05październik2024     ISSN 2392-1684

00 aDSC 0911

Gdynia Sails 2014 – na pokładzie rosyjskiego barku „Sedov”

W 1974 roku odbył się w Gdyni zlot żaglowców, zwany Operacją Żagiel. Było to wówczas bezprecedensowe, pierwsze tego typu wydarzenie nie tylko w Polsce, ale i w ogóle za tzw „żelazną kurtyną”. A zawdzięczamy je „Darowi Pomorza”, który w olimpijskim roku 1972 zadebiutował w organizowanych od 1956 roku zlotach „Operation Sail” i, ku ogromnemu zaskoczeniu żeglarskiego swiata na całym świecie, wygrał regaty w klasie A.

40 lat później władze miasta postanowiły uczcić to wydarzenie, organizując operację „Gdynia Sails 2014”. Do udziału w niej zaproszono szczególnie te żaglowce, które były w Gdyni także w 1974 roku.  

Zamiar powiódł się znakomicie, przypłynęło aż 25 żaglowców klasy A i B, w tym 10 „starych znajomych” oraz kilku nowych gości.

  • Antoni Dubowicz
  • Odsłony: 790
00 aDSC0134

Ostatni rejs okrętu podwodnego ORP Sęp

Jest wtorek, drugi dzień marca 2021 roku. Szary i pochmurny. Wyjątkowo szary dla Marynarki Wojennej. W tym dniu w ostatni swój rejs – na dok do stoczni Remontowa w Gdańsku – idzie okręt podwodny ORP Sęp, jeden z dwóch pozostałych jeszcze w służbie okrętów klasy Kobben, podarowanych nam na początku tego wieku przez Norwegów. Nie idzie o własnych siłach, do Gdańska przeholowują go dwa Nosorożce. Nie idzie też na remont, idzie na rozbiórkę. Stanie się pustą wydmuszką bez jakiejkolwiek wartości – choć w planach Agencji Mienia Wojskowego, która po dokowaniu okręt przejmie, jest jego sprzedaż. Określono nawet sumę, którą agencja chciałaby dostać -  750 858,48 zł netto. Nawet jednak gdyby się to udało, co wydaje się nieprawdopodobne, byłby to interes stratny. Za wypatroszenie Sępa trzeba bowiem zapłacić teraz Remontowej 999.990,00 złotych. Wszystko jedno, netto czy brutto, to bez znaczenia.

  • Antoni Dubowicz
  • Odsłony: 1009
01 aDSC0055

ORKA w porcie – nawijanie siatki, marki na stalówkach

Jeśli myślicie, ze rybacy po powrocie z łowiska i wyładunku ryby wracają do domu, by poleniuchować kilka dni, pobyć z rodziną czy zająć się jakimiś przyjemnościami, to jesteście w błędzie! Po rejsie jest przed rejsem, a przed rejsem trzeba przygotować narzędzia pracy do pracy. To znaczy oporządzić kuter, dokonać przeglądu wszelakich maszyn i urządzeń, wymienić to, co do wymiany, naprawić, co do naprawy, statek oprowiantować, zaopatrzyć w paliwo, wodę i wszystko inne, co na morzu będzie lub może być potrzebne.

  • Antoni Dubowicz
  • Odsłony: 3026
00 aDSC0690

Krótka historia - FAIRPLAY VII

Lubię wpaść do portu ot tak po prostu, bez wyraźnego celu. Nie sprawdzając, co akurat tam stoi, co wchodzi, co wychodzi, nie śledząc stron pilotów czy Urzędu Morskiego. Pójść by pójść i dać się ponieść czarowi chwili. Poczekać na to, co się wydarzy. Bo zawsze się coś wydarza, jeszcze nigdy nie było tak, by nie zdarzyło się nic! W porcie bez przerwy jest jakiś ruch! Czasem jest to po prostu powiew wiatru, który czuję na twarzy, czasem krzyk przelatującej mewy albo jakieś dźwięki, niosące się po powierzchni wody od strony stoczni czy portowych basenów.

Tym razem (14 października 2020) widoczność była słaba, niebo zasnute deszczowymi chmurami, na morzu szalał kolejny jesienny sztorm. Mimo dość wczesnej pory było szaro, zza mgły dochodził blask zapalonych świateł na portowych pirsach. Mokra Ostroga Pilotowa, na której stałem, lśniła jak lustro, wdzierające się od morza w głąb portu fale rozbijały się o nabrzeże, rozpylając w powietrzu wodny pył. Było zimno, zimniej niż wskazywałby na to odczyt na termometrze. Jeden z tych dni, w których na własnej skórze doświadczyć można, jak bardzo temperatura odczuwalna różni się od temperatury rzeczywistej!

  • Antoni Dubowicz
  • Odsłony: 785
00 aDSC0038

Zima, Charlotta i zagubiony pilot

Marzec 2018, powrót zimy. Późny, krótki, za to ostry. Na Bałtyku sztorm. Lodowaty wschodni wiatr wdziera się wprost do portu, burząc spokojną zazwyczaj taflę wody w awanporcie. Silne fale roztrzaskują się o odbijacze na zewnętrznej stronie Ostrogi Pilotowej, przelewają się przez nią, zostawiając po sobie coraz grubszą warstwę marznącej natychmiast wody. Wejście na nabrzeże jest niewskazane, wręcz niebezpieczne, jego powierzchnia to jedna wielka, gładka tafla lodu.  

Z portu wychodzi CHARLOTTA B, niewielki niemiecki kontenerowiec (168 m, 1.421 TEU) pod tanią banderą Liberii. To jeden z tzw. „feederów”, statków dowozowych, przewożących towary z mniejszych portów Bałtyku do wielkich „hubów”, mających bezpośrednie połączenie z portami Wschodniej Azji i innych dalekich kontynentów. Za Charlottą bieży FAIRPLAY XVI, jeden z najsilniejszych w Gdyni holowników. Trzyma się jednak z dala od niej, nie uczestnicząc aktywnie w jej wyjściu z portu.

  • Antoni Dubowicz
  • Odsłony: 765

Przeczytaj również: