26kwiecień2024     ISSN 2392-1684

Aktualności

Komu i dlaczego przeszkadzają morświny i foki?

NB

W bosmanacie portu w Pucku trzej samorządowcy, burmistrz Jastarni Tyberiusz Narkowicz, burmistrz Pucka Marek Ritz i jego zastępca Zenon Dettlaff, siadają przy stoliku, żeby nam opowiedzieć, na czym tak naprawdę polega problem z ekologią na Zatoce Puckiej i z samymi ekologami.

Tyberiusz Narkowicz: - Problem polega na tym, że Stacja Morska Uniwersytetu Gdańskiego w Helu od lat w swoich badaniach wykorzystuje wiedzę oraz materiały pochodzące od rybaków. Rybacy na początku chętnie udostępniali swoje materiały oraz wnętrzności ryb do badań, wszystko, czego stacja oczekiwała. Raportowali pojawianie się fok. I w pewnym momencie spostrzegli, że te informacje wykorzystano przeciwko nim.

Powstało fokarium - ośrodek badawczy. To był 1999 rok. Przez miejscowych postrzegane było jako coś w rodzaju szpitala dla rannych i chorych zwierząt znalezionych na plaży. Z czasem jednak foki zaczęły się rozmnażać. Coraz więcej zwierząt z fokarium trafiało do Bałtyku. Usłyszymy: rozpoczęło się "zafoczanie" polskiego morza.

Tyberiusz Narkowicz: - W ujściu Wisły foki stały się konkurencją dla rybaków. Rybacy zaprzestali połowów łososia, bo w sieci mają więcej ryb obgryzionych przez foki niż całych. W tej chwili powinno pójść myślenie w drugą stronę - jak chronić człowieka przed foką, a nie jak chronić fokę przed człowiekiem.

Zenon Dettlaff: - Mieliśmy spotkanie z rybakami ze Szwecji. Mówili, że u nich jest już katastrofa z foką, a u nas zaczyna być podobnie. Rybacy z Jastarni i Helu biją na alarm: z fokami dzielą się łososiem pół na pół.

Radny powiatowy Michał Kohnke przez 30 lat był rybakiem, teraz jest jednym z głównych adwersarzy Krzysztofa Skóry. Znany jest na półwyspie z poglądów, które idą najdalej w krytyce Stacji Morskiej i ekologów.

Postura Michała Kohnkego zdradza ponadprzeciętną siłę, zachowanie zaś - temperament. Wita nas w swoim domu, mówi z początku powoli, waży słowa, żeby z czasem dać upust emocjom.

- W Szwecji i Finlandii wypłaca się odszkodowania za szkody wyrządzone przez foki. W samym 2009 roku wypłacono tam rybakom 9 mln euro na odszkodowania za straty spowodowane przez te ssaki. Proszę spojrzeć na skalę problemu... A u nas? Jak foka obgryzie ryby, kiedy zniszczy nam sprzęt - nikt rybakom nic nie daje. Foki ustawiają się tam, gdzie dostęp do pożywienia jest dla nich najłatwiejszy, czyli przy sieciach. Potrafią płynąć za łódką. Sądząc po stratach i po szkodach w sieciach, teraz są już spotykane powszechnie. Straty w połowach sięgają nawet osiemdziesięciu procent. To już nie są żarty. Nikt za to nie chce brać odpowiedzialności. Sztuczna introdukcja tego gatunku przy polskich brzegach to moim zdaniem jest sabotaż. A nawet przestępstwo!


Źródło: Dziennik Bałtycki

Udostępnij na:

Submit to FacebookSubmit to Twitter

Dodaj komentarz

Kod antyspamowy
Odśwież