19marzec2024     ISSN 2392-1684

190 / Pływające centrum badań kosmicznych / Ekspresowiec HEL / Leonid Teliga

00 nb1

Okładka sierpniowego Morza z 1970 roku zapowiadałaby sezon ogórkowy. Tymczasem wcale nie, w środku są naprawdę ciekawe artykuły!

Paradę z okazji 25-lecia Marynarki Wojennej pomińmy lepiej, by nie poczuć zawstydzenia. No bo jak to? Pięćdziesiąt lat temu cos takiego?

„… Jako pierwsze idą szykiem torowym smukłe cygara okrętów podwodnych. Głucho dudnią silniki. Na trawersie „Groma”, gdzie na dziobie zgromadzili się wyżsi dowódcy i goście, długi gwizdek daje sygnał „baczność!” (…)

Za okrętami podwodnymi, w dwóch wyrównanych pięknie kolumnach, defiluje kilkanaście trałowców bazowych. Nowoczesne, uniwersalne okręty zbudowane  w naszych własnych stoczniach.  (…) Mała przerwa i oto przechodzą dwie kolumny dużych ścigaczy okrętów podwodnych, popularnych „deesów”. Odstęp i wyrównanie okrętów – wzorowe.

W górze narasta huk silników. Rozpoczyna się defilada lotnicza. Najpierw lecą śmigłowce kilku różnych typów, bez których nie może się dziś obyć żadna nowoczesna flota. Za nimi bombowiec prowadzącego defiladę w eskorcie czterech samolotów myśliwskich. Następnie grupa 10 „Limów” tworzących wspaniale w powietrzu precyzyjną kotwicę, symbol przynależności do Marynarki. Sekundy przerwy i oto już przemykają nad „Gromem” kolejne klucze naddźwiękowych „delt”. Ryk odrzutowych silników przewala się grzmotem nad gdyńską redą. Defiladę lotniczą kończy grupa „Limów” stawiających na niebie efektowną, biało-czerwoną zasłonę dymną, niczym gigantyczną, rozwianą banderę…

Tymczasem na morzu nadal defilują okręty. Kolejna ich grupa to średnie okręty desantowe … Za ostatnią parą okrętów desantowych, niczym kurczęta pod opieką kwok, idą niewielkie kutry desantowe, kończąc te część defilady morskiej.

Teraz przerwa, skalkulowana co do sekundy, trwa nieco dłużej. Znów narasta huk silników, ale ma zupełnie inny ton. W białych grzywach piany, unosząc wysoko w górę dzioby, przemyka z dużą prędkością grupa kutrów torpedowych. Kłębi się wzburzona woda. Na niespokojne grzbiety powstałych fal wpada następna grupa: najnowocześniejsze i najgroźniejsze – małe okręty rakietowe. W słońcu błyszczą klapy wyrzutni rakiet, potężne głowice anten radarowych górują nad pokładami. Przeleciały…”

O właśnie, skoro już jesteśmy przy potężnych głowicach anten radarowych – jeszcze większe kopuły radarów miał przedstawiony w artykule „Tu kosmos” radziecki statek badawczy „Kosmonauta Wladimir Komarow”.

„… Charakterystyczne olbrzymie kule znajdujące się na pokładzie są to po prostu odpowiedniego kształtu osłony, które chronią znajdujące się pod nimi anteny radiolokacyjne  od wpływów zewnętrznych.  (…) Anten na statku jest zresztą bardzo wiele: dla utrzymywania łączności z załogami statków kosmicznych, dla rozmów z lądem, dla pomiaru parametrów sztucznych satelitów i innych statków kosmicznych oraz wiele innych..” Ciekawe jest sformułowanie „wiele innych”, szczególnie w kontekście zbierania informacji, operując na wodach terytorialnych Kuby i  w północno-zachodnim rejonie Oceanu Atlantyckiego. Myślę, że zarówno wówczas jak i teraz nikt nie miał wątpliwości, o jakie informacje chodziło, choć nie mówiło się o tym ani zbyt głośno ani publicznie.

„…Warto nadmienić – pisze w konkluzji autor – iż oprócz „Kosmonauty Wladimira Komarowa” – w ostatnich latach flota morska Akademii Nauk ZSRR uzupełniona została takimi statkami, jak: „Akademik Kurczatow”, „Dmitrij Mendelejew”, „Akademik Wiernadskij”, „Bieżica”, „Kegostrow”, „Dolińsk”, „Aksaj”, „Ristna”, „Borowicze”, „Nevel” i „Morżowiec”…

Było wiec komu zbierać informacje. Naukowe oczywiście, potrzebne do realizacji „pokojowego wykorzystania przestrzeni kosmicznej”. To chyba jasne?

„Ekspres Gdynia – Jokohama” to obszerny artykuł, opisujący dość szczegółowo zbudowany w duńskiej stoczni A/S Nakskov Skibsvaerft drobnicowiec „Hel”, pierwszy ekspresowiec w naszej flocie. Artykuł napisał, jak zwykle bardzo profesjonalnie, Jerzy Miciński, zdjęcia zrobił Henryk Kabat.  

Włodzimierz Głowacki z kolei swój tekst „Bohater oceanów” poświęcił przedwcześnie zmarłemu Leonidowi Telidze, pisząc:

„…Wyjątkową osobowość Leonida Teligi można najpełniej ocenić przez pryzmat jego wyczynu – samotnego opłynięcia jachtem żaglowym Ziemi dookoła…” (…) „…Leonid Teliga nigdy już nie dokończy swojej żeglarskiej opowieści, chociaż zebrał materiał na kilka tomów fascynujących wspomnień. To, co ukaże się zapewne jako relacja z wyprawy jachtu „Opty”, będzie tylko cieniem opisu, który wyszedłby spod Jego pióra, gdyby tego pióra nie wydarła z ręki śmierć…”  

I tak się też, niestety, stało. „Samotny rejs Opty” i kilka mniejszych broszurek to cała literacka spuścizna po naszym Wielkim Żeglarzu.

00 nb

01 nb

02 nb

03 nb

04 nb

05 nb

 Opracował i skanował: Antoni Dubowicz, sierpień 2020

Udostępnij na:

Submit to FacebookSubmit to Twitter

Dodaj komentarz

Kod antyspamowy
Odśwież