- Utworzono: 28 październik 2025
Przeprowadzka SAMARYTANKI
Wtorek, 26 października 2021, ważna data w historii naszego budownictwa okrętowego.
Dlaczego? Już wyjaśniam.
Tego dnia w godzinach wieczornych SAMARYTANKA opuściła swoje dotychczasowe miejsce pobytu przy śmietnikach na tyłach biurowca Stoczni Gdynia i udała się do Muzeum Marynarki Wojennej. Będzie tam częścią ekspozycji plenerowej, stanie przy kutrze pościgowym BATORY.
Z jakiego jednak powodu ta niepozorna SAMARYTANKA miałaby być na tyle ważna, by pisać o niej artykuły? Ano dlatego, że to właśnie ona, niewielka motorówka sanitarna, zbudowana na potrzeby przewożenia chorych ze statków, szczególnie emigranckich transatlantyków do szpitala kwarantannowego na Babich Dołach była PIERWSZĄ konstrukcją zaprojektowaną i wybudowaną w będącej jeszcze w powijakach Stoczni Gdyńskiej S.A!!! To uratowane z pożogi dziejów i czasów świadectwo historii!
Historia samej SAMARYTANKI może nie jest jakaś wielka i znacząca, lecz warto poznać ją choć pobieżnie. Jej wodowanie odbyło się we wrześniu 1931 roku, ale z powodu kłopotów technicznych do eksploatacji weszła dopiero w 1933 roku, nie na długo zresztą, ponieważ projekt okazał się wadliwy. Motorówka była wolna, mało zwrotna, a dostęp do nadbudówki z chorymi na noszach tak uciążliwy, że lekarz portowy szybko zrezygnował z jej usług. Służyła potem między innymi jako pilotówka w gdyńskim porcie. Przetrwała wojnę, po czym wiele lat spędziła w odstawce. Było wiele projektów co do jej dalszych losów, lecz żadnego nie zrealizowano. W 1971 roku odrestaurowano ją wreszcie powierzchownie i postawiono na niewielkim placyku przed gmachem zarządu Stoczni. Podczas przebudowy sieci drogowej przeniesiono ją na tyły budynku, gdzie stała do dziś w sąsiedztwie śmietników.
Obecny właściciel biurowca, a także i motorówki, Pomorska Specjalna Strefa Ekonomiczna, przekazała teraz SAMARYTANKĘ Muzeum Marynarki Wojennej. To dobrze i niedobrze. Dobrze, bo nareszcie zostanie uratowana i jakoś godniej wyeksponowana. Jednocześnie i niedobrze, bo uważamy w Naszym Bałtyku, że MMW to nie jest miejsce dla niej, z założenia bowiem SAMARYTANKA była jednostką cywilną, z okrętami nic wspólnego nie miała i mieć nigdy mieć nie miała. Naszym więc zdaniem jedynym słusznym i właściwym dla niej miejscem pobytu byłoby Muzeum Emigracji, którego mogłaby się stać najcenniejszym eksponatem. Swego czasu przez wiele lat toczyły się nawet w tej sprawie rozmowy i pertraktacje. Sprawa była już prawie dopięta, lecz z jakichś powodów stało się inaczej. Cóż, pozostaje nam mieć nadzieję, że motorówka trafi kiedyś tam, gdzie powinna. Być może więc nie jest to jeszcze jej ostatnia podróż?
SAMARYTANKĘ przestawiono za pomocą potężnego dźwigu samojezdnego DEMAG AC 220-5 o udźwigu maksymalnym 220 t, dostarczonego przez firmę dzwigaj.com. Transportem zajęła się renomowana gdańska firma Szczypior Transport, prace „stoczniowe” fachowo wykonała TRANS-NAUTA.
W ciemności wieczoru i kapiącym na nos deszczu usiłowałem złapać kilka interesujących kadrów. Wyszło kilkaset, z czego trzydzieści i trzy mam zaszczyt Wam tutaj zaprezentować.
(kliknij w fotkę, by ją powiększyć. Najlepiej z funkcją F11)
PS:
Dwukrotnie pisałem już w Naszym Bałtyku o SAMARYTANCE, zerknijcie na poprzednie artykuły:
https://www.naszbaltyk.com/morskie-kadry-antka/317-niedokonczona-historia-samarytanki
https://www.naszbaltyk.com/morskie-kadry-antka/4085-samarytanki-dalsze-dzieje
© Antoni Dubowicz 2021/2025
- Utworzono: 16 październik 2025
NORWEGIAN PRIMA, OBCY w Gdyni!
Zaczęło się! Nie wiem, czy dowiedzieli się o nas za sprawą naszego astronauty, czy z gwiezdnych gazet (muszą przecież jakieś być!), w każdym razie do Gdyni przybył pojazd z innej planety. Zjawiskowy, wielki jak stodoła, o kształtach jednocześnie jakby dobrze znanych jak i wyjątkowych oraz raczej niespotykanych, skądinąd bardzo udanych proporcjach. Wszystko to trudne do wyłapania, do określenia. Coś jednak było w nim specjalnego, niezwykłego, co odróżniało go od innych galaktycznych statków. Co dokładnie, trudno określić, był po prostu inny, jakiś OBCY!
