29marzec2024     ISSN 2392-1684

120 / Morskie sprawy sześćdziesiąt lat temu

00 nb

Okładka marcowego numeru „Morza” w 1956 roku była świąteczna, ozdobiona zabawnymi rysunkami Zbigniewa Lengrena (dojrzalsi czytelnicy pamiętają go doskonale - choćby z serii komiksów o Profesorze Filutku w „Przekroju”). Niestety, świętowano tylko X lat Morza, zapominając zupełnie o tym, że czasopismo to powstało nie w 1946, tylko grubo przed wojną, w roku 1926. Zabrakło jakoś na okładce tych dwóch (niepełnych z racji wojny) dziesięcioleci, a szkoda. Mamy to do siebie, że nie lubimy historii najnowszej, starannie ją przemilczając lub zakłamując.

Ale nie wszystko w „Morzu” było wyłącznie programowe. O rybakach, „Ludziach trudnego rzemiosła” napisał z zaangażowaniem i z pasją Mirosław Dybowski, ale dla mnie i tak najciekawsze są genialne rysunki Antoniego Suchanka, ilustrujące ten tekst.

Już wtedy sporym problemem trasy wodnej ze Świnoujścia do Szczecina była niewystarczająca głębokość toru wodnego, co wiązało się z koniecznością „odlichtowywania” przybywających do Szczecina statków. Jan Legut zainteresował się tą sprawą i pojechał zobaczyć, jak wygląda pogłębianie 80 kilometrowej, najdłuższej w Polsce sztucznej drogi śródlądowej. Na Zalewie pracowała w pocie czoła pogłębiarka „Inż. Wenda” – w każdym tygodniu od poniedziałku do soboty, przez sześć dni na okrągło, w dzień i w nocy. Załoga pogłębiarki, pracując samotnie, nadganiała czas, powstały dzięki opóźnieniom w remoncie czterech innych pogłębiarek, wyznaczonych do tej roboty.

… Na karsiborskiej wyspie ugrzęźliśmy samochodem w błocie – pisze autor. – Chłopi z miejscowej spółdzielni, którzy nas wyciągnęli końmi, mówią także o pogłębianiu toru i o „Wendzie”. Ale ich interesuje nie droga dla statków – a urobek „Wendy”. W zeszłym roku na polu refulacyjnym jeden z nich posadził trochę buraków – tak, dla doświadczenia.

- Takie buraki były – jak koło samochodu!

Muł wylewany przez „Wendę” jest bardzo żyzny. Setki hektarów nieużytków zamienione zostaną w uprawne pola…

Może to i dziś byłoby jakimś rozwiązaniem tego samego problemu?

W tym samym, marcowym numerze, Henryk Kabat przybliżył czytelnikom Polskie Ratownictwo Okrętowe, działające „Dla ochrony życia na morzu”. Szczególną uwagę poświęcił nowemu statkowi R1, pierwszemu ratownikowi wybudowanemu całkowicie w kraju. Powstał on w Gdyńskiej Stoczni Remontowej na podstawie dokumentacji opracowanej przez konstruktorów z Politechniki Gdańskiej. Rozpoczął swą odpowiedzialną służbę w lutym 1956. Dalsze trzy bliźniacze jednostki znajdowały się w budowie… Takie były początki.

W Archiwum Neptuna, znajdującym się zawsze na ostatniej stronie miesięcznika, rozpoczęto właśnie publikację sylwetek oraz danych statków, które nosiły polską banderę w minionym trzydziestoleciu. Kilka lat później z tych danych powstała niezapomniana, jedyna w swoim rodzaju książka Jerzego Micińskiego i Stefana Kolickiego „Pod polską banderą”. Nie doczekała się ona, niestety, wznowień ani uzupełnień w późniejszych latach. Nigdy też więcej nie ukazało się tak kompletne i encyklopedyczne dzieło o stanie polskiej floty. Obecnie jednak taka aktualizacja nie miałaby już większego sensu. Lista statków pod polską jest tak krótka, że na wydrukowanie jej wystarczyłaby jedna kartka papieru. No, góra dwie.

Takie były morskie sprawy sześćdziesiąt lat temu. W tym roku obchodzić będziemy 90 rocznicę powstania czasopisma. A także szesnastą rocznicę jego ostatecznego upadku. Widać, „MORZE” nie jest już dzisiaj nikomu potrzebne.

00 nb

01 nb

02 nb

03 nb

04 nb

05 nb

Opracowanie: Antoni Dubowicz, marzec 2016

Udostępnij na:

Submit to FacebookSubmit to Twitter

Dodaj komentarz

Kod antyspamowy
Odśwież