- Utworzono: 01 maj 2016
124 / Święto majowe, radosne sukcesy, bolesne straty
Adam Werka malował genialne obrazy marynistyczne, ale spłodził też okładkę majowego numeru „Morza” z 1956 roku. Prawdopodobnie była to praca na bardzo konkretne zamówienie, która albo mu w ogóle nie leżała, albo powstała dosłownie na ostatnią chwilę. Pomimo tego - mam wrażenie, że dała ona początek pewnemu trendowi w ilustracji gazetowej, który (ten trend, towarzysze) w tej formie rozwijał się dzielnie w następnych dziesięcioleciach.
- Utworzono: 24 kwiecień 2016
123 / Dar Młodzieży / szkolnictwo morskie
35 lat temu, w kwietniu 1981 roku, MORZE pisało o potrzebie wizji i odwagi w gospodarce morskiej.
Dyskusyjny artykuł Sławomira J. Cieślińskiego mógłby być napisany i dzisiaj, zajmijmy się jednak nie problemami, lecz sukcesami przemysłu okrętowego. Bo przecież i takie były!
- Utworzono: 10 kwiecień 2016
121 / Radio-medical / Nad wielkim Zalewem / na progu sezonu jachtowego
Okładkę kwietniowego numeru Morza z 1966 roku zdobi wspaniałe zdjęcie Janusza Uklejewskiego, przedstawiające moment wodowania grupy statków w suchym doku Stoczni im. Komuny Paryskiej w Gdyni, wyróżnione dyplomem World Press Photo 1965 w Hadze.
- Utworzono: 17 kwiecień 2016
122 / Polskie sprawy w Ameryce Południowej, Jerozolimie i Wielkiej Wsi
Już sama okładka MORZA z kwietnia 1936 roku zapowiadała wielkomocarstwowość podjętych w numerze tematów. Swoją drogą, artystyczna wizja portowa pana Bolesława Surałły* to całkiem niezły obraz, przypominający zamachem późniejsze dzieła epoki socrealizmu.
- Utworzono: 20 marzec 2016
120 / Morskie sprawy sześćdziesiąt lat temu
Okładka marcowego numeru „Morza” w 1956 roku była świąteczna, ozdobiona zabawnymi rysunkami Zbigniewa Lengrena (dojrzalsi czytelnicy pamiętają go doskonale - choćby z serii komiksów o Profesorze Filutku w „Przekroju”). Niestety, świętowano tylko X lat Morza, zapominając zupełnie o tym, że czasopismo to powstało nie w 1946, tylko grubo przed wojną, w roku 1926. Zabrakło jakoś na okładce tych dwóch (niepełnych z racji wojny) dziesięcioleci, a szkoda. Mamy to do siebie, że nie lubimy historii najnowszej, starannie ją przemilczając lub zakłamując.