29kwiecień2024     ISSN 2392-1684

Próchno i Rdza 2021 / piątek, 8 października – HEL-GDYNIA

00 aDSC 0498

Główki helskiego falochronu mijamy dokładnie o 12:09. Zaczyna się morska przygoda. W oddali na wodach Zatoki widać przemglone nieco sylwetki jachtów, które wyszły z portu wcześniej. Załoga TRYGŁAWA sprawnie stawia żagle. Najpierw idzie w górę fok, następnie grot. W sumie niesiemy 77 m² żagla! Wiatr nam sprzyja, więc szybko nabieramy prędkości. Jacht bez wysiłku pruje fale, idzie statecznie i spokojnie, co wcale nie oznacza, że fotografowanie z niego jest aż tak bezproblemowe, jak mi się wydawało. Odległości na morzu są duże, muszę więc często wykorzystywać całą długość 400 mm zoomu, by „przybliżyć” nieco idące w oddali jachty. Nie jest to sprawa prosta, przy tak długiej ogniskowej najmniejsze drgnienie powoduje, że obiekt ucieka z pola widzenia, trudno go w ogóle odnaleźć, a co dopiero utrzymać w kadrze. Muszę się napracować, by wczuć się w przechyły pokładu pod nogami, zniwelować minimalne drgnienia kadłuba, uważać na włażące bez zapowiedzi w kadr różne zwisające, szarpane wiatrem linki.

Po jakimś czasie jednak udaje się nam to coraz lepiej, mnie i Trygławowi. Jest czas, by poznać się bliżej z załogą. W tym rejsie obsada jest prawie wyłącznie lubelska – jeszcze jeden dowód na to, że żeglarstwo dalekomorskie (prawie wszyscy maja w tym spore doświadczenie) nie jest wcale wyłączną domeną ludzi znad morza. Jest nas na pokładzie siedmiu żeglarzy (plus ja na dokładkę): Jan Jakub Kęsik, nasz wiecznie uśmiechnięty kapitan oraz Marcin Stachowicz, Michał Chmielewski, Jacek Kosicki, Zdzich Hilmantel, Tomek Przeciechowski i jego kuzyn Janek Pieśla. Atmosfera jest fantastyczna, nic więc dziwnego, że po kilkunastu minutach czuję się na jachcie jak w domu, lody (jeśli jakieś były) są przełamane. Jest mi z nimi po prostu dobrze!

TRYGŁAW to bardzo szybka jednostka, mkniemy więc w kierunku Gdyni prędko, zbyt prędko dla większości innych jachtów. Mamy jednak umowę z DANĄ, że będziemy kręcić się w pobliżu, bym mógł ją obfotografować na wodzie, pod żaglami. Tymczasem Dana nam się gdzieś zapodziała, wyszła z Helu tuż po nas, ale została mocno z tyłu i nieomal zgubiliśmy ją z pola widzenia. Kapitan postanawia więc zrobić zwrot. Zawracamy, idziemy Danie naprzeciw. Nie są to przecież regaty, nikt się z nikim nie ściga (w każdym razie w teorii), nic nie musimy wygrać, dzisiaj chodzi wyłącznie o wspólne pływanie po Zatoce, by na koniec wejść do Gdyni w miarę możliwości w zwartej masie. To jest dużo bardziej widowiskowe i taka jest w sumie idea zlotu.

Niebawem mamy Danę tak blisko, że mogę rozpocząć umówioną sesję zdjęciową. Ale nie bójcie się, nie zamieszczę tu wszystkich fotek Dany, tego moglibyście nie przetrzymać. Są jeszcze inne jachty, którym również należy się uwaga. Znajdziecie je na poniższych fotografiach. Jest ich w sumie 81 (słownie: osiemdziesiąt jeden!). Wiem, to okropnie dużo, dla wielu z Was pewnie dużo za dużo, ale nie udało mi się wybrać mniej spośród kilku setek kadrów, które natrzaskałem.

Nie będę Was też dobijał nadmiarem tekstu. Wystarczy, że musicie przedzierać się przez tę masę materiału zdjęciowego!

Zieloną latarnię na końcu falochronu przy wejściu do gdyńskiej mariny (tej starej, w Basenie Żeglarskim) mijamy o 16:17. Jesteśmy jednym z ostatnich jachtów, prawie cała stawka stoi już przy nabrzeżach. Za chwilę i my będziemy cumowali. Jeszcze tylko moment!  

cdn

(kliknijcie w kadr, by go powiększyć. Funkcja F11 włącza dodatkowo tryb pełnoekranowy)

(kliknijcie w kadr, by go powiększyć. Funkcja F11 włącza dodatkowo tryb pełnoekranowy)

(kliknijcie w kadr, by go powiększyć. Funkcja F11 włącza dodatkowo tryb pełnoekranowy)

© Antoni Dubowicz 2021

PS: pierwsza część relacji tutaj: https://www.naszbaltyk.com/morskie-kadry-antka/4474-prochno-i-rdza-2021-piatek-8-pazdziernika-hel

Udostępnij na:

Submit to FacebookSubmit to Twitter

Dodaj komentarz

Kod antyspamowy
Odśwież

Przeczytaj również: