26kwiecień2024     ISSN 2392-1684

Aktualności

Marsz Śledzia Kuźnica-Rewa 2012

W sobotę 18 sierpnia odbył się kolejny Marsz Śledzia. To jedyny w Polsce i na świecie marsz pieszo przez morze. Trasa marszu wiedzie płyciznami ciągnącymi się mniej więcej w linii prostej z miejscowości Kuźnica na Półwyspie Helskim do Rewy po drugiej stronie Zatoki Puckiej.

Od 2002 roku pomysłodawca i organizator Radosław Tyślewicz prowadzi śmiałków tą trasą po jej odkryciu i przetarciu w 2001 roku. Po 9 latach marsz nabrał dużego rozgłosu, że od czterech lat ilość uczestników marszu jest ograniczana do 100 osób. Powodem takiego obostrzenia są względy bezpieczeństwa na wodzie oraz logistyka samej przeprawy, która liczy ponad 12 km długości a jej pokonanie zajmuje w zależności od stanu morza na Zatoce Puckiej około 5 godzin.

 

Program tegorocznego Marszu Śledzia:

Sobota (18.08.2012)

08.00 – 9.30 Biuro Marszu (Kuźnica parking przy informacji turystycznej ul. Hallera 1), obowiązkowe potwierdzenie uczestnictwa w marszu, wydawanie pakietów startowych, 10 miejsc Last Minute

9.45 Odprawa uczestników marszu, podział na grupy i przydział ratownika, sprawdzenie ekwipunku, uroczyste otwarcie marszu

10.00 Start – wejście do wód Zatoki Puckiej

12.30 – 13.00 Postój, posiłek regeneracyjny, pasowanie na śledzia

14.30 – 15.00 Wyjście w Rewie, posiłek regeneracyjny, uroczyste zakończenie marszu pod krzyżem u nasady szpyrku, wręczenie odznak Marszu Śledzia i Dyplomów

SPOSÓB PRZEPROWADZENIA MARSZU

Marsz nie jest wyścigiem a imprezą rekreacyjno-sportową i składa się z czterech etapów:

Etap “wiary”, wchodzimy do wody i stopniowo oddalamy się od brzegu półwyspu Helskiego, jest coraz głębiej, po ok. 700 metrach zaczynamy płynąć – przed nami widać tylko wodę…. Wierzymy, że zaraz znowu będziemy mieli grunt pod stopami choć nic na to nie wskazuje.
Etap “syndrom Mojżesza”, idziemy w wodzie po kolana a potem po wąskim pasku suchej ziemi na przez środek Zatoki, jak Biblijny Mojżesz, “mając mur z wody po prawej i lewej stronie”. W tym etapie osobliwości natury oraz możemy zobaczyć wystające na tym odcinku wraki, w tym wrak okrętu podwodnego ORP Kujawiak.
Etap “próby”, każdy uczestnik marszu śledzia na trasie zjada specjalnie przyrządzonego śledzia (dla pokrzepienia) oraz wypija typowo marynarski napój. Wszystko po to aby móc stawić czoła ostatniemu trudnemu etapowi marszu.
Etap “byle do brzegu”. Ten etap to walka o życie, tu uczestnicy muszą pokonać sztuczny przekop w mieliznach tzw. “głębinkę” o szerokości od 700 m do 1400 m (w zależności od stanu wody i układu płycizn w danym roku). Pokonamy ten odcinek w wodzie ciągnieni na linie za kutrem rybackim (po 10 os. na każdy kuter) lub na pokładach łodzi. W edycjach extreme (jesień, zima i wiosna) gdzie uczestnikami są osoby zawodowo związane z morzem ten odcinek jest pokonywany wpław. Motywacją dla uczestników jest widoczny brzeg w Rewie.

Koniec marszu ma zwyczajowo miejsce u nasady “Szpyrku” Rewskiego pod krzyżem z kotwic.

Mity i fakty:
W Legendach przekazywanych na tych terenach z pokolenia na pokolenie, można doszukać się opowieści o misjonarzach, którzy przychodzili po wodzie do miejscowości położonych na półwyspie helskim robiąc tym samym niesamowite wrażenie na miejscowych mieszkańcach. Prawdopodobnie ich statki rozbijały się o tzw. „mieliznę rybitwą” a dojście do brzegu dzięki istniejącym płyciznom było jedyną szansą uratowania życia. Starsi mieszkańcy półwyspu czasami opowiadają o czasach, kiedy przez zatokę chodzili na skróty na drugi brzeg do kościoła i na targ do Gdyni.

