26kwiecień2024     ISSN 2392-1684

Aktualności

Załoga chemikaliowca „Amaranth” sama ugasiła pożar, który wybuchł w środę nad ranem w siłowni statku

NB

Załoga chemikaliowca „Amaranth” sama ugasiła pożar, który wybuchł dziś nad ranem w siłowni statku. Nikt nie ucierpiał, a jednostka – cumująca przy nabrzeżu Fosfatowym w Szczecinie – kontynuuje wyładunek ługu polsufitowego.

Około godz. 4.40 nad ranem w siłowni chemikaliowca odezwał się alarm pożarowy. Powiadomiono straż pożarną, pogotowie oraz wszystkie służby armatorskie. Jednocześnie kapitan statku wraz z załogą sami przystąpili do gaszenia. Użyto gaśnic, ale to okazało się niewystarczające. W siłowni było duże zadymienie, dlatego po kilkunastu minutach kapitan zdecydował o użyciu instalacji dwutlenku węgla. Wcześniej sprawdził, czy żaden z członków załogi nie pozostał w siłowni. Wpuszczenie dwutlenku węgla poskutkowało. Gdy przybyła straż pożarna, stwierdziła, że pożar jest całkowicie ugaszony.

– Nikt nie został poszkodowany – mówi Arkadiusz Wójcik, prezes szczecińskiej spółki Unibaltic – armatora chemikaliowca. – Drugi mechanik i motorzysta, którzy bezpośrednio brali udział w gaszeniu pożaru, zostali przez kapitana statku wysłani profilaktycznie do szpitala, mimo że dobrze się czuli. Po przebadaniu wrócili na jednostkę.

Jak podkreśla prezes Unibaltiku, wszystkie alarmy i zabezpieczenia na statku zadziałały prawidłowo. Dzięki temu natychmiast rozpoczęto akcję gaśniczą, a ta została przeprowadzona bardzo profesjonalnie, bez paniki.

Przyczyną pożaru był samozapłon oparów oleju grzewczego, który wyciekł na skutek pęknięcia uszczelki na kolektorze. Olej używany jest do podgrzewania ładunku – w tym przypadku ługu posulfitowego – podczas jego wyładunku.

Źródło: 24kurier.pl

Udostępnij na:

Submit to FacebookSubmit to Twitter

Dodaj komentarz

Kod antyspamowy
Odśwież