Szwedzi w Gdyni
- Post 08 listopad 2013
- Odsłony: 4238
Współpracujący z nami autor, pan Michał Sikora, jest rodowitym gdynianinem. Tu się urodził w 1934 roku, tu dorastał i tu spędził całe życie. Miasto zna więc od podszewki. Publikuje artykuły o Gdyni i Pomorzu na własnym blogu „Gdynia - w której żyję”, z którego pochodzi również poniższy tekst.
W tym wypadku pozwoliliśmy sobie jednak uzupełnić tekst autora o tytułowe zdjęcie, które podaje najnowsze informacje na temat aktualnych losów budynku Domu Szwedzkiego Marynarza przy ulicy Jana z Kolna w Gdyni.
Szwedzi w Gdyni.
Formalnie Szwedzi w Gdyni goszczą od 1934 roku, kiedy to Gdyński Urząd Morski przekazał Szwedzkiemu Zarządowi Opieki nad Marynarzami plac przy ul. Jana z Kolna 25. Na tym placu, o powierzchni 1000 m kw, stanął niebawem budynek o dwóch kondygnacjach, mieszczący konsulat tego państwa oraz ewangelicki zbór dla skandynawskich marynarzy. Obiekt ten w ostatnich latach nieco poszerzony stoi do dziś i spełnia wyznaczoną mu funkcję (zobacz opis nad zdjęciem tytułowym! - przyp. red). Oglądany z ulicy robi wrażenie niezamieszkałego, cichy i spokojny jak na kościół przystało. Tylko wieczorami oświetlone okna świadczą, że mieszkają tu ludzie, że ktoś w nim przebywa, że komuś służy.
Nie zawsze było tu tak spokojnie. Pisałem już o tym w moim tekście pt. „Droga wiodła przez Gdynię”, gdzie (podałem) nieco informacji o działalności tej placówki w czasie minionej wojny. Okazuje się bowiem, że mieszkający tu Szwedzi z narażeniem życia angażowali się w przerzuty do swojego kraju uciekinierów i emisariuszy z Polski, wykorzystując w tym celu statki przypływające do naszego portu z rudą żelaza i węgla.
Nie była to jedyna pomoc świadczona Polsce i Polakom przez gdyńskich Szwedów. Zaraz po wojnie ruszyła wielopłaszczyznowa pomoc. Szwedzi zorganizowali pomoc dla wojennych sierot, udzielili gościnności wygłodzonym więźniom obozów koncentracyjnych, zaangażowali się w walkę z gruźlicą, która nękała nasze wygłodzone społeczeństwo.
Osobiście wspominam z okresu tuż po wojnie, że pierwsze zeszyty i ołówki, jakie otrzymaliśmy w szkole, pochodziły ze szwedzkich darów. Z tych darów pochodziły witaminy w tabletkach i niechętnie przez nas dzieci pity tran, a także przez nich zorganizowane badania i szczepienia przeciw gruźlicy, którymi objęto wszystkich uczniów gdyńskich szkół.
O ile dobrze pamiętam pomoc ta dotarła do miasta zanim ruszyła UNRRA. Gdynia w tych szwedzkich działaniach nie była odosobniona. Pomoc Szwedów objęła cały nasz kraj, a także naszych obywateli, których losy wojny rzuciły na obczyznę.
Nie raz zastanawiam się, co Szwedami powodowało? Czy chrześcijański altruizm, czy wyrzuty sumienia, że w czasie wojny utrzymywali stosunki handlowe z hitlerowskimi Niemcami? A może był to rodzaj rewanżu z wyrządzone nam krzywdy sprzed 350 laty, gdy ich wojsko plądrowało nasze ziemie, ich morska flota blokowała wody Zatoki Gdańskiej (lato 1627 roku i następnie w latach 1655 – 56), a szwedzkie ciury wyprawiali się na Pomorze nie tylko po wodę pitną, ale też pustoszyli kaszubskie wsie - między innymi Gdynię.
Ale to już odległa historia, bo jeśli chodzi o historię najnowszą, to nasi sąsiedzi zza morza zasługują na naszą wdzięczność.
© Michał Sikora, 24 lutego 2013
http://gdyniawktorejzyje.blogspot.de/2013/02/szwedzi-w-gdyni.html
Komentarze
Pozdrawiam
Magda