Połów szprota

00-022-nb

Z przyznanej Polsce na 2014 rok całkowitej kwoty połowowej szprota w ilości 70.456 ton - na statki rybackie o długości powyżej 12,0 m przypada część wynosząca 59.847,441 ton. Na klasyczną „rufę”, czyli trawler rufowy, mieszczący się w kategorii statków o długości od 25,50 do 30,49 m przypada niecałe 939 ton. Wziąwszy pod uwagę, że jeden zaciąg, jedna „paczka” to ok. 2 tony szprota, paczek takich wyciągnąć więc wolno maksymalnie 470. Dla „rufy” jednak połowy rzędu 600 ton miesięcznie nie stanowiłyby żadnego problemu. Łatwo więc wyliczyć, że ograniczenia są dla rybaków dotkliwe.

Tematem dzisiejszych „bałtyckich fotografii” nie będą jednak limity połowowe, tylko praca na kutrze. A któż potrafiłby pokazać ją lepiej, niż któryś z członków załogi – szczególnie taki, który nie pracuje bezpośrednio przy sieciach, jak na przykład operator w sterówce? Taką osobą jest pan Zbigniew Akucewicz, którego fantastyczne fotki mam zaszczyt Wam dziś pokazać.

„Branie” szprota miało miejsce 12 kwietnia na jednym z dostępnych naszym kutrom bałtyckich łowisk. Pan Zbyszek, którego spotkałem na Leszkowym kutrze (WŁA-288) tuż po świętach, wyciągnął zdjęcia ze swojego smartfona i zgodził się na opublikowanie ich na stronie Naszego Bałtyku. Moim zadaniem było dokonanie wyboru – co okazało się wcale niełatwe– ponieważ wszystkie fotografie są nie tylko świetne technicznie, ale i nadzwyczaj interesujące. Mam jednak nadzieję, że zarówno autor, jak i Wy będziecie zadowoleni.

Opis tego, co sami zobaczyć możecie, daruje jednak sobie. Szczegóły techniczne i fachowe nazewnictwo nie jest tu nam do niczego potrzebne – przeciwnie, mogłoby wręcz przeszkadzać w delektowaniu się tymi cudownymi scenami, utrwalonymi na cyfrowej „kliszy”.

Tylko na jedno chciałbym zwrócić Waszą uwagę – a mianowicie na mewy. Zauważcie, że dopóki sieć jest w wodzie, w zasięgu wzroku nie ma ani jednego ptaka. Skoro tylko rozpoczyna się jej wybieranie, natychmiast nie wiadomo skąd pojawia się ich wrzaskliwa gromada! Pan Zbyszek mówi, że dzieje się tak zawsze!

Moja Ewunia twierdzi , ze dokładnie tak samo odbywa się to na przystanku PKSu na Kaszubach. Przychodzicie piętnaście minut przed planowanym odjazdem – nie ma żywego ducha. Pięć minut przed – to samo. Dwie minuty – na przystanku wciąż pusto. Zaczynacie się niepokoić, czy oby na pewno autobus przyjedzie, czy nie pomyliliście czegoś w rozkładzie. Sprawdzacie – wszystko się zgadza. O wyznaczonym czasie autobus pojawia się na szosie, podjeżdża do przystanku, staje. Usiłujecie wejść – a tu niespodzianka! Jesteście ostatni w kolejce, a przed wami stoi spora gromadka miejscowych, którzy wyrośli tu nagle jak spod ziemi! I jeśli macie pecha, w autobusie nie znajdzie się już dla was miejsca!

Jaka jest zależność między mewami i autobusem, zapytam pana Zbyszka przy następnym spotkaniu.

Ale póki co, zapraszam na połów szprota. Pożerajcie je oczami (sam także się przyłączę do tej uczty), bo rzadko kiedy zdarza się taka okazja!

Foto: © Zbigniew Akucewicz 2014

Tekst: Antoni Dubowicz

Udostępnij na:

Submit to FacebookSubmit to Twitter

Komentarze  

0 #1 Damroka 2014-05-11 22:09
Cudowne, soczyste zdjecia! Pierwszy raz widze jak to naprawde wyglada, nie wyobrazalam soebie, ze mozna stac po pas w rybach.
Przypowiastka o PKSie jest 100% prawdziwa :)
Cytować

Dodaj komentarz

Kod antyspamowy
Odśwież