Dywanowy nalot na Gdynię
- Post 04 październik 2013
- Odsłony: 3393
Współpracujący z nami autor, pan Michał Sikora, jest rodowitym gdynianinem. Tu się urodził w 1934 roku, tu dorastał i tu spędził całe życie. Miasto zna więc od podszewki. Publikuje artykuły o Gdyni i Pomorzu na własnym blogu „Gdynia - w której żyję”, z którego pochodzi również poniższy tekst, uzupełniony przez nas o niemiecką mapę z okresu wojny, przedstawiającą port w Gdyni (Gotenhafen) i okolice:
Dywanowy nalot na Gdynię
Po latach relacjonujący ten nalot świadkowie, a w ślad za nimi historycy i publicyści, podają różne ilości samolotów, które w nim uczestniczyły. Również ilość bomb jaką zrzucono na miasto i port podawana jest różnie. Liczby zniszczonych budynków oraz zabitych i rannych nigdzie się nie podaje. Zwykle przytaczane są tylko nazwy zatopionych bądź uszkodzonych statków. Tylko co do jednego publicyści są zgodni – do jesieni 1943 roku naloty bombowe aliantów na Gdynię były mało groźne. Naloty były sporadyczne, głównie wieczorne lub nocne, a straty własne aliantów (głównie Anglików) dochodziły do 15 % maszyn uczestniczących w danym nalocie. Po włączeniu się USA do wojennych działań naloty zyskały na intensywności i przeprowadzano je w ciągu całej doby. W dzień bombardowali Amerykanie, a w nocy Anglicy.
Jednym z pierwszych dziennych nalotów bombowych dokonanych przez 8 Flotę Powietrzną USA na Gdynię był nalot w dniu 9 października 1943 roku. Była sobota, samo południe. Samoloty zaatakowały miasto i port. Bomby zrzucono na dzielnice peryferyjne (Cisową i Chylonię) a także Śródmieście, statki w porcie i na stoczniowe doki.
Bombardowano z wysokiego pułapu, dywanowo to jest gdzie popadnie, tak więc silna niemiecka obrona przeciw lotnicza i zasłona dymna nie miały większego znaczenia – jeżeli uwzględnić celność zrzuconych bomb. Nalotu dokonały czterosilnikowe bombowce B – 17, zwane latającymi fortecami. Celem nalotu była Gdynia i Gdańsk, a także fabryka samolotów i lotnisko w Malborku. Niemiecka obrona straciła 28 maszyn.
Po latach niemiecki autor Heinz Schön w książce pt. ,,Die letzten Kriegstage: Ostseehäfen 1945” nalot ten tak przedstawia:
,,Do jesieni 1943 roku wojna w Gdyni i nad Zatoką Gdańską minęła prawie bez śladów... Zmiana nastąpiła w sobotę 9 października 1943 roku. Alarm lotniczy nie wywołał zbytniego zdziwienia, bowiem z upływem lat do alarmów się przyzwyczajono. Dotąd były to zwykle naloty nieszkodliwe. Również 9 października 1943 roku marynarze stacjonującego na Oksywiu 2 Dywizjonu Szkoleniowego Załóg Okrętów Podwodnych opuścili okręty, aby szukać schronienia w trzech lądowych schronach ,,Anton”, ,,Berta” i ,,Cäsar”. Tym razem sprawy potoczyły się poważnie. Jednostki 8 Amerykańskiej Floty Powietrznej zaatakowały urządzenia portowe i statki, pokrywając je dywanem bombowym. Pomimo podjętej energicznej obrony prowadzonej przez okrętową artylerię przeciwlotniczą, straty były znaczne. Według zapisów w ,,Dzienniku Meldunków” straty przedstawiały się następująco:
Uszkodzeniu uległ statek szpitalny ,,Stuttgart”, który płonący został wyciągnięty z portu.
Parowiec ,,Cuxhaven” zatopiony (później wydobyty).
Okręt zaopatrzenia U-Bootów zatopiony.
Holownik ,,Saspe” zatopiony (później wydobyty).
Okręt U- 1210 zatopiony (później wydobyty).
Holownik ,,Reval” zatopiony (później wydobyty).
Fiński parowiec ,,Vipjoern” zatopiony.
Szwedzki parowiec ,,A.K.Fernstrem” zatopiony.
Trałowiec ,,Nordpol” zatopiony (później wydobyty)
Parowiec ,,Ginnheim” uszkodzony, a następnie zatopiony.
Holownik ,,Atlantik”, znajdujący się w doku, ciężko uszkodzony, a następnie zatopiony.
Parowiec ,,Neidenfels” uszkodzony.
Nic natomiast w ,,Dzienniku Meldunków” nie odnotowano odnośnie uszkodzeń ,,Wilhelma Gustloffa”... Małe uszkodzenie burty tego statku sprawiło, że w ostatnim rejsie w dniu 30 stycznia 1945 roku nie mógł osiągnąć maksymalnej szybkości...” (cały cytat w tłumaczeniu własnym z oryginału).
Jak widać z powyższego, niemieckie zapisy są bardzo lapidarne. Nie podaje się zniszczeń urządzeń portowych i stoczniowych. Całkowicie przemilcza się zniszczenia w mieście. Nie podaje się ilości ofiar w mieście, chociaż były one znaczne, a nawet nie podaje się ilości zabitych na zatopionym przez Aliantów ,,Stuttgarcie”.
Z tych względów – dla pełności obrazu – odsyłam Czytelników do numeru 10 ,,Rocznika Gdyńskiego” gdzie można przeczytać interesujące teksty - Aleksego Kaźmierczaka pt.: ,,Samoloty nad Gotenhafen” oraz wspomnienia proboszcza z Oksywia księdza Klemensa Przewoskiego.
Tekst: Michał Sikora, 25 marca 2012
http://gdyniawktorejzyje.blogspot.de/2012/03/dywanowy-nalot-na-gdynie.html
Tytuł: mapa „Hafengebiet Gotenhafen” (1944r) z serwisu mapy.eksploracja.pl