Nazywał się NORWEGIAN PRIMA. Prima? No, to się dopiero okaże. W każdym razie przyszedł i wypuścił z siebie ponad 3000 stworów, które na oko niczym się nie różniły od nas, zwykłych ludzi. Ale wiadomo - pozory mylą, a poza tym niedługo mogliśmy się im przyglądać, raz że ze statku wysiedli na zamkniętym dla ziemskich śmiertelników, pilnowanym przez strażników nabrzeżu, a dwa że wpakowali się od razu do czekających już na nich autobusów lub taksówek, które wywiozły ich w niewiadomym kierunku. Wrócili jednak szybko i już o wpół do drugiej po południu znów schowali się w czeluściach swego kilkunastopiętrowego wieżowca.
Odeszli cichutko kilka minut później, dla niepoznaki unosząc się na wodzie, zupełnie jak jakiś normalny statek. Nie wiadomo, czy nie mogli, czy też nie chcieli wystartować już w porcie, na oczach zgromadzonej gawiedzi. Może ze względów bezpieczeństwa, albo nie chcieli zdradzić kierunku, w którym polecieli, a może też woleli oszczędzić nam szoku, z którego moglibyśmy się już nigdy w życiu nie wydobyć. Bo skoro już do nas dotarli, mają być może jakieś plany związane z naszą planetą. Najprawdopodobniej też przypatrzyli się nam uważnie i wiedzą doskonale, że wszystko czego nie rozumiemy, a obcych w szczególności uznajemy za wrogów i traktujemy z wielką niechęcią, a tego woleliby pewnie uniknąć.
Tak czy siak po ich wyjściu rozgorzała wielka dyskusja na internetowych forach. Zdania na ich temat były, jak zwykle, podzielone, choć mam wrażenie, że większość komentatorów nastawiona była do gości co najmniej nieprzychylnie. Najłagodniejszym chyba zarzutem w ich kierunku było, że przywożą do naszego pięknego kraju swoje kosmiczne śmieci. Tymczasem jakoś nie zauważyłem na nabrzeżu żadnego wzmożonego ruchu śmieciarek. Spróbuję dowiedzieć się w tych dniach Eko Dolinie, czy zarejestrowali dodatkowe, tajemnicze odpady na ich wysypisku. Kto wie, może mi nawet odpowiedzą. O ile nie jest to jakiś spisek!!! A kto za nim stoi, wszyscy wiemy. ONI! Jak zawsze!
© Antoni Dubowicz 2025
- Utworzono: 04 październik 2025
Nurek
Gdynia w początku lat 60tych:
Ta pływająca skrzynia z fotelem i drabinką do wody to Baza Nurkowa. Napisałem to z dużych liter, bo naprawdę zasługuje na to. W tych latach nie było lepszych i tak się właśnie pracowało. A czego, jakich cudów nasi nurkowie dokonywali, opisane jest w tylu źródłach, że nie warto nawet próbować cytować.
- Utworzono: 07 październik 2025
Krzywy HORYZONT
Gdynia 1964, być może lipiec. Jestem z ojcem na wakacjach i właśnie tutaj, w tym miejscu rozpoczyna się moja fascynacja i miłość do MORZA. Jakie to miejsce? Oczywiście Gdynia, a szczególnie port, czyli to, co było wówczas dostępne, a było tego akurat dużo - nabrzeże Pomorskie z okrętem muzeum ORP BURZA, jednostkami pasażerskimi Żeglugi Gdańskiej, jakimiś barkami, całą flotą rybaków po przeciwnej stronie basenu, żaglowcem szkolnym DAR POMORZA i kilkoma również szkolnymi statkami motorowymi. Jednym z nich był przebudowany z lugrotrawlera HORYZONT.
I właśnie ten krzywy, chylący sie w lewo HORYZONT (z pozującym przy nim tatusiem) to początek Morskich Kadrów Antka, kto wie czy nie pierwszy w ogóle!
© Antoni Dubowicz
- Utworzono: 26 wrzesień 2025
Obraz Marka Sarby w Muzeum Helu
W dniu 24. września br. w Muzeum Helu odbyło się uroczyste odsłonięcie niewielkiego obrazu Marka Sarby pt. Unforeseen/Nieprzewidziany. Obraz ten (olej na płycie 32x46 cm) to niejako duch dawnych czasów, scena zapisana w wyobraźni autora, przedstawiająca wejście nieistniejącego już od dawna kutra łącznikowego K-18 Bryza do opuszczonego Portu Wojennego w Helu.











































