com/morskie-kadry-antka/4278-wodowanie-kutra-vingaskaer-czesc-5
Część 6: https://www.naszbaltyk.com/morskie-kadry-antka/4279-wodowanie-kutra-vingaskaer-czesc-6
Część 7: https://www.naszbaltyk.com/morskie-kadry-antka/4281-wodowanie-kutra-vingaskaer-czesc-7
Część 8: https://www.naszbaltyk.com/morskie-kadry-antka/4283-wodowanie-kutra-vingaskaer-czesc-8
Część 9: https://www.naszbaltyk.com/morskie-kadry-antka/4285-wodowanie-kutra-vingaskaer-czesc-9