W XXI wieku, jak dotąd dokonało tego nie wiele ponad 100 osób (349 uczestników IX edycji z czego większa część uczestniczy w marszu rok rocznie). Po drodze na pewno przyjdzie przejść przez sieci rybackie zniesione na mieliznę przez sztormy, zmierzyć się z falami i zimnem, zobaczyć porzucone wraki w tym łódź podwodną ORP „Kujawiak”, „wyspę” na zatoce, tysiące ptaków zatrzymujących się na mieliźnie, aby odpoczywać, no i czyhające przegłębienia i szalejące wokół nich wiry oraz sztuczny przekop umożliwiający żeglugę pomiędzy Zatoką Pucką i Gdańską – czyli popularną „głębinkę”. W skrócie marsz składa się z czterech etapów:
1 – etap „wiary”, wchodzimy do wody i stopniowo oddalamy się od brzegu półwyspu Helskiego, jest coraz głębiej, po ok. 500 metrach zaczynamy płynąć a przed mani widać tylko wodę….wierzymy że zaraz znowu będziemy iść choć nic na to nie skazuje…
2 – etap „syndromu Mojżesza”, idziemy w wodzie po kolana a potem po wąskim pasku suchej ziemi na środku Zatoki, jak Biblijny Mojżesz, „mając mór z wody po prawej i lewej stronie”. W tym etapie poznajemy mieszkańców tej wyspy (mewy, kormorany, może kiedyś doczekamy się i fok) oraz możemy dotknąć wystające na tym odcinku wraki w tym wrak okrętu podwodnego.
3 – etap „próby”, każdy uczestnik marszu śledzia na trasie zjada specjalnie przyrządzonego śledzia (dla pokrzepienia) oraz wypija typowo marynarski napój. Wszystko po to aby móc stawić czoła ostatniemu trudnemu etapowi marszu
4 – etap „byle do brzegu”, ten etap to walka o życie, tu uczestnicy muszą pokonać sztuczny przekop w mieliznach tzw. „głębinkę” o szerokości od 700 m do 1400 m (w zależności od stanu wody i układu płycizn w danym roku). W edycji leniej ten odcinek płyniemy w wodzie trzymając się lin rzuconych za kutrami rybackimi. Kto się puści jest wyciągany z wody i ląduje na pokładzie łodzi asekuracyjnej. W edycjach extreme (jesień i wiosna) gdzie uczestnikami są osoby zawodowo związane z morzem ten odcinek jest pokonywany wpław. Motywacją dla uczestników jest widoczny brzeg w Rewie. Koniec marszu ma zwyczajowo miejsce na końcu „Szpyrku” Rewskiego k. Krzyża.
Cel marszu:
– z wody pochodzi życie:
Po pierwsze – zaznajomić uczestników marszu z taką wyjątkową ciekawostką przyrodniczo-turystyczną naszego regionu jaką jest Rybitwia Mielizna. Tylko świadomość istnienia takich „pereł przyrody” jak mielizny między Kuźnicą na półwyspie helskim a Rewą może prowadzić do ich poszanowania z jednoczesnym podniesieniem walorów turystycznych naszego regionu.

Po drugie – przez udział w marszu zapoznanie uczestników z zasadami bezpiecznego wypoczynku na wodzie, ratownictwem wodnym, zasadami przetrwania w wodzie, przełamaniem bariery w kontaktach z ratownikami WOPR.

Po trzecie – poprzez zapoznanie grona osób ceniących sobie aktywny wypoczynek na łonie natury (świadomych ekologicznie) bardzo chcemy, aby udało się usunąć z mielizn pozostałości poligonu wojskowego z okresu II W. Ś. i PRL-u i tym samym w pełni przywrócić ten obszar przyrodzie oraz dla bezpiecznej turystyki i rekreacji. Nie ma mowy o zdrowym i bezpiecznym miejscu odpoczynku dla zwierząt, czy rekreacji ludzi, jeżeli nie zadba się o usunięcie niebezpiecznych poszarpanych eksplozjami wraków, szczątków okrętów, niewypałów, niewybuchów, itp.
Historia płycizn.
Płycizna ciągnąca się łukiem po między Kuźnicą morską na półwyspie Helskim a Rewą k. Gdyni jest naturalnym piaszczystym wałem. Jest to mierzeja utworzona po między obecnym Zalewem Puckim (zwanym małym morzem lub wewnętrzną zatoką pucką) oraz Zatoką Pucką. Dodatkowo obecnie płyciznę formują prądy morskie oraz prąd rzeki Redy wpadającej do Zatoki w okolicach Rewy. Przez wieki, do póki poziom morza się nie podniósł (ostatnie 1000 lat ok. 1,5 m) mielizna ta była po prostu brzegiem dzielącym stały ląd i morze. Po podniesieniu się poziomu morza, powstał Zalew Pucki a dawny brzeg zamienił się w mieliznę. Potwierdzają to badania geologiczne Państwowego Instytutu Geologicznego o. Geologii Morza. Jedyne naturalne przegłębienie tej struktury jest w okolicy Kuźnicy, ma ono ok. 4 – 5 metrów głębokości i ok. 50 metrów szerokości. W 1918 roku wykonano sztuczny przekop przez pasmo płycizny w okolicy miejscowości Rewa, tzw. głębinka ma głębokość ok. 5 metrów i szerokość ok. 700 metrów. Jest stale utrzymywana i pogłębiana oraz oznakowana nawigacyjnie. Przekop ten pozwala na bezpieczną żeglugę małych jednostek w kierunku portu w Pucku. Ponadto w 1940 roku Hitlerowskie Niemcy ustanowiły na mieliźnie poligon wojskowy marynarki: artyleryjski, lotniczy i minerski. Po wojnie władze PRL podtrzymały istnienie poligonu aż do 1991 roku. Ty samym miejscowym mieszkańcom jak i letnikom z całego kraju odebrano prawo korzystania z tego miejsca. Dziś pseudo ekolodzy wpisują się w tą niechlubną kartę dążąc do zamknięcia mielizny dla miejscowej ludności i letników, nie podejmując jednocześnie żadnych działań aby były poligon rozminować i posprzątać. A jeszcze w II RP latem na mieliźnie odbywały się potańcówki na zbijanej z desek platformie. Od wieków rybacy z Jastarnii, Pucka i Rewy suszyli i naprawiali tu swoje sieci. Ponadto mielizny są szlakiem wędrówek dzików z półwyspu helskiego. Do dnia dzisiejszego akwen ten jest zamknięty dla żeglugi z powodu znajdujących się tam niewybuchów oraz porozrywanych wystających z wody 12 wraków (11 barek drewniano – stalowych i 1 okrętu podwodnego ORP „Kujawiak”). Ponoć strzelał tu do wraku ORP „Burza” niemieckie okręty Bismark i Schlezwigholstein a pociski tkwią gdzieś zagrzebane w dnie Zatoki.

W związku z tym dawna mielizna uległa podzieleniu i obecnie składa się z:

mierzei w Rewie, zwanej szpyrkiem (ok. 1 km długości)
przekopu sztucznego zwanego głębinka (ok. 700 – 1000 m)
mielizny rybitwiej (nazwa z mapy morskiej GUM) zwanej rewą mew lub mewim rewem, lub wyspą Radzia. ( długość ok. 6 km, w tym czasami jest to jeden wąski ale długi skrawek suchego lądu a czasem kilka skrawków oddzielonych od siebie o 10 m odcinkami lub całość znajduje się pod wodą – średni głębokość z ostatnich 10 lat wynosi w tym miejscu 60 cm, ale ostatnie 4 lata pokazują, że suchy ląd cały czas jest. Uzależnione to jest od układu ciśnienia w naszej części Europy oraz częstotliwości i siły sztormów i zlodzenia.
naturalnego przegłębienia k. Kuźnicy (szerokość ok. 50 m) zwanej Kuźnicką Jamą
płycizny k. Kuźnicy

A co do wyspy Radzia, to w 2002 roku zamieszkałem na tym skrawku ziemi przez 3 dni. Sam „odkryłem” to miejsce rok wcześniej dzięki rozpoczęciu funkcjonowania w tamtym czasie usługi „wodnych taksówek” przez firmę w której pracowałem. Prze 24 godziny towarzyszyły mi 2 osoby – zwycięscy konkursu w Dzienniku Bałtyckim. Jako Gdynianin przyłączyłem wyspę do Gdyni. Tego samego lata mieszkańcy Jastarni, nie godząc się na taki proceder wykonali desant na wyspę w kilkanaście osób i odbili wyspę. W roku następnym nastąpił desant Gdyński razem z Prezydentem Szczurkiem i powrót wyspy do macierzy. Obecnie razem z Jastarnią organizuje „marsze śledzia”, aby wspólnie propagować to ciekawe miejsce. Z formalnego punktu, obszar ten znajduje się w gestii Urzędu Morskiego w Gdyni.

Udostępnij na:

Dodaj komentarz

Kod antyspamowy
Odśwież