20kwiecień2024     ISSN 2392-1684

MSC ROBERTA i „ten trzeci”!

00 aDSC 0332

Spośród masy odwiedzających Gdynię kontenerowców MSC ROBERTA nie wyróżnia się niczym szczególnym. Z wyjątkiem wielkości! Statek ma bowiem 294 metry długości, zdecydowanie więcej niż inne typowe dla Gdyni „duże” jednostki, czy to kontenerowce, czy masowce, które z reguły nie przekraczają granicy 225, góra 230 metrów. Od kilku jednak lat, w dobie wielkiego bezrobocia światowej floty, wielu armatorom opłaca się eksploatacja „ponadgabarytowych” statków również i na mniejszych wodach, byleby tylko znaleźć dla nich jakiekolwiek zatrudnienie. Zawsze to lepiej niż postawić je na sznurku, zwolnić załogi i czekać na lepsze czasy.

I stąd okazja i przyjemność dość regularnego oglądania ROBERTY w Gdyni - choć tutaj można się spierać, czy przyjemność dotyczyć miałaby jej urody, czy też wyłącznie gabarytów.

Dodatkową atrakcją jest, lub może być fakt, że właśnie z racji jej wielkości do portu wprowadzają ją co najmniej dwa, a zazwyczaj nawet i trzy holowniki – jeden doczepiony do dziobu, drugi do rufy i trzeci kręcący się w pobliżu, tzw. „dobijak”, bądź to doskakujący do ROBERTY przy manewrach na obrotnicy, bądź też dopychający ją do kei w ostatniej fazie cumowania.

Tym razem, licząc na trzy, byłem nieco rozczarowany widząc na stronie pilotów informację, że przy ROBERCIE będą tylko dwa – FAIRPLAY 23 i URAN. Szkoda, jej wejście w asyście trzech byłoby ciekawsze. Zwłaszcza dla fotografów. Było nas bowiem więcej na Ostrodze Pilotowej. Nie myślcie, że stałem tam sam jeden, bez koleżeńskiej konkurencji, choć zdarza mi się to od czasu do czasu. Tym razem jednak nie.

Obfotografowaliśmy więc zespołowo wchodzącą ROBERTĘ zarówno od dziobu – z ciągnącym ją na holu FAIRPLAYEM 23 – jak i od rufy, z przyczepionym do niej URANEM. Trzaskały sztucznym trzaskiem migawki cyfrowch fotoaparatów, ktoś rzucił jakąś mądrą uwagę, ktoś inny przeklinał komórkę, która akurat teraz musiała zadzwonić, jeszcze inny (to mogłem być ja) nie mógł się zdecydować, czy lepiej ująć przechodzący szybko obok nas statek - łapiąc znikającą rufę na tle główek wejściowych, czy może odwrócić się i ustrzelić wchodzący w kadr dziób na tle suwnicy stoczni CRIST. Ot, takie tam rozterki i dylematy fotografujących statki szaleńców.

Jak zwykle, zabawa skończyła się to po kilku minutach, kiedy statek doszedł już do obrotnicy nr 3 w głębi portu. Tam musiał się obrócić, by zacumować dziobem ku wyjściu. Kontenerowce zawsze tak stają, w każdym razie w Gdyni! Obrotnica nr 3 jest jednak bardzo daleko, zdjęcia wychodzą więc raczej słabo, a i o dobry kadr trudno, bo statek znika za zakrętem, zasłonięty przez nabrzeża MarWoju po stronie Oksywia.

I to byłby finał tej relacji, gdybym – wracając już do samochodu – nie odwrócił się raz jeszcze, by machnąć ROBERCIE pożegnalną fotografię. A to, co zobaczyłem, zatkało mnie. Pojawił się bowiem TRZECI HOLOWNIK. I to jaki! Do burty kontenerowca zmierzał MIESZKO, H-2, WOJSKOWY! Tego jeszcze nie było! Żeby jednostka Marynarki Wojennej współpracowała z cywilami? W czasie pokoju? Nie, nigdy, przenigdy! Czegoś takiego nigdy nie widziałem, o czymś takim nigdy nawet nie słyszałem.

To stało się jednak naprawdę i warto odnotować tę historyczną datę: środa, 19 maja 2021 roku, w samo południe. W tym momencie zwykłe, codzienne, normalne, standardowe, rutynowe wejście kontenerowca do portu przeobraziło się w sensacyjne wydarzenie!

© Antoni Dubowicz 2021

PS: Mam wrażenie, że żaden z kolegów nie zwrócił uwagi na zamieszanego w akcję MIESZKA. Nie widziałem go bowiem na ich fotkach. Czyżby go przeoczyli, coś odwróciło ich uwagę? Możliwe. Z Portu Wojennego wychodziły akurat w morze nasze dwa okręty rakietowe ORKAN (421) i PIORUN (422) i być może lufy kamer skierowały się ku nim. Z jakiegoś powodu serca Polaków biją szybciej na widok szarych okrętów pełnych śmiercionośnego sprzętu. W imię pokoju oczywiście. I demokracji. Na Bałkanach, w Iraku, w Afganistanie, u sąsiadów.

Udostępnij na:

Submit to FacebookSubmit to Twitter

Dodaj komentarz

Kod antyspamowy
Odśwież

Przeczytaj również: