28kwiecień2024     ISSN 2392-1684

MERI w ruchu wewnątrzportowym!

00 aDSC0230MERI to niewielki, nie wyróżniający się w zasadzie niczym szczególnym statek do przewozu ładunków wielkogabarytowych i ciężkich, zwany z angielska Heavy Load Carrier (to brzmi ładniej, bardziej światowo, jako naród bywalców i poliglotów kochamy nazywać rzeczy po angielsku). Konstrukcja jego jest prosta: na wyniesionym dziobie kilkukondygnacyjna nadbudówka ze zintegrowanym kominem, a cała reszta statku to wielka, niska platforma. Pusta, bez żadnych własnych urządzeń przeładunkowych. I to wszystko. Ot, najprostszy wariant ciężarowca.

Z reguły obserwuję MERI wywożącą w świat montowane w gdyńskim Portowym Zakładzie Technicznym suwnice. Dzieje się to często, bo też – o czym się wiele nie pisze, a szkoda -  dużo, bardzo suwnic się u nas produkuje!

Tym razem złapałem MERI nie z suwnicami lecz z innym, nietypowym ładunkiem. Nie jestem na tyle biegły w tych sprawach, by fachowo nazwać te wielkie, dwukolorowe beczki, wyglądające jak podstawy, czy też fundamenty pław lub też konstrukcji stalowych na wodzie. Znajdzie się jednak z pewnością jakiś specjalista, który nam w tym pomoże. Nietypowy był też kurs, który MERI obrał. Odcumował od Francuskiego, lecz nie skierował się, jak można było przypuszczać, w stronę główek wyjściowych*, tylko zakręcił za Ostrogę Pilotów i poszedł w głąb portu.

Pogoda była ładna, jak to się często zdarza w zimowe przedpołudnia (dla ciekawskich - było to 9 lutego 2018), przy czym po raz któryś zaobserwowałem, że linia nabrzeża pilotowego tworzy jakby granicę klimatyczną. Aura po stronie wschodniej, awanportu i otwartego morza jest zupełnie inna niż po stronie portu wewnętrznego. Tak i teraz: wschodnia strona z jaśniutkim, nieco prześwietlonym, niebieskim niebem upstrzonym delikatnymi białymi obłoczkami, zachodnia zaś zdecydowanie bardziej szara, ciemna i smutna. Sprawdźcie to sobie kiedyś sami, jeśli jeszcze nie zauważyliście tej dwoistości gdyńskiego klimatu!

Co do samego statku powiedzmy tylko, że ma prawie 105,5 metra długości, niespełna 19 m szerokości i 4.500 t nośności (DWT), a zbudowała go w 2012 roku stocznia STX Finland. Rzeczą może najistotniejszą dla niego jest powierzchnia platformy ładunkowej, która wynosi 1.610 m² (85,7 x 18,8 m). Dodać można by, jako ciekawostkę, że MERI przystosowany jest do zarówno do normalnej żeglugi po otwartych wodach (dziobem do przodu), jak i w lodzie - tyłem do przodu, na wstecznym – ma wtedy klasę lodowa 1A FS. Jego właścicielem i armatorem jest VG-Shipping Ltd. / Meriaura Ltd., portem macierzystym Turku.

I tyle. Nic już nie przeszkadza, by w spokoju zerknąć na zdjęcia. Zapraszam!

© Antoni Dubowicz 2018/2021

*) Wiem, wiem, nie ma główek wyjściowych, są tylko wejściowe, lecz słowa użyłem celowo dla zobrazowania sytuacji. Nie wszyscy są przecież znawcami morskiej terminologii!

Udostępnij na:

Submit to FacebookSubmit to Twitter

Dodaj komentarz

Kod antyspamowy
Odśwież

Przeczytaj również: