27kwiecień2024     ISSN 2392-1684

Pożegnanie tureckiej fregaty

00 DSC 2361-nb

Wyjście „Gaziantepa“ zaplanowane było na 17:00.

Przed Dworcem Morskim byłem więc z piętnastominutowym wyprzedzeniem – i o mały wlos nie przyszedłem za późno! Czyniono właśnie ostatnie przygotowania do odcumowania. Do rufy przyczepił się już „Centaur II”, w pobliżu kręcił się asekurujący „Fairplay IV”, a robotnicy portowi czekali przy polerach, gotowi na komendę zwolnić cumy.

Ładnie to wyglądało – holowniki i pracownicyWUŻu niebiescy – załoga na deku „Gaziantepa” czerwona – jak i powiewająca na rufowym drzewcu turecka flaga.

Do podwieszonej przepisowo po lewej strony masztu biało-czerwonej na znak, że okręt odwiedza Polskę, doszła druga biało-czerwona, przekręcona – co oznacza w morskim Międzynarodowym Kodzie Sygnałowym literę H – znak, że pilot jest już na pokładzie. A na Nabrzeżu Francuskim stało samotnie dwóch żegnających tureckich gości oficerów Marynarki Wojennej. Naprzeciw nich, na prawej burcie ustawił się rząd czerwono odzianych członków załogi oraz oficer dyżurny, wszyscy w pozycji na prawie „spocznij”, czyli z rękami zaplecionymi za plecami. Dowództwo nadzorowało z mostku zwalnianie cum, a radar obracał się nieśpiesznie, łapiąc portowe echa rzadkiej wizyty tureckiego okrętu wojennego w Polsce.

Przed Dworcem Morskim nie było machających chusteczkami tłumów, żegnających odjeżdżających gości. Ale nie było to też wyjście „Batorego”, uwożącego ich bliskich do dalekiej Ameryki – te czasy skończyły się już chyba bezpowrotnie. Budynek Dworca Morskiego przestał być bazą przeładunkową tysięcy emigrantów opuszczających Ojczyznę na zawsze. Niebawem otworzy się w nim Muzeum Emigracji, a z otwartego tarasu przy kawiarni i restauracji turyści będą mieć piękny widok na port i przybywające do Polski wycieczkowce, cumujące w miejscu, z którego kiedyś odpływały nasze transatlantyki.

Teraz jednak miejsce to zwalniał „Gaziantep”, a ja starałem się dobrze wywiązać z obietnicy, danej tureckim marynarzom podczas przedpołudniowego zwiedzania. Bylem wiec wszedzie tam, skąd móglbym zrobić ładne zdjęcie wychodzącej z portu fregaty.

Sześć minut przed piątą zwolniono ostatnie cumy. Marynarze położyli już drzewce flagowe na dziobie okrętu, który zaczął powoli oddalać się od nabrzeża i skierował się w stronę wyjscia. Szary masyw fregaty zniknął za stojącym tam akurat promem „Stena Vision”, by zaraz potem pokazać się po jej drugiej stronie. Przed okrętem były już tylko główki wejściowe – choć w tym wypadku lepiej byłoby powiedzieć – wyjściowe z gdyńskiego portu.

„Centaur II” zbliżył się do rufy „Gaziantepa”, by Turcy mogli oddać hol. Z obu stron krótkie machnięcie ręką na pożegnanie, po czym holownik zrobił zwrot i odszedł w głąb portu.

O 17:03 okręt zaczął wsuwać się za falochron.

Spoglądałem za nim jeszcze przez chwilę zastanawiając się, czy z pokładu widać mnie, stojącego samotnie na końcu nabrzeża z aparatem – tak, jak obiecałem.

Przez krótki moment miałem wrażenie, ze Turcy dostrzegli mnie i na ich twarzach pojawił się jakby uśmiech zadowolenia, ale przecież nie mogłem tego zobaczyć– byli już zdecydowanie za daleko.

Może zobaczyłem po prostu swój własny uśmiech? Podobno takie rzeczy są możliwe!

© Antoni Dubowicz 2014

Udostępnij na:

Submit to FacebookSubmit to Twitter

Dodaj komentarz

Kod antyspamowy
Odśwież

Przeczytaj również: