Cztery STENY

00 DSC0685a

To zdarzyło mi się raz jeden i nie wiem, czy się jeszcze kiedykolwiek powtórzy. Przypuszczam, że nie, to raczej niemożliwe. No bo powiedzcie sami, zobaczyć cztery Steny, stojące naraz w Gdyni, do tego nie na swoich miejscach, to jest coś absolutnie wyjątkowego! Cud ten wydarzył się jednak, a ja byłem jego świadkiem! Miał miejsce w dniu 31 marca 2018 roku. Sprawdziłem w kalendarzu, była to sobota. Dzień później mógłbym uznać to za żart prima aprilisowy i w ogóle nie poszedłbym do portu w przeświadczeniu, ze ktoś chce sobie ze mnie zakpić, w sobotę jednak nie mogło być o tym mowy.

No więc stały tam, równo podzielone. Dwie na prawo od Kapitanatu, przy nabrzeżu Francuskim, dwie na lewo, przy Polskim. Ani jedno, ani drugie miejsce nie jest i nigdy nie było ich stałym miejscem postojowym w gdyńskim porcie. Promy, szczególnie te pasażerskie, cumują przy terminalu promowym na samym końcu portu, w Basenie VIII, zwanym kontenerowym. Kawałek nabrzeża, wystarczająco długi (lub krótki, jak kto woli) dla jednego promu, nazywa się nabrzeżem Helskim II. W całym porcie są poza tym zaledwie dwa inne miejsca przystosowane do obsługi promów – statków z wielkim opuszczanym pomostem rufowym, po którym wtoczyć lub wytoczyć się mogą pojazdy i naczepy z towarem. Statki te, nazywane ro-rowcami  (od angielskiego roll on – roll off) potrzebują specjalnego nabrzeża z wyspą lub też specjalnie skonstruowanego pomostu, do którego mogą dojść rufą. W Gdyni coś takiego jest tylko w Basenie V (Ministra Kwiatkowskiego) - dwie rampy na nabrzeżu Stanów Zjednoczonych w terminalu ro-ro oraz jedna dwupoziomowa rampa przy nabrzeżu Czeskim, zbudowana kiedyś specjalnie dla statków przewoźnika Finnlines. Nigdy jednak nie widziałem, by obsługiwano tam jakikolwiek prom Steny Lines.

Jak widzicie, wszystkie cztery znajdowały się tego dnia w miejscach, w których w zasadzie ich być nie powinno.

Jaki mógł być powód tego nieoczekiwanego zgromadzenia? Zacznijmy od promów po prawej stronie

STENA BALTICA, prom pasażersko-towarowy, zbudowany w 2007 roku w stoczni Aker Yards w Helsinkach na zamówienie francuskiego przewoźnika Brittany Ferries. Pod nazwą COTENTIN do 2013 roku pływał w dni powszednie pomiędzy Poole i Cherbourgiem, a w weekendy na trasie Poole - Santander. W ten sposób można było obejść weekendowy zakaz ruchu ciężarówek we Francji. Od 2013 do 2020 prom, wyczarterowany przez Stenę, przemianowany na STENA BALTICA, eksploatowany był na trasie Gdynia – Karlskrona. (pod banderą brytyjską). Co robiła STENA BALTICA na Francuskim w marcu 2018? Pewnie robiła sobie przerwę.

Co robiła tam STENA VISION, stojąca dziób w dziób ze STENĄ BALTICĄ? Chyba to samo. Krótki postój. Pozwólcie na kilka słów o niej, bo to prom z polskim rodowodem. Jeśli tego nie wiedzieliście, dowiecie się teraz. Przez ponad sześć długich lat, od 1981 do 1987, budowała go na zlecenie Steny Lines Stocznia Gdańska im. Lenina. W tym czasie jednak stoczniowcy bardziej zajęci byli paleniem opon, strajkami i polityką niż budową statków. Prom, zamówiony do obsługi linii Kiel – Göteborg, nazywać się miał pierwotnie STENA SCANDINAVICA, lecz tuż przed ukończeniem zmieniono mu nazwę na STENA GERMANICA. Na linii Gdynia – Karlskrona kursuje od listopada 2010 pod nazwą STENA VISION, wspólnie ze STENĄ SPIRIT, siostrzaną jednostką, budowaną równie długo, ukończoną dopiero w 1988 roku jako STENA SCANDINAVICA, która pierwotnie miała się nazywać STENA GERMANICA. Pokomplikowane to trochę, podobnie jak i ich budowa. W 2010 roku były to już jednostki dość leciwe, lecz przed ich wejściem na linię Gdynia - Karlskrona trąbiono u nas głośno, zupełnie nie wiem po co, że będą to statki nowe. Rozpisano nawet konkurs na nazwy dla nich, na który nadeszło ponad 14.000 propozycji. STENA VISION weszła na linię bez wielkch uroczystości, ze STENĄ SPIRIT było już jednak inaczej. W piątek, 1 lipca 2011 roku, punktualnie o godzinie 12:00, zaproszono publiczność do terminalu promowego na dzień otwarty, OPEN SHIP, w trakcie którego odbył się uroczysty chrzest promu, drugi już w jej historii. Butelkę szampana rozbiła o burtę statku matka chrzestna, gdyńska aktorka Anna Przybylska.

Przejdźmy do promów przy Polskim. Oba to promy towarowe, podział miejsc stacjonowania przeprowadzono więc zgodnie z rodzajem statku. Lub też całkiem przypadkowo, ale kto to może dziś wiedzieć? Może ustawiano je według nazwy? Dwa po prawej nazywają się STENA coś tam, dwa pozostałe nie mają STENY w nazwie.

GUTE to prom towarowy, wyczarterowany od Gotlandsbolaget. To dość niewielka, niczym się nie wyróżniająca jednostka, z wyglądu raczej nieciekawa. Zbudowano ja w 1979 roku w stoczni Ab Falkenberg. Ma 118 metrów długości, linię ładunkową o długości 856 metrów i przewozi wyłącznie pojazdy ciężarowe, żadnych pasażerów. Na linię Gdynia – Karlskrona GUTE wszedł pod koniec sierpnia 2017, jednak od stycznia 2018 chodził na trasie Göteborg – Frederikshavn. Powrócił do Gdyni 4 marca. Był pracowity, wykonywał tygodniowo 8 podróży (4 do Szwecji, 4 z powrotem). Gdyby nie czerwony komin z dużą literą S na nim, nikt by jednak nie pomyślał, że może to być prom w służbie Stena Lines. Co statek robił tego dnia przy Polskim? Nie wiem, może pozostałe potrzebowały kogoś dla towarzystwa? Macie lepsze wytłumaczenie?

ELISABETH RUSS to, w porównaniu z GUTE, statek z wyższej polki. Większy i pojemniejszy, ma 153 metry długości i ścieżkę ładunkową o długości 1.625 m. Zbudowany w 1999 roku w stoczni J.J. Sietas KG w Hamburgu, już na pierwszy rzut oka daje się poznać jako „rasowy” prom ro-ro, z kilkupiętrową, sięgającą od burty do burty nadbudówką na dziobie, masywnym kominem w rufowej części na lewej burcie i wielkiej, dwupoziomowej przestrzeni ładunkowej, zakończonej szeroką rampą. To statek, który otworzył w październiku 2017 drugą linię promową Steny do Szwecji, kursując pomiędzy Gdynią i Nynäshamn, leżącym w rejonie metropolitalnym Sztokholmu. Była to również linia wyłącznie frachtowa, ELISABETH RUSS przewoziła wyłącznie pojazdy ciężarowe z kierowcami, naczepy, kontenery oraz ładunki wtaczane, natomiast nie zabierała ani pasażerów, ani samochodów osobowych. Wychodziła z Gdyni trzy razy w tygodniu, robiła więc, licząc tam i z powrotem, sześć kursów pomiędzy Polską i Szwecją – dwa mniej niż GUTE. Jako jedyna z całej czwórki ELISABETH RUSS miała dobry powód do postoju na Polskim. Czekała na zmiennika! W końcu marca 2018 kończyła bowiem swoją służbę w czarterze Steny, ustępując miejsca większemu statkowi BORE BAY (który już w sierpniu zastąpiony został jeszcze większym promem VIKINGLAND. Pisałem o nim w Morskich Kadrach (https://www.naszbaltyk.com/morskie-kadry-antka/3607-prom-vikingland-w-trzeciej-podrozy-do-szwecji), że „…Stena wzięła go w czarter niejako z biegu, z dnia na dzień, wprowadzając go natychmiast na nową linię. Nie zdążono nawet zamalować znaków armatorskich na kominie i nadbudówce. Przypadkowemu widzowi nie przyjdzie więc nawet na myśl, że patrzy na nową jednostkę Steny! Tak zresztą było również w przypadku jej poprzedniczek. Przemalowanie zarówno „Elisabeth Russ” jak i „Bore Bay” ciągnęło się tygodniami i wykonywano je systemem chałupniczym. Dziś kawałeczek, jutro troszkę, pojutrze kilka maźnięć pędzla. Nie muszę chyba dodawać, że malowano wyłącznie komin, kolorem kadłuba się w ogóle nie przejmując…”

I to już wszystko. Nigdy już nie było w Gdyni takiego zbiegowiska różnych STEN jak właśnie w tym jednym dniu. Zdjęcia te wpadły mi w ręce przy przeglądaniu archiwów w poszukiwaniu materiałów do nowej książki Jerzego Drzemczewskiego i Bohdana Hurasa (ale cicho sza, nie mówcie nikomu!) i postanowiłem się nimi z Wami podzielić.

(kliknijcie w kadr, by go powiększyć. Funkcja F11 włącza dodatkowo tryb pełnoekranowy)

(kliknijcie w kadr, by go powiększyć. Funkcja F11 włącza dodatkowo tryb pełnoekranowy)

  

© Antoni Dubowicz 2018 (fotki), 2021 (tekst)

Udostępnij na:

Submit to FacebookSubmit to Twitter

Dodaj komentarz

Kod antyspamowy
Odśwież

Przeczytaj również: