25kwiecień2024     ISSN 2392-1684

00 aDSC0024

Małe holowanie


Ruch statków w Gdyni śledzić można równie łatwo jak kursy walut. Tyle, że nie na stronie NBP, lecz w codziennych tabelach, publikowanych przez Urząd Morski.

Tabele te można otworzyć bezpośrednio ze strony UM lub poprzez stronę Portu Gdynia. Podane w nich dane są jednak niezbyt precyzyjne, oparte wyłącznie na prognozowanych wejściach i wyjściach statków, które, jak to w życiu bywa, zmieniają się w zależności od warunków. Lepsze są pod tym względem strony pilotów, aktualizowane na bieżąco. Nie wszystkie jednak statki są w nich ujęte. Brakuje mniejszych jednostkek lub promów, z różnych względów nie biorących pilota na pokład.

  • Antoni Dubowicz
  • Odsłony: 584
00 aDSC0230

MERI w ruchu wewnątrzportowym!

MERI to niewielki, nie wyróżniający się w zasadzie niczym szczególnym statek do przewozu ładunków wielkogabarytowych i ciężkich, zwany z angielska Heavy Load Carrier (to brzmi ładniej, bardziej światowo, jako naród bywalców i poliglotów kochamy nazywać rzeczy po angielsku). Konstrukcja jego jest prosta: na wyniesionym dziobie kilkukondygnacyjna nadbudówka ze zintegrowanym kominem, a cała reszta statku to wielka, niska platforma. Pusta, bez żadnych własnych urządzeń przeładunkowych. I to wszystko. Ot, najprostszy wariant ciężarowca.

  • Antoni Dubowicz
  • Odsłony: 647
00 aDSC 0557

Późne wejście SEAMAX GREENWICH do Gdyni

Początek września. Dni stają się coraz krótsze. Po zachodzie słońca niebo na wschodzie szybko robi się bardzo ciemne, podczas gdy jego zachodnia strona wciąż jeszcze rozświetlona jest schowanym już za horyzontem słońcem. Dlaczego tak się dzieje, uczą się dzieci w szkole. Wiedzą więc o tym wszyscy – z wyjątkiem płaskoziemców, których wiedza ma równie naukowe przesłanki jak wiara, że najlepszym środkiem na pandemię jest nie szczepionka, tylko modlitwa.

Wielki kontenerowiec SEAMAX GREENWICH (334 metry długości, 101.847 t DWT, 8.204 TEU) wejść miał do Gdyni w godzinach popołudniowych, ale przesunięto go na wieczór, na godzinę 19.15, co się jeszcze trochę przesunęło. W rezultacie główki wejściowe mijał dopiero o 20.20. Wprowadzało go dwóch pilotów (trzeci stał na Ostrodze Pilotów i monitorował akcję z lądu, więc miałem pod bokiem fachowca, który wyjaśnić mógł wszystkie ruchy statków i każdą komendę pilotów na mostku).

  • Antoni Dubowicz
  • Odsłony: 646
00 aP8060442

Armia USA opuszcza Szczecin

No i wreszcie trafiłem do Szczecina! Nie tylko, ale między innymi dlatego, by w końcu poznać osobiście Jacka Jasiewicza, prowadzącego zaprzyjaźnioną z Naszym Bałtykiem „Stronę Posejdona”. Od dłuższego już czasu utrzymywaliśmy kontakt poprzez media społecznościowe, rozmawiałem też z Jackiem wielokrotnie przez telefon, raz nawet nieomal spotkaliśmy się w Gdyni. Miałem więc wrażenie, że się rozumiemy i nie trzeba się będzie za długo obwąchiwać, ale pewna doza niepewności zawsze przecież jest obecna. Niesłusznie, okazało się bowiem, że natychmiast poczułem się tak, jakbyśmy się znali od lat. Jestem pewien, że i Wam wyda się on bliski. Zajrzyjcie sobie na jego „Stronę Posejdona” na Facebooku albo w Naszym Bałtyku, gdzie ma swój dział. Na razie jest tam tylko kilka artykułów, ale mam nadzieję, że będzie ich duuużo więcej! Kto wie, może właśnie te Morskie Kadry będą dla Posejdona motywacją?

  • Antoni Dubowicz
  • Odsłony: 758
Szczecin STANOWISKO SUSZENIA ŁAŃCUCHÓW

STANOWISKO SUSZENIA ŁAŃCUCHÓW (i kilka innych)

Niewielki fragmencik Morskiej Stoczni Remontowej GRYFIA w Szczecinie, położony na prawym brzegu Odry, nazywa się Nabrzeżem Łańcuchowym. Ma ono - to nabrzeże - zaledwie 72 m długości i wyposażone jest w żółty żuraw o wysięgu 30 m i udźwigu 8 ton. Nic specjalnego, powiecie, w Szczecinie wszystkie dźwigi są żółte, a 8 ton to żadna rewelacja. Macie rację, być może dlatego właśnie kręcąc się po wodzie, przyglądając się nieznanej mi do tej pory infrastrukturze stoczniowej Szczecina nie zwróciłem na nie uwagi. Może również i dlatego, że leży ono jakby na samym końcu stoczni, za nim już tylko zielona łączka i krzaczorki, czyli naturalny brzeg rzeki. Nie stoją też przy nim żadne statki, żaden dok, w zasadzie nic. Nie licząc dwóch niewielkich, wysłużonych, czarnych lichtug rodem z czasów dawno (niektórzy mówią - słusznie) minionych.

  • Antoni Dubowicz
  • Odsłony: 751

Przeczytaj również: