Rekordy we Władysławowie - „Minstrel”, scrubbery

 

DSC 0381 nb

Władysławowo, środa, 8 kwietnia 2015 roku.

Ten dzień z pewnością na długo pozostanie w pamięci wszystkich związanych z morzem mieszkańców Władysławowa. Do portu wpłynął bowiem „Minstrel”, największy bodajże statek w prawie 80-letniej historii miasta. Na nabrzeżach był to temat numer jeden, praktycznie nie mówiło się o niczym innym! Nic dziwnego, jako że nikt z obecnych nie mógł sobie przypomnieć, kiedy ostatnio (i czy w ogóle) pojawił się tu jakiś „prawdziwy” statek handlowy. Owszem, cumują tu zwykle jednostki obsługujące platformę Petrobalticu (stąd do niej najbliżej), czasem wpadnie jakiś żaglowiec, przed laty był nawet jakiś ponton z materiałami budowlanymi, ale statek handlowy? Przychodzący po ładunek? Na dodatek tak duży, że w zasadzie za duży? Nie, tego nie pamiętają nawet najstarsi rybacy!

Na papierze Władysławowo przyjąć może jednostki, w tym i statki handlowe, z ograniczeniem do 70 m długości i 4 m zanurzenia. „Minstrel” zaś jest zdecydowanie większy, ma aż 83 metry długości i 11 metrów szerokości. Wejść więc czymś takim do Władka w zasadzie się nie da!

- Tego dokonać może tylko Rosjanin! - zostaję więc natychmíast uświadomiony – albo Polak – dodaje z dumą mój informator. – Żaden inny kapitan nie byłby w stanie wprowadzić do Władka takiego kolosa, ani Niemiec, ani Francuz – ani nikt inny! Do tego trzeba mieć nie tylko umiejętności, ale i fantazję. A więc wyłącznie Polak albo Rosjanin! –

Okazało się, że faktycznie - załoga i kapitan „Minstrela” są z Rosji. Ale na pokładzie zauważyłem również znajome twarze pilotów gdyńskiego UNIPILu. Widok ten zaskoczył mnie zrazu, bo nigdy, przenigdy nie widziałem pilotów we Władysławowie. Jeśli kiedykolwiek pilot był potrzebny - funkcję tę sprawował sam Kapitan Portu. Ja jednak w ogóle nie kojarzyłem pilotów z tym portem, z nazwy wprawdzie „morskim”, ale przecież od zawsze tyllko „rybackim”. Z reguły cumują tu bowiem wyłącznie kutry. Kiedyś było ich ponad 120, teraz pozostało niespełna 60. Największe z nich nie przekraczają 30 metrów długości, sporadycznie pojawia się jakiś trochę większy.

W tę jednak pamiętną środę Władysławowo zasłużyło wreszcie w 100 % również na miano portu handlowego!

Sprawców tego jest kilku. Stroną logistyczną, związaną z wejściem „Minstrela”, zajęła się firma Rhenus Port Logistics z Gdańska, sprawami sztauerskimi zaś Hecksher Polska z Gdyni. Bezzporny i oczywisty wkład w wydarzenie ma też firma Vistal Eko, mająca swój zakład w Kartoszynie nad Jeziorem Żarnowieckim. Vistal buduje tam przeróżne konstrukcje stalowe, między innymi „scrubbery” – płuczki spalin, służące do znacznego ograniczenia emisji tlenków siarki do atmosfery.

Scrubbery takie montuje się od jakiegoś czasu na statkach, pływających w tzw strefach SECA (Sulphur Emission Control Areas). Strefy takie to obecnie akwen całego Morza Bałtyckiego, Kanału La Manche oraz Morza Północnego, a także obszary wodne wzdłuż wybrzeży Stanów Zjednoczonych i Kanady oraz Karaibów, włącznie z Puerto Rico i Virgin Islands (ECA). Kolejne strefy ECA są już w planach.

Obowiązująca od stycznia 2015 tzw. „dyrektywa siarkowa” nakazuje w tych strefach radykalną redukcję wyziewów siarkowych, co można osiągnąć na dwa sposoby - albo stosując dużo droższe od tradycyjnego paliwo niskosiarkowe, albo też ograniczając emisję siarki do atmosfery właśnie za pomocą płuczek spalin. Płuczki takie to jednak spore instalacje, zajmujące pod pokładem dużo miejsca. Mniejsze statki, które miejsca nie mają, siłą rzeczy muszą pójść pierwszą drogą, odbijając sobie zwiększone koszty paliwa przez podnoszenie cen przewozów, większe jednak, zwłaszcza wycieczkowce, które zachodzą również w regiony świata, w których nie ma paliwa niskosiarkowego, instalują płuczki.

Scrubbery zbudowane przez Vistal Eko to giganty, bijące wszelkie rekordy wielkości. Dwie kompletne instalacje, spoczywające teraz na nabrzeżu przy płocie „szkunerowskiej” stoczni mierzą (po złożeniu) po ok. 11 metrów długości i 6 metrów szerokości; średnica największej „tuby” wynosi ponad 5,5 metra!

Ani pracownicy Heckshera, ani Vistalu nie chcą za nic zdradzić, dla jakiego armatora je zbudowano, ale i tak wszyscy w porcie wiedzą, że jeden zestaw powędruje dziś na „Minstrelu” do hiszpańskiego portu Cadiz (po naszemu: Kadyks), gdzie zamontowany będzie na największym wycieczkowcu świata, drugi zaś ruszy tydzień później na pontonie do Gdyni, skąd przetransportowany zostanie do Stanów Zjednoczonych i zamontowany na kolejnym wycieczkowcu tego samego armatora. Wystarczy zaś zerknąć na stronę Royal Caribbean, największego światowego armatora, by przeczytać, iż właśnie rozpocząć się ma instalacja scrubberów na 13 własnych oraz sześciu wycieczkowcach siostrzanej firmy Celebrity Cruises. Ma być ona przeprowadzana przy okazji planowych pobytów statków w dokach. Za kilka zaś dni „przelotu” przez Atlantyk ze Stanów do Hiszpanii dokona „Allure of the Seas”, by tam zatrzymać się na jakiś czas w stoczni. W następny rejs wyruszy z Barcelony dopiero 19 maja. Oczywiście to wszystko plotki, których nie potwierdza ani Vistal, ani spedytorzy okrętowi, ani załoga statku, ale - jak wiadomo – Polak liczyć potrafi, a dwa i dwa to dwadzieścia dwa!    

Zajmijmy się jednak samą akcją. Wynajęto do tego celu dwa dźwigi – szkunerowski, chiński nabytek ostatnich lat o udźwigu 25 ton, przenoszący teraz błyszczące, wielkogabarytowe sekcje krok po kroku w pobliże zamkniętego dziś dla kutrów nabrzeża, wynajęty przez Vistal Eko – oraz potężny, wynajęty przez Heckshera 200-tonowy „Liebherr”, który na dużym wysięgniku da radę przenieść te elementy z brzegu do ładowni statku.

Sam statek pojawia się prawie w samo południe, dokładnie siedem minut przed dwunastą. Wchodzi wolniutko do portu, w basenie zewnętrznym wykonuje obrót praktycznie w miejscu, po czym tyłem wciska się ostrożnie do basenu kutrowego, nieomal ocierając się o szczyt Nabrzeża Roboczego, by w końcu zacumować w narożniku basenu przy Nabrzeżu Wyładunkowym – tam, gdzie zazwyczaj stoją kutry „Szkunera”. Dziś port jest dla nich zamknięty, większość kutrów wyszła więc na łowisko, inne zaś znalazły przytulisko w Helu. Za chwilę operator zainstalowanej na pokładzie „Minstrela” suwnicy (ale jednak z pomocą dwóch „młotkowych”) zbiera odryglowane elementy pokryw lukowych, układając je w stosik w tylnej części śródokręcia. Ładownia już otwarta, można rozpocząć załadunek! Praca idzie bardzo sprawnie, dwa dźwigi współgrają ze sobą idealnie, jakby nigdy nie robiły nic innego, elementy scrubberów znikają po kolei we wnętrzu statku. O 14:30 „szkunerowski” dźwig przestaje być potrzebny, o 15:40 kończy pracę również i drugi. Teraz do roboty przystępują pracownicy Heckshera. Trzeba złożone w ładowni elementy zasztauować i solidnie przymocować, by nic się nie poruszyło w trakcie przelotu do Hiszpanii. Pytam odpowiedzialnych za załadunek, kiedy statek będzie gotów do wyjścia. Nie wiedzą dokładnie, ale podobno kapitan chciałby zdążyć przed 19:00. Być może „Minstrel” wyruszy więc około wpół do ósmej wieczorem. Mam więc kilka godzin. Miast stać i czekać na koniec robót, postanawiam pojechać do Helu. Wracając wpadnę tu raz jeszcze. Przy odrobinie szczęścia trafię akurat na wychodzącego „Minstrela”.

Przyznaję, trochę się w Helu zasiedziałem i do Władysławowa wróciłem dokładnie o 19:30. Późno! Czy uda mi się zobaczyć choć smugę dymu na horyzoncie, czy też nie będzie już żadnego śladu po „Minstrelu”? Szczęście jednak mnie nie opuściło, trafiłem dokładnie na moment oddawania cum. Statek odchodzi od nabrzeża rufą, w tę stronę zwrócone więc są i twarze pilotów! W pobliżu „Minstrela” ponownie kręci się „Neptun”, pełniący dziś rolę kutra pilotowego. Ładny ten stateczek ( 17,45 m dlugości, 4,12 m szerokości, silnik Volvo Penta 380 kM) wozi zwykle w morze wędkarzy, ale w razie potrzeby może też holować jednostki 300 BRT. Nic dziwnego, ma to we krwi, urodził się przecież jako rasowy holownik, co zresztą na pierwszy rzut oka widać! Zbudowała go w 1971 roku Tczewska Stocznia Rzeczna jako pierwszą jednostkę typu „Hol- 150”. Nazywal się wówczas „Jarek”, a jego portem macierzystym była Gdynia.

Wracając do „Minstrela” – nazwę te nosi on od niedawna – dokładniej od miesiąca z okładem. Wcześniej, prawie do końca marca, statek nazywał się „See Stern”. Zbudowała go w 2005 roku stocznia Black Sea Shipyard w Mykolaiv na Ukrainie. To największa stocznia czarnomorska, założona już w 1789 roku przez księcia Grigorija Aleksandrowicza Potemkina na potrzeby remontów rosyjskich okrętów w okresie wojny rosyjsko-tureckiej. Sławna stała się w czasach Związku Radzieckiego jako „Stocznia nr 444”. To właśnie w niej powstały radzieckie krążowniki śmigłowcowe klasy „Moskwa”, lotniskowce klasy „Kiev”, różnego typu łodzie podwodne i inny sprzęt wojenny. Tu też rozpoczęto budowę legendarnego krążownika pancernego „Stalingrad”, którą przerwano dopiero po śmierci Stalina w 1953 roku. Zwodowany już kadłub pocięto na złom.

„Minstrel” jest z całą pewnością jedną z mniejszych jednostek tam zbudowanych, i to wcale nie wojennych. Tylną część ładowni zajmuje dziś wprawdzie potężny ładunek rur kalibru 420 mm (co najmniej!), ale raczej nie są to lufy armatnie. Właścicielem statku jest malutka, chyba zaledwie dwuosobowa niemiecka firma armatorska See Stern Seetransit z Duisburga. Jej strony internetowej jednak nie znajdziecie, tylko telefon i fax. Rosyjska załoga pływa pod banderą wyspiarskiego państwa Antigua & Barbuda na Karaibach, statek zarejestrowany jest w porcie Saint John's. Jego pojemność brutto (GT) wynosi 1.552, nośność ( DWT) 1.863 t. W tej chwili (16.kwietnia) „Minstrel” przeszedł już Kanał La Manche i wszedł na niespokojne zazwyczaj wody Zatoki Biskajskiej, kierując się na południowy zachód w stronę Hiszpanii. Nie musi się jednak specjalnie śpieszyć, „Allure of the Seas” jeszcze nie wyruszył w rejs przez Atlantyk, do Barcelony dotrze dopiero w ostatnim dniu kwietnia.

PS:

Jeśli kiedykolwiek będziecie szukać jakichś śladów budowy tych scrubberów – nie zdziwcie się, kiedy trop zaprowadzi Was raczej do Finlandii, niż do Kartoszyna. Sorry, ale takie mamy realia!

© Antoni Dubowicz 2015

Udostępnij na:

Submit to FacebookSubmit to Twitter

Komentarze  

+3 #1 Adam 2015-04-26 22:21
Jutro Vistal Eko wysyła kolejny Scrubber ... statek jest już na redzie Portu Władysławowo (26-04-2015)
Cytować

Dodaj komentarz

Kod antyspamowy
Odśwież

Przeczytaj również: