WŁA-127 - Ostatni rejs

historia wla nb

27 kwietnia 2009 roku około godziny 21.00, z portu w Darłowie wychodzi w morze kuter rybacki WŁA-127, jak się później okaże, załoga i kuter wypływają w swój ostatni rejs.

Zadanie, połów szprota w okolicach duńskiej wyspy Bornholm. Złowioną rybę planowano wyładować w porcie Køge (Dania).

 mapa wla 127 historia nb

28 kwietnia 2009 roku, załoga ostatni raz rozmawiała telefonicznie z armatorem i nie zgłasza żadnych kłopotów. WŁA-127 był zajęty połowem, w trakcie wybierania sieci, szyper rozmawiał ostatni raz przez radio z kutrem DZI-102. Był zadowolony z połowu i powiedział, że ma w ładowni kilkanaście ton szprota. Po sklarowaniu sprzętu, od godz. 01.46, 30 kwietnia, kuter szedł z prędkością 5 węzłów kursem WSW, prawdopodobnie do Køge, mijając prawą burtą Bornholm. Silny NE wiatr (6° B), umiarkowane fale (stan morza 2 do 3) i dobra widzialność, nie zagrażały bezpieczeństwu żeglugi.

Ostatni sygnał

29 kwietnia 2009 roku, pozycja 55.13,68 N i 015.24,60 E, Centrum Monitorowania Rybołówstwa rejestruje ostatni sygnał namierzania satelitarnego z którego wynika że kuter poruszał się z prędkością 6 węzłów.

mapa wla 127 ost sygnal

Tego samego dnia o godzinie 19.05, MRCC (Maritime Rescue Coordination Centre) Bornholm poinformowało MRCK w Gdyni o odnalezieniu na pozycji 54.58,3 N i 015.08,0 E tratwy ratunkowej z polskimi oznaczeniami. Na tratwie, kole ratunkowym i otwartym ubraniu ratunkowym były napisy: HEIMAT, Władysławowo oraz WŁA-127. W związku z tym MRCK w Gdyni rozpoczęło działania wyjaśniające. Jednocześnie JRCC Danmark prowadziło akcję poszukiwawczą, w której uczestniczyły 3 jednostki ratownicze i śmigłowce. O godz. 20.50 MRCK Gdynia potwierdziło u armatora WŁA-127 brak łączności z kutrem, a o godz. 2140, utratę monitoringu WŁA-147 przez Centrum Monitorowania Rybołówstwa w Gdyni w nocy 30.04.2009 r. o godz. 02.16.

1 maja 2009 roku, o godzinie. 02.20, MRCC Aarthus poinformowało o zauważeniu plamy olejowej, a o godz. 07.25, o odnalezieniu pławy świetlnej z napisem HEIMAT. O godz. 07.30 kierowanie akcją przejęło Naval Direct Bornholm i zaplanowało skierować do niej – oprócz aktualnie działających 4 śmigłowców – jeszcze 3-4 oraz ok. 7 jednostek nawodnych biorących udział w SAREX 2009 (międzynarodowe ćwiczenia morskich służb ratowniczych o kryptonimie „Sarex 09”), w tym jednostek ratowniczych Marynarki Wojennej RP: śmigłowca Mi-14PS i ORP MAĆKO. O godz. 10.30 litewski statek ratowniczy odnalazł na pozycji 45.49 N i 014.48 E drugie koło ratunkowe z WŁA -127. Akcję poszukiwawczą zakończono w dniu 01.05.2009 r. o godz. 13.00.

JRCC Danmark poinformowało w dniu 07.05.2009 o godz. 15.25 Konsula RP w Kopenhadze o odnalezieniu przez okręt wojenny HDMS HAVKATTEN, przy użyciu pojazdu podwodnego ROV, na pozycji 55.03,96 N i 015.15,29 E na głębokości 68 m wraka kutra WŁA-127. Wrak leży na prawej burcie z mocniej zagłębioną w dnie rufą, niecałe 4 Mm od wschodniego wybrzeża Bornholmu.

Z informacji przekazanych polskim siłom morskim przez duńskie służby ratownicze wynika, że wrak kutra WŁA-127 znajduje się na wschód od wyspy Bornholm gdzie 18 maja 2009 roku z Portu Wojennego w Gdyni wypływa okręt ratowniczy Marynarki Wojennej RP „ORP LECH”.

Podstawowym zadaniem ORP „Lech” była ostateczna identyfikacja wraku oraz sporządzenie dokumentacji o stanie wraku w celu ustalenia okoliczności i przyczyn jego zatonięcia a w przypadku odnalezienia ciał członków załogi przeprowadzenie prac podwodnych, które pozwolą na wydobycie ich na powierzchnię.

Przedsięwzięcie było koordynowane przez Centrum Operacji Morskich w Gdyni. Na pokładzie ORP „Lech” oprócz 59-osobowej załogi znajdowali się specjaliści z Dywizjonu Zabezpieczenia Hydrograficznego, Akademii Marynarki Wojennej i Ośrodka Szkolenia Nurków i Płetwonurków.

ORP Lech przez cztery dni penetrował wrak kutra. Na ciało pierwszego z pięciu zaginionych rybaków trafiły podwodne zdalnie sterowane urządzenia, które nagrywały na kamerę wnętrze zatopionego statku. Poszukiwania pozostałych członków załogi przerwano ze względu na bardzo złe warunki pod wodą. Okręt powrócił do Gdyni.

Zdecydowano że ORP LECH powróci na miejsce, druga faza prac podwodnych z udziałem tego okrętu rozpoczęła się w czerwcu 2009 roku. ORP LECH wyruszył ponownie 15 czerwca.

Decyzję o powrocie w rejon zalegania wraku poprzedziła szczegółowa ekspertyza materiału filmowego wykonanego w czasie prac podwodnych prowadzonych w maju. Analiza zebranych materiałów, którą przeprowadzili specjaliści Marynarki Wojennej, pozwoliła na określenie dalszego planu prac podwodnych.

Po dotarciu w rejon zalegania wraku rozpoczął proces filmowania wraku oraz dalszą jego penetrację. W wyniku analizy materiału filmowego wykonanego przez jeden z bezzałogowych pojazdów podwodnych stwierdzono obecność niezidentyfikowanego ciała w jednym z pomieszczeń kutra. Tego samego dnia nurkowie podjęli udaną próbę wyciągnięcia zwłok na powierzchnię. Około północy w rejon prac podwodnych dotarł drugi polski okręt ratowniczy. ORP „Maćko” zacumował do „Lecha”, przyjął na pokład wydobyte ciało i rozpoczął rejs powrotny do Polski.

Zebrany przez Marynarkę Wojenną materiał został przekazany służbom cywilnym do zbadania przyczyn zatonięcia kutra WŁA-127. W trakcie prac podwodnych nurkowie MW wydobyli na powierzchnię ciała trzech spośród pięciu członków załogi kutra (jedno w maju i dwa w czerwcu). Panujące na dnie warunki, ułożenie i stan wraku oraz ograniczony czas pracy nurków na głębokości ok. 70 m, umożliwiły częściowe zbadanie kutra WŁA 127. W pracach podwodnych uczestniczyli nurkowie, wykorzystywano zdalnie sterowane bezzałogowe pojazdy podwodne, kamery, sonary oraz techniki podwodnego cięcia kadłuba. W operacji i pracach eksperckich uczestniczyli specjaliści Marynarki Wojennej z Szefostwa Ratownictwa Dowództwa MW, Centrum Operacji Morskich, 3 Flotylli Okrętów, Akademii Marynarki Wojennej i Dywizjonu Zabezpieczenia Hydrograficznego MW.

Fotografie: skany sonarowe z ORP LECH podczas pracy przy wraku kutra WŁA-127

Skany-sonarowe-pozycji-wraku

 Skany-sonarowe-pozycji-wraku2

skany wrak

 Fot. Marynarka Wojenna RP

Próba wyjaśnienia przyczyn zatonięcia kutra WŁA-127

Rozprawa przed Izbą Morską w Gdyni:

"Nie wiem, co mogło być przyczyną tragedii. Sami bardzo chcielibyśmy to wiedzieć. Na morzu nie było przecież sztormu. Wydaje mi się, że doszło do tego bardzo szybko. Nie zdążyli przecież nawet wcisnąć guzików ratowniczych i sygnałów s.o.s. W bliskiej okolicy w słyszalności na fali radiowej UKF były przecież inne kutry" - mówił przed izbą współarmator WŁA-127, Michał Necel. 

Syn szypra z WŁA-127 Marek Szymański zadał pytanie, czy wypadek kutra mógł mieć związek z odbywającymi się w tym czasie w okolicy manewrami ratowniczymi NATO "Sarex". Poza salą armatorzy jednostki mówili anonimowo dziennikarzom, że nie wykluczają, iż WŁA-127 mógł zostać potrącony przez okręt uczestniczący w ćwiczeniach.

Zeznający jako świadek kmd. por. Albert Figat z Marynarki Wojennej, kierownik dwóch ekspedycji badających wrak kutra WŁA-127, nie wykluczył, że mogłoby dojść do trzeciej próby penetracji. Musiałby być do tego jednak użyty niewielki robot, który wszedłby do ładowni statku.

"Kadłub kutra nie nosi śladu uszkodzeń. Wszystkie trzy ciała, które znaleźliśmy, były w jednym pomieszczeniu. Prawdopodobnie rybacy ci próbowali ewakuować się przez to samo wyjście, ale siła fali ich cofnęła. Wydaje mi się, że tych dwóch pozostałych ciał nie ma już we wraku" - powiedział dziennikarzom Figat.
Naczelnik Centrum Monitorowania Rybołówstwa Zbigniew Grabowski mówił natomiast, że kuter był wyposażony m.in. w transponder radarowy, który samoczynnie uruchamia się i dzięki satelicie co dwie godziny wskazuje pozycję jednostki na morzu. "Urządzenie to może ulec jednak czasowej awarii np. podczas burzy lub jakiegoś przepięcia elektrycznego, ale nie oznacza to od razu, że dzieje się coś niepokojącego i należy wszcząć alarm" - zaznaczył.

Do dnia dzisiejszego nie są znane przyczyny tragedii WŁA-127,szanse na wyjaśnienie są prawie żadne, żeby nie napisać że ich nie ma, pojawiły się nawet teorie spiskowe….

Spekuluje się że przyczyną zatonięcia mogło być zderzenie z inna jednostką, chociaż po takiej kolizji powinny pojawić się ewidentne ślady na kutrze.

Kilka lat wcześniej u wybrzeży Wielkiej Brytanii trałujący kuter rybacki został nagle szarpnięty za włok,
przewrócony i zatopiony w ciągu sekund przez odbywający patrol w zanurzeniu rodzimy okręt podwodny.

Pojawiły się również głosy że kuter mógł być przeładowany, ale wówczas pogoda , która była
naprawdę niezła a dodatkowo wyporność statku nie spowodowałyby tak szybkiego zatonięcia.

 

Na koniec przebiegu tej smutnej historii kilka słów na temat kutra WŁA – 127.

Stalowy kuter rybacki zbudowany przez Niendorf / Ostsee Evers – Werft K.G. w 1972 r.; zakupiony od niemieckiego armatora w 2006 roku, sygnał wywoławczy SPG 2811; dł. całk. 25,40 m; szer. 6,40 m; wys. boczna 3,30 m; pojemność brutto 93 t.; silnik spalinowy Deutz 165 kW; port macierzysty Władysławowo; wyposażony w urządzenia radiowe i nawigacyjne: r/tfn VHF RT-4822 DSC, 2 x RT-2048, RT-2047, EPIRB-406, SART, echosondę, radar MD-3731, Furuno, reflektor radarowy; dopuszczony do żeglugi międzynarodowej ograniczonej do Morza Bałtyckiego przy sile wiatru 7° B.

 

Dominik Dzigman / Nasz Bałtyk  2013

Udostępnij na:

Submit to FacebookSubmit to Twitter

Komentarze  

+1 #1 Anonimowy 2014-01-13 23:33
moze zciagnela ich jakas lodz podwodna?
Cytować

Dodaj komentarz

Kod antyspamowy
Odśwież